Francja podzielona zapowiedzianymi przez socjalistów homo-ślubami

REKLAMA

Francuskim socjalistom udało się podzielić społeczeństwo pomysłem wprowadzenia „homoślubów”. Ostatnio zbuntowała się już cała grupa merów.

Mer miasta Sète w departamencie Hérault na południu Francji, Franciszek Commeinhes, jest kolejnym politykiem, który wywołał oburzenie homostowarzyszeń. W czasie konferencji prasowej stwierdził, że w legalizacji „małżeństw” homoseksualnych chodzi tylko o interes ekonomiczny – korzystanie z dodatkowych zasiłków, które należą się normalnym małżeństwom. Nazwał też lesbijki „gejosamicami” i zadeklarował, że osobiście nigdy nie będzie udzielać takich „ślubów”, delegując co najwyżej swoich zastępców. Po tej deklaracji „tradycyjnie” odezwał się Kolektyw Przeciw Homofobii (CCH), twierdząc, że „mieszkańcy miasta są szczególnie oburzeni użyciem przez mera słowa »samica« dla określenia kobiet homoseksualnych, co ma świadczyć o pogardzie do homoseksualistów, porównanych do zwierząt”.

REKLAMA

Kolektyw zażądał od Commeinhesa przeprosin, wyrażając jednocześnie niepokój „z racji obraźliwych wypowiedzi wielu innych merów z Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP), chcących w ten sposób wyrazić swój sprzeciw wobec małżeństw homoseksualnych”. (UMP to partia kojarzona z byłym prezydentem Francji – N. Sarkozym; uchodzi za centroprawicą; stanowi konkurencję dla rządzącej Partii Socjalistycznej – dop. red.)

W tej sprawie wystosowano też oficjalny list do sekretarza generalnego UMP, Jana Franciszka Copé, by „potępił tego typu wypowiedzi i przywołał swoich merów do porządku”. W odpowiedzi Franciszek Commeinhes oświadczył, że nie ma zamiaru nikogo przepraszać. Dodał też, że jako ginekolog z zawodu „zna problem” i potrafi odróżnić gamety żeńskie od męskich.

W sprawie „homoślubów” coraz więcej organizacji społecznych domaga się zorganizowania referendum. Coraz śmielej zabiera też głos Kościół. Nie milkną protesty Episkopatu Francji. Ostatnio wspólne komunikaty wydało 10 biskupów z zachodniej Francji i sześciu z regionu Normandii. Piszą w nich m.in.: „Potwierdzamy, że byłoby czymś bardzo ryzykownym i niebezpiecznym zmienianie kodeksu cywilnego dotyczącego małżeństwa. Jest czymś nierozsądnym uderzać w instytucję małżeństwa, nie biorąc pod uwagę groźnych konsekwencji dla równowagi życia rodzinnego i jasności pochodzenia dziecka (…). Tego typu decyzji, powodującej prawdziwe rozdarcie cywilizacyjne, nie można uzasadniać jedynie zasadami równości i niedyskryminacji”.

Francuscy biskupi domagają się zorganizowania debaty publicznej, która umożliwiłaby wszystkim obywatelom zastanowienie się nad tym poważnym problemem i wyrażenie swojej opinii.

Opór wobec homopomysłów widać także w temacie adopcji dzieci przez homoseksualistów. Według sondażu przeprowadzonego przez instytut IFOP, 52 proc. Francuzów jest przeciwnychadopcji dzieci przez związek osób tej samej płci. Jeszcze rok temu 58 proc. mieszkańców Francji opowiadało się za taką adopcją. Zdaniem specjalistów, zmiany opinii są spowodowane m.in. aktywną działalnością stowarzyszeń pro-life i postawą Kościoła.

REKLAMA