Francja o krok od ustanowienia homo „małżeństw”. Kolejny front walki to prawo do sztucznej prokreacji

REKLAMA

Jeśli Francji nie zniszczą muzułmanie (Laicka Francja ustępuje islamowi: w szkole, sporcie, szpitalu, firmach, więzieniach, sklepach – kliknij), to zrobią to sami Francuzi, którzy w ramach „postępu” i „rozszerzania idei egalité” eksperymentują w najlepsze z tradycyjnymi podstawami społeczeństw. W największym niebezpieczeństwie znajduje się rodzina. Plany wprowadzenia homozwiązków zostały już zaakceptowane przez radę ministrów i trafią pod obrady parlamentu 29 stycznia 2013 roku.

Wszelkie próby protestów i żądania przeprowadzenia w tej sprawie referendum są pacyfikowane i kontrowane głosami znacznie mniej licznego, ale hałaśliwego lobby progejowskiego. Owo lobby już nie zadowala się zmianami kodeksu cywilnego dopuszczającymi cywilne „śluby” jednopłciowych par, ale idzie z żądaniami znacznie dalej i obecnie domaga się już nie tylko prawa do adopcji dzieci przez takie pary, ale nawet możliwości sztucznej prokreacji (PMA).

REKLAMA

Minister sprawiedliwości Krystiana Taubira tłumaczy się nawet z braku tego typu uregulowań tym, że projekt nowej ustawy dotyczy zmian kodeksu cywilnego, zaś sprawy „prokreacji wspomaganej medycznie” wchodzą w zakres kodeksu medycznego. Wtóruje jej minister ds. rodziny Dominika Bertinotti, która mówi, że homoseksualne „małżeństwa” i adopcja to dopiero pierwszy etap planów, które zamierzają przeprowadzić rządzący socjaliści. Taubira dodaje, że prawo do sztucznego zapłodnienia (PMA) przez pary lesbijskie i wykluczenie zarazem z niego par męskich byłoby „nierównością”. W tej sprawie wahają się jednak nawet niektórzy socjaliści. Są wśród nich m.in. mer Lyonu Gerard Collomb, mer Quimper Bernard Poignant czy senator Maria Noëlle Lienemann, która chce, by w kodeksie zamiast „rodzica pierwszego i drugiego” pozostawiono tradycyjne pojęcia matki i ojca. Poignant zwraca uwagę, że kwestia prawa do sztucznego zapłodnienia (inseminacja lub in vitro tzw. surogatek, czyli matek zastępczych, które rodziłyby dla dzieci homoseksualistów) dotyczy już samych dzieci i nie może być rozpatrywana tylko jako „prawo homozwiązków do
równości”.

W dniu przyjęcia projektu zmian kodeksu cywilnego przez rząd homoseksualne stowarzyszenia zorganizowały pod parlamentem demonstrację. Ok. tysiąca osób nie tylko popierało zmiany, ale domagało się rozszerzenia projektu właśnie o prawo do sztucznej prokreacji. Organizatorzy nie kryli, że to dopiero początek, a „realna równość jest jeszcze daleko przed nimi”.

REKLAMA