Nagonka na mera VIII dzielnicy Paryża za krytykę „małżeństw” homoseksualnych

REKLAMA

Homoseksualne „małżeństwa” nad Sekwaną staną się wkrótce rzeczywistością. Sprawa wywołuje duże społeczne emocje, więc z pewnym przerażeniem można obserwować próby narzucania z góry lewicowej narracji społecznej i wręcz kneblowania niewygodnych oponentów.

Taka historia przydarzyła się merowi VIII dzielnicy Paryża Franciszkowi Lebelowi, politykowi opozycyjnej, centroprawicowej UMP. Lebel jest znany m.in. z tego, że w 2006 roku łączył w parę małżeńską Mikołaja Sarkozy’ego i Karlę Bruni. Teraz ośmielił się zadeklarować w miejskiej gazecie, że jako mer osobiście nigdy nie udzieli homoseksualnego „ślubu”.

REKLAMA

Jego zdaniem, jest to popieranie cywilizacji śmierci, relatywizacja instytucji małżeństwa i uchylenie furtki dla takich zakazanych obecnie zjawisk jak poligamia czy praktyki pedofilskie. Mer argumentował: „jak jutro przeciwstawimy się we Francji poligamii, która jest zakazana w cywilizacji zachodniej? Po co wymagać do zawarcia małżeństwa odpowiedniego wieku? Dlaczego zabraniać ślubów ludziom ze sobą spokrewnionym czy pedofilom? Przecież kazirodcy i pedofile także żyją na tym świecie”.

Lebel napisał też, że dochodzimy do czasów, w których udziela się ślubów nie wiadomo już komu i nie wiadomo po co (powstają związki nie nastawione na prokreację).

Zdroworozsądkowe w sumie wystąpienie mera zostało ostro skrytykowane przez lewicę, co specjalnie jednak nie dziwi. Mer całego Paryża, socjalista Bertrand Delanoë, nazwał wypowiedź mera VIII dzielnicy „niewyobrażalnym skandalem” i dodał, że trzeba będzie „tego mera zweryfikować”. Zastępczyni Delanoëgo (szykowana już na jego następczynię), Anna Hidalgo, zarzuciła z kolei Lebelowi homofobię i stwierdziła, że reprezentuje on nurt „archaicznej prawicy, odłączonej od życia paryżan”. Minister ds. kobiet Najat Valland-Belkacem mówiła dodatkowo o „napędzaniu homofobii i przemocy wobec homoseksualistów i ich rodzin”. Lewackie obelgi nie dziwią, ale musi już zdziwić zachowanie partyjnych kolegów mera. Najwyraźniej dali oni sobie narzucić lewicową narrację i od Lebela się po prostu odcięli. Szef UMP Jan Franciszek Copé przyznał, że jest co prawda przeciw instytucjonalizacji związków homoseksualnych, ale zaraz dodał, że dyskusja w tej sprawie musi się odbywać „bez konotacji homofobicznych”.

Kandydat na nowego szefa Unii i były premier Franciszek Fillon zaapelował o nieuleganie „radykalizacji debaty”. Szef UMP w Paryżu Filip Goujon dodał, że Lebel „przemawiał wyłącznie w swoim imieniu”, a nie jako przedstawiciel partii. Jego zdaniem, mer wywołał „konsternację i smutek”, a jego wystąpienie było wręcz „prowokacją”. Sprawa jest dość smutna, ale na szczęście poza politykami istnieje jeszcze zdrowy rozsądek części społeczeństwa.

Organizują się np. katolicy i co ciekawe, występują w dyskusji nad „homoślubami” znacznie mocniej niż miejscowa hierarchia. W ostatnich tygodniach powstały np. dwa stowarzyszenia: Katolicy w Kampanii i Kolektyw na rzecz Dziecka (w jego skład wchodzi 79 stowarzyszeń zajmujących się ochroną dzieci), które widzą w polityce rządu zamach na ład społeczny i fundamenty społeczeństwa. Środowiska te nie zamierzają składać broni. Wśród środków obrony są m.in. manifestacje. Na 20 października zaplanowano np. paryski Marsz dla Życia, organizowany przez stowarzyszenie Odrodzenie Katolickie (Renaissance Catholique). Stowarzyszenie „Kolektyw na rzecz Dziecka” domaga się z kolei przeprowadzenia referendum dotyczącego legalizacji homozwiązków i prawa do adopcji dzieci przez tego typu pary. Za referendum jest już, wg sondażu Ifop, aż 66% ankietowanych w tej sprawie Francuzów. Nie milczy też episkopat, a jego Rada ds. Rodziny opublikowała dokument dotyczący sensu małżeństwa, a przy okazji skrytykowała nazywanie każdej próby sprzeciwu wobec rządowych pomysłów właśnie… homofobią.

REKLAMA