Czekajewski: Nowa afera rozporkowa w USA. Czas generałów CIA

REKLAMA

Od czasu, kiedy na kilka miesięcy przez ogłoszeniem Wielkiego Kryzysu w USA, przewidziałem jego istnienie i napisałem artykuł „Kryzys będzie pojutrze”, uważam się za wizjonera. Jako wizjoner żyje pod przymusem dalszych wizji. Co prawda pochodzę z Częstochowy, gdzie mamy Jasna Górę, ale kuda jej tam do Góry Synaj gdzie Mojżesz dostał od Pana Boga tablice z Dziesięcioma Przykazaniami. Niemniej ten artykuł, wizjonerski w swej istocie, dotyczy nie dziesięciu przykazań, ale dwunastu. Przykazania te zostały objawione mnie i wszem w tygodniku „Newsweek”, który to tygodnik ktoś, bez mojej wiedzy i subwencji zaprenumerował na mój adres.

Po przerzuceniu kilku stron zorientowałem się, że to wydanie musiało być subsydiowane przez amerykańskie siły zbrojne, gdyż w 90% było poświęcone naszym bohaterom, którzy giną za „naszą i wasza wolność”, tym razem w Afganistanie. Wśród kilku artykułów zwróciłem uwagę na zdjęcie amerykańskiej kobiety, która będąc już w armii poprosiła o przeniesienie z pracy biurowej do szeregów kobiet walczących na froncie. No cóż, są tacy, którzy nie lubią biurowej nudy, ta jednak „bohaterska”, jak ja nazwano, kobieta miała trzyletnią córeczkę, która musiała zostawić, aby popisać się w walce z Talibami. Kto się opiekował dzieckiem, kiedy mama narażała życie w walce o demokrację w Afganistanie, „Newsweek” nie napisał. Przypuszczam, że służba liniowa była dla bohaterskiej mamy bardziej dochodowa. Już miałem wyrzucić ten numer do kosza, kiedy jednak spojrzałem na ostatnią stronę, poświęconą w całości 12 przykazaniom dzisiaj słynnego z romantycznych podbojów, szefa Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA), Generała Davida H. Petraeus’a, lat 60. Tą stronę, „Jak Żyć”, przeczytałem dokładnie, gdyż jak kiedyś czytając „Trybunę Ludu” chciałem się dowiedzieć, kto jest dzisiaj moim wrogiem, a kto przyjacielem. Także spodziewałem się, że 12 przykazań „Jak Żyć”, będzie łagodniejsze niż wymogi przekazane Mojżeszowi, których punkty III: „Nie cudzołóż” i punkt VI: „Nie pożądaj żony bliźniego swego”, sprawiały mi duże trudności, szczególnie w latach młodzieńczych. Dlatego też odnalazłem na Internecie referencje do tych generalskich przykazań i rozesłałem, dla konsultacji i zatwierdzenia przez mych przyjaciół. Ci co znają język angielski, albo przetłumaczą ten tekst z pomocą internetowego „tłumacza” (http://translate.google.com/) mogą te generalskie przykazania znaleźć pod adresem: http://www.thedailybeast.com/newsweek/2012/11/04/general-david-petraeus-s-rules-for-living.html

REKLAMA

W momencie kiedy już miałem zmienić religie na Petra-izm i żyć, przynajmniej wedle pierwszego generalskiego przykazania

1. Bądź przywódcą dając przykład…

…mój generał podał się do dymisji. Okazało się, że miał nielegalny romans ze swoja „biografką”, panią Broadwell, lat 40. No cóż, każdemu może zdarzyć, ale miałem mu za złe, że jako szef takiej super-tajnej organizacji jak CIA dał się nakryć, a raczej odkryć. To już rzuca podejrzenia, że tajne służby naszych wrogów (i przyjaciół) miały go na oku. W ciągu kolejnych dni, okazało się, że następny przywódca naszych sił zbrojnych w Afganistanie, General John R. Allen, lat 59, wymieniał częste listy internetowe (podobno ponad 30 tys. stron) z panią Jill Kelley lat 39, zamieszkałą w Tampa, Floryda, określoną w „New York Times”, jako „aktywną towarzysko w miejscowych sferach wojskowych”. Reporterzy nie czuli na tajemnice romantyczno-wojskowe, odkryli że Pani Kelly jest zamężna z lekarzem, specjalistą od raka, z którym ma troje dzieci.

Jeszcze ciekawsze, że Państwo Kelly byli bankrutami. Ich dom, warty 1,2 miliona dolarów, jest w trakcie przejęcia przez bank z powodu niespłaconej pożyczki, a fundacja rakowa, którą państwo Kelly założyli, została zamknięta, z powodu nadmiernych wydatków, z których większość poszła na podróże i bankiety „zarządu”, czyli państwa Kelly. Mimo bankructwa, Państwo Kelly urządzali wystawne bankiety, w których brali udział wysocy rangą generałowie z miejscowej bazy lotniczej, MacDill stanowiącej także Centrum Dowodzenia wojen w Iraku i Afganistanie.

Podobnie jak w wypadku generała Petraeus’a, sprawa państwa Kelly i generała Johna Allen’a narzuca wiele podejrzeń. Jak to się dzieje, że odpowiednie komórki w armii odpowiedzialne za tajemnice i bezpieczeństwo, nie zbadały skąd państwo Kelly mają pieniądze na wystawne przyjęcia i dlaczego ich zainteresowanie skoncentrowało się na generałach z ważnej bazy, z której są prowadzone operacje dwu wojen? Informacje o stanie finansowym państwa Kelly nie wymagały nawet tajnych dochodzeń. Wystarczyło poszukać na Internecie by poznać stan ich długów i dochodów. Jak to się dzieje, że ponad 30 tysięcy stron e-maili od pani Kelley nie zwróciło uwagi samego generała Johna Allen’a? Kontrastując niefrasobliwość naszych generałów jak i nawet naszych agencji bezpieczeństwa z paranoją agentów TSA (Agencji Bezpieczeństwa Podroży), którzy nas prześwietlają i obmacują na lotniskach, cała generalska afera pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Jakiej jakości mamy osoby zajmują szczytowe stanowiska w wojsku? Komu zależało na ich „dekonspiracji”? Itp… itd…

REKLAMA