W Paryżu powstają sale dla narkomanów. Prawdopodobnie również reszta Francuzów będzie mogła ćpać pod kontrolą lekarzy

REKLAMA

Miasto Paryż tytułem eksperymentu wprowadziło sale dla narkomanów, gdzie pod kontrolą „sanitarną i lekarską” mogą wziąć swoje używki. Rząd chce iść dalej i zalegalizować tego typu „sale” w całym kraju. Okazuje się jednak, że poparcie społeczne dla takich pomysłów spada. Badania z 2010 roku mówiły, że ideę sal popiera 53% ankietowanych. Tegoroczny sondaż twierdzi, że 55% Francuzów jest przeciw takim nowinkom, a popiera je już tylko 45%. Trzeba tu dodać, że w 2011 roku ukazał się raport parlamentarny, który pomysł wprowadzania tego typu sal uznał za „ryzykowny”. Zdziwienia nie budzi, choć jest pewną ciekawostką, poparcie dla tego pomysłu na lewicy. Wg ankiety, 59% wyborców lewicy opowiada się za stworzeniem miejsc do brania narkotyków, podczas gdy wyborcy centrum i prawicy są w znacznej większości przeciw (66%).

Pomysł nie jest nowy. Jak w 2009 roku „Fronda” informowała o socjalistycznym deputowanym (Jean-Marie Le Guen), który zaproponował zorganizowanie takich pomieszczeń w Paryżu, Lyonie, Marsylii i Lille.

REKLAMA

Sala ma pozwolić narkomanom poczuć się swobodnie i douczyć. Władze Paryża zamierzają rozdawać czyste igły, strzykawki, a lekarze mają na koszt podatnika udzielać porad dotyczących zagrożeń związanych z narkomanią. Zwolennicy sal dla narkomanów liczą na zmniejszenie liczby zarażeń wirusem HIV oraz usunięcie narkomanów z ulic i poprawę bezpieczeństwa w szemranych dzielnicach. Przeciwnikom „narkotyzownia pod kontrolą” nie podoba się „firmowanie” autorytetem państwa procederu zażywania narkotyków.

Szkoda, że przeciwnicy sal dla narkomanów nie zwrócili uwagi publicznej na źródło finansowania akcji. Za spokojne ćpanie zapłacą przecież podatnicy…

Podobne sale funkcjonują w Szwajcarii, Niemczech i Hiszpanii.

REKLAMA