X. Chrostowski: Przejście z nadziei żydowskiej do chrześcijańskiej

REKLAMA

O Bożym Narodzeniu, ważnych symbolach z dzieciństwa Jezusa mówi ks. prof. WALDEMAR CHROSTOWSKI.

Historia Bożego narodzenia, historia Maryi i Józefa to również historia rodzenia się chrześcijaństwa, przejścia do Nowego Testamentu.

REKLAMA

Maryja i Józef we dwoje są złączeni jednym losem. Całym życiem tkwią w Starym Testamencie, ale następuje wychylenie ku nowej rzeczywistości, Bożej obecności i Bożego działania. Oboje przyjęli to, co musieli zachować wyłącznie dla siebie, i oboje będą w tym dojrzewać i wzrastać.

Maryja z jednej strony doświadczała judaizmu, a z drugiej doznała doświadczenia tajemnicy wcielenia. Nie mogło to być tylko doświadczenie psychologiczne. Z punktu widzenia przeskoku mentalnego ze starej wiary ku czemuś nowemu to doświadczenie jest po prostu nieznane i niespodziewane. Czy to Maryję formuje jako chrześcijankę, jako osobę wierzącą jeszcze przed ustanowieniem Kościoła?

W Maryi po prostu dokonywało się i dokonało przejście od nadziei żydowskiej do nadziei chrześcijańskiej.

Największą tajemnicą wydaje się jednak dziewicze poczęcie.

Od kilku tygodni można kupić w polskich księgarniach książkę papieża Benedykta XVI „Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo”. Papież rozważa m.in. chrześcijańską tajemnicę dziewiczego poczęcia. Zauważa, że pierwszą reakcją na pozdrowienie anioła, który przychodzi do Marii, jest zatrwożenie i zamyślenie. Zmieszała się, ale potem nie przeżywała już strachu, lecz wewnętrzne rozważanie pozdrowienia anioła. Tak szczegółowo te reakcje opisuje ewangelista Łukasz. Maria zastanawia się, prowadzi wewnętrzny dialog, rozważa, co miałoby znaczyć pozdrowienie posłańca Bożego. „Okazuje się więc niewiastą odważną, która nawet w obliczu czegoś niesłychanego zachowuje się roztropnie. Jednocześnie widzimy
ją jako niewiastę prowadzącą bogate życie wewnętrzne: kontroluje swoje serce i rozum oraz próbuje poznać kontekst i całość orędzie Bożego” – pisze papież. Kiedy myślimy o Maryi, możemy myśleć o niej w sposób psychologiczny albo psychologizujący. Nigdy nie będziemy wiedzieli, co myślała albo co przeżywała. Można tylko patrzeć przez analogię do tego, co przeżywają dzisiaj kobiety. Ale nasz świat jest pod wieloma względami inny od świata starożytnego. Mentalność Maryi wyrastała korzeniami z wiary biblijnego Izraela, z wiary Starego Testamentu. Ona była w to życie głęboko wszczepiona. Pewnego dnia przeżyła coś, czego nie przeżyła żadna inna kobieta. Stała się matką za sprawą Ducha Świętego. Nie potrafimy tego zracjonalizować. Maryja przeżyła coś absolutnie niezwykłego. Wraz z wypowiedzianym przez nią „tak” rozpoczął się Nowy Testament, nowa epoka Historii Zbawienia, w której uczestniczyła. Początkowo była to wyłącznie jej tajemnica. Wiara Maryi w Nazarecie czy Betlejem nie mogła być tak dojrzała jak wiara w dorosłym życiu, pod krzyżem i po zmartwychwstaniu

Kiedy czytamy w Ewangelii opis doświadczeń Maryi i Józefa, zauważamy, że Józef miał, przynajmniej początkowo, poważny problem z przyjęciem tego, co się wokół niego działo. Maryja nagle staje się brzemienna.

Papież Benedykt XVI przypomina w swojej książce, że anioł zapewnił Maryję, że matką zostanie nie w normalny sposób, po przyjęciu do domu przez Józefa (przejście do domu męża rozpoczynało pożycie małżeńskie), lecz przez to, że „moc Najwyższego okryje cieniem”, przez przyjście Ducha Świętego, na co Maryja wyraziła zgodę. Była już zaręczona, gdy podzieliła się tym, co przeżyła, z Józefem. Tego, co myśli i przeżywa Józef, dowiadujemy się z Ewangelii Mateusza, który całą historię przedstawia z perspektywy bohatera z Nazaretu. Kiedy dowiedział się, że Maryja spodziewa się dziecka, zamierzał ją potajemnie opuścić, bo był człowiekiem sprawiedliwym. Dziś zadajemy sobie pytanie: co to za sprawiedliwość? A jednak. Józef miał obowiązek powiedzieć, że dziecko, które poczęła Maryja nie jest jego dzieckiem. Tego był pewny. Nikt w Nazarecie by nie uwierzył, że Maryja przeżyła spotkanie z aniołem, po którym spodziewa się dziecka. Zostałaby oskarżona o cudzołóstwo i ukarana. Józef nie chciał do tego dopuścić. Nie rozumiał, co się stało, ale nie oskarżył Maryi. Zamierzał odejść i wtedy całe odium spadłoby na niego. Co wtedy razem przeżywali, tego nigdy nie będziemy wiedzieć. Co przeżywała Maryja od zwiastowania do momentu, kiedy powiedziała o tym Józefowi, pozostanie tajemnicą. Ewangelista dodaje, że ponieważ Józef był człowiekiem sprawiedliwym i wybrał
wyjście, które go wiele kosztowało, objawił mu się Bóg i wprowadził w tajemnicę macierzyństwa Maryi.

Często niezauważana jest jeszcze jedna historia z dzieciństwa Jezusa. Jej opis sąsiaduje u Łukasza z opisem narodzenia Jezusa. 12-letni syn Maryi pozostał w świątyni, aby słuchać żydowskich nauczycieli.

Józef i Maryja silnie związani byli z judaizmem, chodzili co roku do Jerozolimy na święto Paschy. Mieszkali w Nazarecie, na terenie Galilei. Z Nazaretu do Jerozolimy jest około 130-140 km. Jak na czasy starożytne to dość duża odległość. Jednak pokonywali tę drogę, gdyż wpisani byli w tradycję swojego narodu, w tradycję biblijnego Izraela i jej przestrzegali. Maryja z jednej strony jest wpisana w logikę Starego Testamentu, ale z drugiej strony wydała już na świat Tego, który wytyczył początek Nowego Testamentu. Trudno powiedzieć, czy Jezus wcześniej, jako kilkuletnie dziecko, brał udział w takich pielgrzymkach. Gdy osiągnął 12 lat, rodzice postanawiają Go w pełni przysposobić do życia religijnego, takiego, jakie obowiązywało dorosłych Izraelitów. W starożytności także i dziś w świecie żydowskim jest tak, że chłopiec w 13. roku życia (dziewczęta w 12. roku życia) przechodzi obrzęd, który
czyni go synem przykazań. Od tej pory ma obowiązek przestrzegania żydowskiego prawa, również prawa religijnego. Jest traktowany jako człowiek dorosły. Jezus cały czas prowadzi życie ukryte, a Maryja może się zastanawiać, jaki był sens tego, co przeżyła 12 lat temu wraz ze zwiastowaniem, a później narodzeniem Jezusa w Betlejem. Czego Bóg od niej chce, skoro wszystko w jej życiu i życiu jej syna jest tak zwyczajne?

Pobyt w świątyni był w jakimś sensie wyjątkowy dla dalszych losów Jezusa oraz Jego rodziny?

W Ewangelii czytamy, że kiedy Józef i Maria wracali po zakończonych uroczystościach, Jezus został w Jerozolimie, czego nie zauważyli jego rodzice. Dają synowi jednak pewną wolność. Nie swobodę, ale wolność. My jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że mama z tatą dbają, aby dziecko było ciągle obok. Na Bliskim Wschodzie od samego początku dzieci są dużo bardziej samodzielne niż u nas. Handlują, targują się, nawiązują kontakty, oferują rozmaite rzeczy. Gdy uroczystości w Jerozolimie dobiegły końca, Maryja i Józef byli przekonani, że Jezus wraca w innej grupie. Wieczorem szukali Go wśród pątników, krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy. Miejsce, w którym Józef i Maryja zorientowali się, że Jezusa nie ma, jest położone około 12-14 km od centrum Jerozolimy. Po bardzo niespokojnej nocy rankiem rodzice wracają do Jerozolimy i szukają Jezusa. Dopiero po trzech dniach odnajdują Go w świątyni, gdzie siedział między żydowskimi nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Dwie noce poszukiwania i lęku o Jezusa przypominają dwie noce Abrahama. Maryja i Józef składają ofiarę ze swojej miłości. Jezus był, mówiąc naszym językiem, ich „oczkiem w głowie”. Wydawało im się, że nie dopilnowali tego, który był ich największym skarbem. Papież Benedykt XVI napisał, że jeżeli ktoś jest blisko Jezusa, to musi pogodzić się z tym, że przyjdzie mu przeżywać ciężkie chwile. Po trzech dniach i dwóch nocach poszukiwania jeszcze raz stało się to, co zapowiedział Maryi starzec Symeon: „a duszę Twoją przeniknie miecz”. Dla matki był to jeden z najtrudniejszych momentów, który dorównywał temu, co przeżywała na drodze krzyżowej i pod krzyżem.

Czego właściwie dowiadujemy się, kiedy czytamy o pobycie 12-letniego Jezusa w świątyni?

Jezus przebywał w świątyni, przysłuchiwał się nauczycielom i zadawał pytania. Świątynia jerozolimska była przede wszystkim miejscem składania ofiar. Na dużym ołtarzu przed monumentalną budowlą składano mniejsze i większe zwierzęta, wyrażając swoją pobożność. Jezus nie współuczestniczy w tym kulcie. Już wtedy świątynia miała drugi nurt życia wyznaczany przez modlitwę i refleksję nad wiarą. Nie mamy do czynienia z krwawymi ofiarami, a z refleksją o Bogu, rozmową z nauczycielami, słuchaniem i zadawaniem pytań. Porządek kultowy polegający na składaniu ofiar dobiegał końca. Jezus kładzie akcent na nowy wymiar pobożności. Poznawanie i zgłębianie słowa Bożego. Rozmówcami Jezusa nie są pierwsi lepsi ludzie, ale nauczyciele Tory. Gdy rozważamy sprawy wiary, nie może nam być wszystko jedno, skąd czerpiemy wiedzę na ten temat. Często wyrabiamy sobie obraz Kościoła w oparciu o to, co nam się sączy z masowych mediów. Po wejściu do świątyni Maryja prosi Jezusa, aby wyjaśnił, dlaczego „to uczynił”, „oto ojciec twój i ja z bólem szukaliśmy ciebie”. To była zraniona miłość. Przy okazji warto zauważyć, że Józef został nazwany ojcem. Nie chodzi o fizyczne ojcostwo. To właśnie Łukasz ewangelista opisujący wydarzenie w świątyni podkreślił, że Jezus został poczęty w dziewiczy sposób. Tam jednak, gdzie święta rodzina była znana, Józef powszechnie uchodził za fizycznego ojca Jezusa. Przecież Maryja nie mogła powiedzieć ot, tak sobie, że doświadczyła dziewiczego poczęcia. Nikt by w to nie uwierzył. To, co zdarzyło się podczas zwiastowania, było jej głęboką osobistą tajemnicą. Jednocześnie uznaje rolę Józefa. Wyznaję ją. Mówi o nim: „oto ojciec Twój”. Jego ojcostwo musiało być szlachetne, delikatne i pełne. „Dlaczego mnie szukaliście, czy nie wiedzieliście, że muszę być w tym co należy do mego ojca?” – odpowiada Jezus. Jezus daje poznać Maryi i Józefowi, że istnieją dwie odmiany posłuszeństwa, które go dotyczą: posłuszeństwo rodzicom i posłuszeństwo Bogu Ojcu. W świątyni jerozolimskiej Jezus daje poznać swojej matce po raz pierwszy w życiu, kim naprawdę jest.

A później wraca z rodzicami do domu, do Nazaretu.

Ewangelista Łukasz dodaje, że Maryja i Józef nie zrozumieli tego, co im powiedział Jezus. Widać, że wiara Maryi dopiero dojrzewała. Jezus poszedł jednak z nimi do Nazaretu i był im poddany. A matka chowała wszystko w swoim sercu. W Maryi dokonywało się i dokonało przejście od nadziei żydowskiej do nadziei chrześcijańskiej. Ostatecznie jej wiara ugruntuje się po zmartwychwstaniu.

(Na podstawie pytań i odpowiedzi do wykładu ks. prof. Waldemara Chrostowskiego z 6 grudnia 2012 roku, wygłoszonego w auli klasztoru dominikanów w Warszawie.)

REKLAMA