Cukiernik: Wrażenia z Meksyku. W metrze kupisz wszystko!

REKLAMA

Nagle usłyszałem dochodzące z oddali mocne walenie w bębny. Postanowiłem zobaczyć, co się dzieje. Okazało się, że w okolicach miejskiego targu w meksykańskim Campeche nad Zatoką Meksykańską swoją kampanię wyborczą na senatora prowadzi Oskar Rosas González z Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej.

Kilkunastoosobowa grupa młodych chłopaków ubrana w koszulki z portretem Rosasa robiła szum mocnym waleniem w obite fioletowym materiałem bębny, kilka młodych dziewczyn rozdawało kolorowe ulotki polityka i różnobarwne balony, a sam Rosas w towarzystwie rosłych ochroniarzy witał się i rozmawiał z handlarzami i ich klientami. Kiedy podszedłem do niego, by zrobić mu z bliska zdjęcie, miło uśmiechnął się do aparatu, nie przestając podawać prawicy kolejnym ludziom. Jednak wokół toczyło się normalne życie. A polityka w Meksyku nie jest zajęciem zbyt bezpiecznym. W sierpniu br. Edgar Morales Pérez, nowo wybrany burmistrz meksykańskiego miasta Matehuala, oraz doradca jego kampanii wyborczej zostali zastrzeleni przez niezidentyfikowanych sprawców.

REKLAMA

Prawo dżungli

Bazar w Campeche nie odbiegał kolorytem i ilością sprzedawanych towarów od wielu podobnych targowisk, jakie widziałem w różnych miejscach świata – czy to w Boliwii, Wenezueli, Kambodży, Tajlandii, Indiach czy też Birmie. Był chyba nawet mniej egzotyczny niż choćby targ w meksykańskim San Cristóbal de las Casas w stanie Chiapas czy w gwatemalskim Santiago Atitlán. Handlarze sprzedawali owoce, warzywa, mięso, ubrania, zabawki czy chińskie plastikowe podróbki.

Ale najciekawszą osobistością na targu był brodaty mężczyzna z tatuażami na ramionach, ubrany w brudne, czarne spodnie i buty, białą koszulkę na ramiączkach z czerwonymi kołnierzykami oraz słomiany kapelusz. Pewnym ruchem wielkiej maczety otwierał zielonego melona. Wyglądał jak XVII wieczny pirat z czasów, kiedy powstały mury obronne Campeche, znajdujące się teraz na liście UNESCO.

– Płaca minimalna w Meksyku wynosi 1800 peso (ok. 440 zł), a średnia 4000 peso (ok. 980 zł) – narzekał kierowca busa, z którym rozmawiałem podczas jazdy do ruin Majów Edzná. – W porównaniu z płacami w Stanach Zjednoczonych wszystko w Meksyku powinno być tańsze, u nas jest mniejsza siła nabywcza pieniądza – podkreślił. Podobne zdanie ma pracujący w Meksyku polski ksiądz Bartłomiej Pałys, z którym spotkałem się w małej podstołecznej miejscowości Tenango del Aire.

– Gdzieś wyczytałem w internecie, że Meksykanie pracują najdłużej na świecie, ale za marne pieniążki. Choć miasto Meksyk liczy ponad 20 milionów mieszkańców, to kolejni ludzie ciągle tu przyjeżdżają, by szukać pracy. Na pewno jest dużo biednych ludzi w Meksyku, ale najbogatszym człowiekiem świata jest też Meksykanin – Carlos Slim. Niewielka jest tzw. klasa średnia – mówi ks. Pałys.

Gdy podróżuje się autobusami na dłuższych trasach, z pewnością pojazd będzie przeszukiwany kilkakrotnie, szczególnie w nocy w rejonach przygranicznych z Gwatemalą. Jednak wydaje się, że meksykańscy policjanci czy żołnierze od zwalczania narkotyków i nielegalnej broni, bardziej niż znalezieniem nielegalnych substancji narkotykowych zainteresowani są pobyciem we wnętrzu klimatyzowanego autokaru, by nie topić się na zewnątrz w upale. Stróże prawa co prawda wykonują swoją pracę, ale cały system prawny jest skorumpowany i działa bardzo słabo. Jeden z polskich księży pracujących w Meksyku miał nieprzyjemną przygodę. Jadąc samochodem drogą z pierwszeństwem przejazdu, na skrzyżowaniu nie przepuścił młodych Meksykanów jadących droga podporządkowaną. Potem na przejeździe kolejowym tamci zatrzymali się i podeszli do auta księdza. Ten im otworzył drzwi i stwierdził pewny siebie, że miał pierwszeństwo przejazdu i jeśli chcą, to on może zawołać policję federalną, by ta potwierdziła jego wersję. Meksykanie nie czekali jednak na policję i inaczej wytłumaczyli misjonarzowi, kto miał pierwszeństwo na drodze. Ksiądz został wyciągnięty z samochodu i pobity.

12 złotych łapówki

Zresztą sam byłem bezpośrednim świadkiem skorumpowania policji, kiedy zatrzymałem taksówkę w okolicach autobusowego Dworca Wschodniego w meksykańskiej stolicy. Kiedy już wsiadłem do samochodu i kierowca ruszył, jadący na motocyklu policjant nakazał zatrzymanie się, a następnie jechanie za nim. Przejechaliśmy kilkaset metrów, do miejsca, gdzie można było się zatrzymać, i rozpoczęły się negocjacje. Zdenerwowany kierowca taksówki wziął ze sobą 30 peso (ok. 7 zł) w monetach i podszedł do motocykla. Okazało się, że policjantowi nie spodobało się to, iż taksówkarz zatrzymał się na środku ulicy, aby zabrać mnie do samochodu. Kierowca pokazał dokumenty i zaczął mu się tłumaczyć. W końcu wsunął przygotowane pieniądze pod siodełko motocykla. Jednak policjant nadal nie był zadowolony. Obawiałem się, czy nie zabiorą nas wszystkich na komisariat. Meksykanie boją się nawet być świadkami wypadku drogowego czy pomóc ofierze, bo może się zdarzyć, że wezmą ich bez zdania racji do aresztu. Dlatego uciekają z miejsca takiego zdarzenia. Wtedy policjant podszedł do samochodu z mojej strony i przez otwarte okno zaczął mi grzecznie po hiszpańsku przepraszać, że to tak długo trwa, i tłumaczyć, że kierowca musi zostać ukarany i zaraz go puści. Wrócił do motocykla, a nasz kierowca przyszedł do samochodu, by zabrać papierkowe 50 peso (ok. 12 zł). Dopiero jak pod siodełko motocykla wsunął ten banknot, zostaliśmy puszczeni.

– Są bandy, które szukają zarobku na czymkolwiek. Stan Meksyk jest w takim stanie alarmowym, gdzie mamy duże ryzyko przemocy. Ciągle słyszy się, że w sąsiednich miastach a to kogoś porwali, a to kogoś zabili, a to na polu znaleziono ciało. W Meksyku nie ma poszanowania dla prawa, którego się nie egzekwuje. W sądzie wygrywa ten, kto da większą łapówkę, a nie ten, kto jest niewinny. Politycy, urzędnicy, policja, wymiar sprawiedliwości są bardzo skorumpowani – mówi pallotyn Pałys. – Wojna z handlem i przemytem narkotyków to jedna wielka porażka, mimo milionów dolarów, które płyną z USA – dodał. W związku z tym z jednej strony pojawiają się głosy żądające zaostrzenia polityki antynarkotykowej (najlepiej ze pieniądze z Waszyngtonu), a z drugiej strony – opinie popierające legalizację narkotyków. – Jak się jest policjantem lub prawnikiem, to trzeba wejść w system bezprawia i korupcji. Jedyna alternatywą jest rezygnacja z pracy – opowiada ks. Pałys.

W sierpniu br. aresztowano nawet jednego z pracowników administracyjnych meksykańskiego Sądu Najwyższego, który jest podejrzany o współpracę z kartelem narkotykowym. Z kolei w październiku zatrzymano siedmiu urzędników federalnych za powiązania z kartelem narkotykowym Sinaloa, od którego mieli otrzymywać „skromne kieszonkowe” w wysokości 250 tys. dolarów za zaniedbywanie dochodzeń policyjnych i niespodziewanych najazdów. Nawet trzej generałowie i pułkownik meksykańskiej armii zostali ostatnio oskarżeni o współpracę z kartelem narkotykowym Beltrán-Leyva. Z kolei były gubernator stanu Tamaulipas w zamian za polityczne wsparcie otrzymywał od karteli narkotykowych miliony dolarów łapówek. Od końca 2006 roku w wojnie narkotykowej zabito ponad 50 tysięcy ludzi.

W metrze kupisz wszystko

Kiedy przebywa się w Meksyku, to na każdym kroku widać, że ludzie szukają jakiegokolwiek źródła zarobku. Pucybuci są wszędzie, a swoje stanowiska mają na różnym poziomie komfortu dla klientów – jedni muszą stać, a inni wygodnie siedzą i czytają gazetę, kiedy pucybut czyści buty. Na placu Świętego Dominika w Mieście Meksyk można spotkać pisarzy, którzy na miejscu piszą ludziom pisma urzędowe. Mają specjalne brązowe budy w zabytkowych podcieniach, z maszynami do pisania. Obok na ulicznych straganach można kupić tortillę czy świeżo pokrojone ananasy lub mango. Natomiast z boku katedry w samym sercu meksykańskiej stolicy ogłaszają się rzemieślnicy. Stoją oparci o żelazne ogrodzenie sakralnego miejsca, siedzą na murku lub kucają w czapkach z daszkiem za swoimi torbami z odpowiednimi narzędziami. Z kolei o te torby opierają się reklamy mówiące o zakresie usług wykonywanych przez danego rzemieślnika. Niektórzy są fachowcami w jednej dziedzinie, inni nawet w sześciu. Kogóż tu nie ma: hydraulik, stolarz, gazownik, kowal, elektryk, spawacz, malarz domowy, murarz czy glazurnik.

Podczas jazdy doskonale rozbudowanym systemem metra można kupić niemal wszystko. Kiedy tylko zamkną się drzwi pomarańczowego wagonu i pociąg rusza, nagle ktoś idąc z jednego końca wagonu do drugiego, ogłasza donośnym głosem, że coś sprzedaje: płyty z muzyką lub filmami, pokrowce na telefony komórkowe, pendrivy, pilniki do paznokci, książki, czołówki, lizaki, cukierki, czekoladki, batony, obrazki trójwymiarowe, gumy do żucia, tabletki na ból gardła, długopisy sprawdzające oryginalność banknotów. Płyty z muzyką sprzedawał nawet człowiek ślepy i kobiety bez nóg na wózku inwalidzkim, a kobieta w ciąży – książki psychologiczne. Na ulicach można spotkać wielu żebraków, ale zdarzyła się też orkiestra, której muzycy byli ślepi, a jeden mężczyzna zbierał pieniądze na leki dla dziecka.

Na ulicach widać również sporo pracujących dzieci – najczęściej sprzedają jakieś słodycze czy owoce. Według meksykańskiej Narodowej Komisji ds. Praw Człowieka, w kraju pracują 3 miliony dzieci w wieku od pięciu do 17 lat.

Z pewnością tak jak polska gospodarka jest subsydiarną w stosunku do gospodarki Niemiec, tak gospodarka Meksyku podlega gospodarce USA. To amerykańskie firmy wykupiły meksykańskie przedsiębiorstwa lub zainwestowały w nowe biznesy. Jest tu mocno obecny nie tylko McDonald’s, KFC, kawiarnie Starbucks czy Wal-Mart – największa sieć hipermarketów na świecie – ale nawet ofoliowywaniem bagaży na lotnisku w Mieście Meksyk zajmuje się firma z Miami. Meksykańska policja jeździ amerykańskimi krążownikami szos – najczęściej są to nowe sedany marki Dodge Charger z kilkulitrowym silnikiem.

W Meksyku nie panuje bieda. Na czystszych niż w niejednej europejskiej stolicy ulicach Miasta Meksyk nie widać więcej bezdomnych niż na przykład w Brukseli. Mimo wszechobecnej korupcji kraj prężnie się rozwija. Choć daleko mu do dobrobytu sąsiada z północy, to na ulicach miast widać, że ludzie głodni nie chodzą. Do wielu knajpek w stolicy wieczorami ustawiają się kolejki! I tak jak w Stanach ulice opanowane są przez osoby otyłe lub bardzo otyłe.

Tak jak dla Meksykanów rajem są USA z PKB per capita ponad trzy razy większym, tak dla Gwatemalczyków marzeniem jest praca w Meksyku, który w przeliczeniu na osobę jest też trzy razy bogatszym krajem. Tegoroczny wzrost PKB Meksyku wyniesie 4 procent. Zdaniem japońskich ekspertów, meksykańska gospodarka przegoni brazylijską już w roku 2022 i będzie największą w całej Ameryce Łacińskiej. A meksykańską gospodarkę napędza nie tylko bliskość amerykańskiego rynku zbytu i amerykańskiego kapitału czy umowa handlowa NAFTA, ale także szereg działań prorozwojowych. Ostatnio izba niższa meksykańskiego parlamentu przyjęła ustawę liberalizującą prawo pracy, co umożliwi tworzenie 150 tys. dodatkowych miejsc pracy rocznie. Cytowany przez „Financial Times” ekonomista ocenił, że zmiany przyspieszą wzrost gospodarczy Meksyku o 1-1,5 proc. rocznie. Ponadto ma zostać zwiększony udział sektora prywatnego w branży naftowej, by przyspieszyć jej modernizację i zwiększenie efektywności. Udział sektora prywatnego w świadczeniu usług komunalnych ma się zwiększyć do 50 procent.

Co ciekawe, zaproponowano nawet zmniejszenie liczebności niższej izby meksykańskiego Kongresu o 20 proc. (z 500 do 400 członków), a Senatu o 25 proc. (ze 196 do 128).

REKLAMA