Michalkiewicz o inwigilowaniu przez służby specjalne

REKLAMA

Tak zwana „transformacja ustrojowa” została przeprowadzona przez wywiad wojskowy, który w drugiej połowie lat 80. był hegemonem politycznej sceny. Obdarzając zaufaniem „lewicę laicką”, to znaczy dawnych stalinowców, którzy na różnych etapach i z różnych – również „rasowych” – powodów pokłócili się z partią i nawet utworzyli jeden z dwóch nurtów opozycji – dogadał się z nią w Magdalence, że w zamian za pozostawienie pod kontrolą wojskowej razwiedki kluczowych segmentów gospodarki i większości mediów, ta przekaże „lewicy laickiej” zewnętrzne znamiona władzy w Polsce. W tym celu w drugiej połowie lat 80. przy współudziale wywiadu wojskowego została przeprowadzona selekcja kadrowa w strukturach opozycyjnych, z których wyłuskano zarówno konfidentów, jak i osoby dające rękojmię lojalności wobec razwiedki i w ten sposób wykreowano „stronę społeczną”.

Pępowina łącząca III RP z PRL-em nie tylko nie została przecięta, ale nawet nie została naruszona, wskutek czego komunistyczny jad bez przeszkód zatruwa coraz to nowe pokolenia Polaków. Ujawnione przez p. Szymowskiego informacje (m.in. o tym jak ABW inwigilowała w kwietniu 2012 r. Stanisława Michalkiewicza z powodu „podejrzenia działalności antysemickiej” – dop. red.) potwierdzają najgorsze podejrzenia zarówno co do charakteru działań razwiedki, jak i poziomu moralnego jej funkcjonariuszy. Działania razwiedki nie są w najmniejszym stopniu nakierowane na realizowanie jakiegokolwiek, choćby najszerzej pojmowanego interesu państwowego, tylko na pilnowanie nadrzędnej pozycji bezpieki zarówno w gospodarce, jak i w innych segmentach życia publicznego.

REKLAMA

Podobnie jak za komuny, bezpieka przy pomocy prowokacji, nękania, a często czynów wypełniających znamiona przestępstwa zwalcza zarówno pojedyncze osoby, jak i środowiska, które podejrzewa o stwarzanie zagrożenia – bynajmniej nie dla państwa, tylko dla jej własnej hegemonii i własnych interesów.

Bardzo charakterystyczną ilustracją takiej działalności jest choćby operacja „Menora”. Jej celem miało być wywołanie wrażenia, jakoby jakieś polskie środowiska przyjmowały wobec Żydów groźną postawę, wymagającą objęcia tej części obywateli specjalną ochroną bezpieki. Efekty tej operacji widoczne są podczas przybywania do Polski izraelskich wycieczek, które chronione są przez uzbrojonych izraelskich funkcjonariuszy, zachowujących się tak, jakby przysługiwała im w Polsce eksterytorialność. Niczym nie różni się to od statusu bezpieczniaków sowieckich w PRL, może poza większą obecnie ostentacją. Jak pisze p. Szymowski, chociaż akcja tak naprawdę była z punktu widzenia polskiego interesu państwowego całkowicie zbędna, kabewiacy powypłacali sobie za „Menorę” sowite premie. Ale bo też do tych służb trafili szubrawcy z SB i WSW, wciągając za sobą swoje potomstwo, podobnie zdemoralizowane jak oni sami. To są trychiny nie tylko pasożytujące na polskim państwie, ale w dodatku systematycznie zatruwające narodowy organizm…

REKLAMA