Bohdan Szklarski i Maciej Słęcki kilka dni temu wydali książkę „Franco i Salazar. Europejscy dyktatorzy”. W zbiorze są także dwa moje teksty, dlatego powstrzymam się przed napisaniem klasycznej recenzji, ponieważ trudno recenzować samego siebie. Można jednak pokusić się o refleksję innego rodzaju: o przydatności dyktatury i warunkach sprzyjających powstaniu systemów autorytarnych.
Od starożytnego Rzymu dyktatura zawsze uważana była za formę ustrojową przejściową, chwilową, która nie może nabrać charakteru normalnego. Dyktator i dyktatura pojawia się w sytuacji nadzwyczajnej. W Rzymie dyktator był ekstraordynaryjnym zarządcą państwa, które normalnie miało charakter arystokratycznej republiki. W epoce nowożytnej pojęcie przywrócił Niccolò Machiavelli, tworząc koncepcję „władcy nowego typu”, czyli ekstraordynaryjnie immunizowanego od moralności i religii, aby móc zjednoczyć Italię, wyzuwając z tronów prawowitych książąt i niszcząc Państwo Kościelne zajmujące środkową część Półwyspu Apenińskiego.
Różnego rodzaju władze dyktatorskie spotykamy następnie w XVI i XVII wieku, w czasie wojen religijnych, gdy były to klasyczne rządy „ratunku państwa”. Potem nastały dyktatury rewolucyjne, nadzwyczajnie powołane na czas przewrotu. Oto robespierryzm we Francji i leninizm w Rosji.
Dopiero w XX wieku pojawia się myśl, że dyktatura nie jest środkiem do opanowania sytuacji, lecz celem samym w sobie. Ludzie uznali, że w sytuacji permanentnego chaosu, rewolucji i kontrrewolucji, sytuacja krytyczna i nadzwyczajna stała się stanem permanentnym. A stan taki potrzebuje ustawicznego środka nadzwyczajnego, czyli dyktatury. Pojawiła się kategoria państw, które profesor Franciszek Ryszka określił mianem „państw stanu wyjątkowego”. Pierwszym z nich był Związek Radziecki, gdzie marksistowska dyktatura proletariatu – w planach Marksa chwilowa i przejściowa – nagle stała się trwałą formą rządów, dodatkowo próbującą wywołać komunistyczne rewolucje we wszystkich krajach naokoło. Permanentność zagrożenia rewolucyjnego spowodowała pojawienie się równie
permanentnych dyktatur antybolszewickich. Jedne z nich miały charakter faszystowski (Mussolini, Hitler), inne katolicko-autorytarny (Salazar, Franco, Horthy). W krajach ekonomicznie i politycznie zacofanych pojawiły się
dyktatury głoszące pospieszną „modernizację” (Piłsudski, Perón). Dziś systemy autorytarne czy półautorytarne nabierają cech coraz bardziej konserwatywnych, broniąc się przed ideologiczną agresją imperializmu prawoczłowieczego i demokratycznego (Łukaszenka, Putin).
Wszystko to pokazuje, że bywają dyktatury i dyktatury. Jedne są z punktu widzenia konserwatysty sympatyczne (np. Salazar i Franco); inne – nieludzkie (Lenin, Stalin); jeszcze inne, jakkolwiek obleśne i socjalistyczne, mogą być traktowane jako mniejsze zło w porównaniu z bolszewizmem (faszyzm włoski).
Czym jest dyktatura? Jest narzędziem stworzenia lub ugruntowania już istniejącego porządku społecznego. Jest narzędziem utrzymania już istniejących lub wszczepienia nowych wartości i idei. Można o niej powiedzieć, że ma charakter stricte techniczny. Lenin za pomocą dyktatury wywrócił do góry nogami porządek społeczny i polityczny starej Rosji. Mussolini za jej pomocą obronił tenże sam porządek przed groźbą ewentualnej rewolucji bolszewickiej.
Franco i Salazar za jej pomocą nie tylko obronili tradycyjny ład przed rewolucjonistami, ale rewitalizowali go tak, że Półwysep Iberyjski stał się – miłym konserwatyście – rezerwatem świata baroku i kontrreformacji w pan-uniwersalnym morzu socjalizmu, demokratyzmu i prawoczłowieczego fanatyzmu. Dyktator może także podczas rządów zmienić znacząco swoje poglądy. W 1926 roku Józef Piłsudski uzyskał poparcie lewicy – nie tylko PPS, ale i KPP („błąd majowy”) – aby zaraz potem pokazać twarz zachowawczą, a konkretniej: oportunistyczny pragmatyzm. Władimir Putin brał władzę, aby konserwować postkomunizm a buduje Rosję na wzór starego caratu.
Dlaczego Franco i Salazar są tak ciekawi? Dlatego, że oto mamy przykład „naszych” dyktatorów: prawicowych, konserwatywnych, katolickich i kontrrewolucyjnych. W przypadku Franco, szczególnie w drugim okresie jego rządów, to zarazem dyktator wolnorynkowy, który osiągnął wielki sukces ekonomiczny.
Uważa się dziś, że czas dyktatorów już się skończył. Nie sądzę. Dyktatura pojawia się zawsze wtedy, gdy świat polityczny, społeczny i ekonomiczny pogrąża się w chaosie i nadzwyczajna sytuacja wymaga nadzwyczajnych form władzy. Gdy Unia Europejska zbankrutuje i zacznie się rozpadać, to demokracja utrzyma się w krajach członkowskich? Wolne żarty.
W Polsce rząd Donalda Tuska chwieje się po aferze Amber Gold, gdy w butelkę zostało nabitych kilkanaście tysięcy Polaków, którzy ulokowali tam swoje oszczędności. Co stanie się z tym rządem, który kiedyś będzie musiał powiedzieć Polakom, że zbankrutował ZUS i bez emerytur zostanie 30 milionów ludzi? Demokracja nie przetrwa takiej afery Amber Gold do kwadratu. Gdy demokracja upadnie, nadejdzie czas na „silnego człowieka”, który uchwyci władzę i zaprowadzi porządek pod hasłami…
No właśnie, pod jakimi? Dyktatura jest tylko narzędziem w ręku zarówno Lenina, jak i Franco.