Islamizacja Francji trwa w najlepsze. Opór „ulicy” coraz słabszy

REKLAMA

Około setki młodych Francuzów próbowało zablokować budowę dużego meczetu w Poitiers. Historyczne miejsce bitwy z 732 roku, która zatrzymała muzułmański pochód z południa, młodzi ludzie wybrali nieprzypadkowo. Jednak bez Karola Młota, o którym zresztą Francuzi coraz mniej uczą się w szkole, próba zablokowania współczesnych postępów islamu zakończyła się porażką. Grupa młodych ludzi z kojarzonej z narodową prawicą organizacji Pokolenie Tożsamości weszła na dach budowanego meczetu i rozwinęła swoje transparenty. Domagano się m.in. zorganizowania referendów w sprawie dalszej imigracji pozaeuropejskiej do Francji i pozwolenia na budowę tego meczetu. Władze miasta dały na meczet 150 tys. euro dotacji i teren pod budowę. Budowa meczetów we Francji rozwija się dość szybko, ale Poitiers wydaje się wyjątkowo znaczącym symbolem pochodu islamu. Ciekawostką tej manifestacji jest to, że na miejsce przybyli dość szybko m.in. przedstawiciele miejscowej kurii katolickiej, by zamanifestować swoją solidarność z… muzułmanami.

O ile sprawę krótkotrwałej okupacji meczetu, zakończonej po mediacjach opuszczeniem budowy i postawieniem czterech działaczy Pokolenia Tożsamości przed sądem, medialnie rozdmuchano, to jest już znacznie ciszej o niemal codziennych aktach rasizmu skierowanego przeciw białym.

REKLAMA

Ostatnio w Tours razem z rozpoczęciem ferii szkolnych zaczęły się zamieszki uliczne. W tzw. wrażliwych dzielnicach (czytaj: zamieszkanych przez imigrantów) atakowano i podpalano choć trochę bardziej luksusowe samochody. Spłonęło ich kilkadziesiąt. W kolejnych dniach doszło też do strać z policją, podpaleń radiowozów, użycia policyjnego helikoptera. Na stacji benzynowej grupa wyrostków obrzuciła kamieniami terenowe auto, w którym przebywała dwójka małych dzieci. Samochód był po prostu zbyt drogi…

Inna scenka. W Lyonie na stadionie miejskim w trzeciej dzielnicy trwa trening piłkarski. Nagle zostaje on przerwany, a brodaty futbolista zaczyna dyrygować muzułmańskimi modłami pozostałych. Kilku białych graczy odchodzi na bok. Zielona murawa staje się modlitewnym dywanem. W ostatnie muzułmańskie Święto Ofiarowania można było usłyszeć w sklepach na przedmieściach dużych miast kasjerki życzące klientom „dobrego świętowania”. Stałem sobie w takiej kolejce do kasy, ale jako jedyny życzeń nie usłyszałem. Pewnie kolor skóry nie ten. Wszystko to dzieje się w czasach, kiedy to w czasie tradycyjnych świąt chrześcijańskich, przez nacisk na „poprawność polityczną”, zanika używanie jakichkolwiek zwrotów świątecznych w miejscach publicznych.

Państwo jest teoretycznie odseparowane od religii. Dotyczy to jednak bardziej chrześcijaństwa. Nikogo już nie dziwi np. przekazanie przez merostwo miejskiej sali na muzułmańskie modły. Tak stało się ostatnio w Noisiel (region paryski), gdzie socjalistyczny mer Daniel Vachez nie miał żadnych obiekcji co do łamania zasady laickości państwa.

REKLAMA