Michalkiewicz: Sprawa Brunona K. może być alibi do zaostrzenia przez władzę kursu

REKLAMA

Ze Stanisławem Michalkiewiczem o rzekomym, niedoszłym zamachu na konstytucyjne organa Polski rozmawia Dariusz Pogorzelski (TV Trwam).

TV TRWAM: Czy poczuł się Pan zagrożony gdy usłyszał, że w Warszawie mogło dojść do wielkiego zamachu (por. tekst „Czy Brunon „bomber” popełni samobójstwo?„)

REKLAMA

STANISŁAW MICHALKIEWICZ: Zatrzymanie Brunona K. ma wiele cech groteski. Trzeba wyjaśnić dwie sprawy. Pierwszą jest ocena autentyczności całej tej afery. Drugą jest cel polityczny, któremu cała ta sensacja ma służyć. Nie jest żadną tajemnicą, że i w przeszłości i obecnie tajne policje hodowały sobie terrorystów, rewolucjonistów itd. Robiła to Ochrana carska, robiło to NKWD. Robił to również Niemiecki Urząd Ochrony Konstytucji. Starsi być może pamiętają jak do Sądu Najwyższego w Niemczech wpłynął wniosek o delegalizację NPD (o partii więcej tutaj). W trakcie procesu okazało się, że delegalizacja nie jest taką prostą sprawą, bo większość najwyżej postawionych członków tej partii to byli funkcjonariusze albo konfidenci właśnie Urzędu Ochrony Konstytucji. Więc jakże ich delegalizować?

W sprawie zatrzymania Brunona K. zwraca uwagę jedna informacja, która wymsknęła się KBWiakom. Mianowicie ABW prowadziła od roku grę operacyjną przeciwko Brunonowi podsyłając mu pomocników. Pytanie czy sam Brunon K. nie był przypadkiem tajnym współpracownikiem lub czy w ogóle cała sprawa nie jest sfingowana? Osobiście nie mam zaufania do tajnych służb jakie w Polsce działają.

Warto zwrócić uwagę czemu cała sprawa może służyć. Przypomina mi się sprawa z przeszłości. W roku 1933 w Berlinie zapalił się Reichstag. Hitlerowcy oskarżyli oto komunistów. Odbył się nawet proces holenderskiego komunisty (Marinus van der Lubbe został oskarżony i stracony; pośmiertnie uniewinniono go w 2008 r. – dop. red.) Podpalenie było pretekstem do tego, aby Hitler ogłosił dekret „O ochronie narodu i państwa”, za pomocą którego zaprowadził w Niemczech swoje porządki. Nie jest wykluczone, że jesteśmy w takiej właśnie fazie; w przededniu pewnego zaostrzenia kursu. Być może trzeba do niego stworzyć pewne alibi…

Zapraszamy do obejrzenia całego (ok. 20 minut) wywiadu, którego nasz publicysta udzielił w Telewizji Trwam:

REKLAMA