Wozinski: Poznań czyli libertarianizm wcielony

REKLAMA

Gdy dyskutuję z kimś na temat libertarianizmu, niemal zawsze pada to samo pytanie: pokaż mi choć jeden przypadek w historii, w którym opisywany przez ciebie system działał. Ależ oczywiście – odpowiadam – libertarianizm funkcjonował chociażby w mieście, w którym mieszkam, w Poznaniu! Rzecz jasna, nie było tak od samego początku i nigdy nie udało się wprowadzić w życie wszystkich elementów, które tworzą uczciwy system społeczny. Natomiast wiele cech, jakie posiadał system prawny i społeczny szczególnie średniowiecznego oraz renesansowego Poznania, można śmiało nazwać libertariańskimi. Mało kto ma tę świadomość, choć wiedza na ten temat jest dostępna w każdej książce opisującej dzieje miasta nad Wartą.

Kolebką miasta była wyspa Ostrów Tumski, na której dziś znajduje się katedra, pałac biskupi oraz dawna Akademia Lubrańskiego (która nigdy nie została uniwersytetem tylko ze względu na Uniwersytet Jagielloński, pilnie strzegący przyznanego przez króla monopolu jedynego uniwersytetu w Koronie). Ostrów stanowił dogodną lokację do zakładania grodów od wielu tysiącleci, gdyż zapewniał doskonałą obronę przed atakami nieprzyjaciół. Gdy Mieszko I podbijał ludy polskie i tworzył swoje państwo, kazał zbudować na Ostrowie swój nowy gród. Od tego czasu Poznań jest nieprzerwanie aż do dziś miastem państwowym. Początkowo poznański gród składał się wyłącznie z siedziby księcia, katedry oraz nielicznych zabudowań. Wokół murów skromnego grodu opasanego potężnymi jak na tamte czasy murami żyła ludność wiejska, która z prawnego punktu widzenia podlegała księciu, a potem królowi. Ponieważ właściciel całego Poznania i okolicznych wsi był tylko jeden (państwo = monarcha), gród nad Wartą był cały drewniany, a gospodarka kiepsko rozwinięta. Sytuacja nie uległa niemal żadnej zmianie aż do końca XII wieku.

REKLAMA

Immunitet sądowy

Niespodziewanie tuż przed nastaniem XIII stulecia zaczęły się dokonywać zmiany, które wkrótce sprawiły, że do czasów potopu szwedzkiego Poznań stał się jednym z najwspanialszych i najzamożniejszych miast Polski i całej Europy Środkowej. Za kluczowe wydarzenia w dziejach miasta należy uznać m.in.: przyznanie w 1215 roku biskupstwu poznańskiemu immunitetu sądowego dla mieszkańców żyjących na dobrach biskupich oraz sprowadzenie do miasta w 1187 roku zakonu joannitów, którzy przejęli kościół św. Michała. Wkrótce do miasta zawitały także inne zakony: dominikanów i franciszkanów, a do pobliskiego Lubina sprowadzono cystersów. Wydarzenia te należy uznać za kluczowe, gdyż wytworzyły bezprecedensowy pluralizm prawny, który wprowadził miasto na ścieżkę dynamicznego rozwoju. Oficjalna data nadania Poznaniowi praw miejskich to 1253 rok, lecz w rzeczywistości już na kilka dziesięcioleci przed tym wydarzeniem Poznań był ludnym i tętniącym życiem miejscem. Po przeniesieniu stolicy do Krakowa władcy Polski bywali w Wielkopolsce rzadko, a władzę w imieniu króla sprawował kasztelan. Przed lokacją nowego miasta w murach na Poznań składało się 20 osad, w większości skupionych wokół aż 10 kościołów. Wszystkie te osady miały innego właściciela, a jednocześnie odrębny system prawny. Na przykład Święty Marcin należał do kapituły poznańskiej, Ostrów Tumski oraz Święty Gotard do biskupa poznańskiego, Święty Wojciech i Śródka do księcia, a Komandoria do Joannitów.

Gdy w 1253 roku ustanowiono nowe miasto, ów podział nasilił się jeszcze bardziej. Sprowadzone do miasta zakony dominikanów, franciszkanów, a później karmelitów przejmowały od mieszczan kamienice i ustanawiały na ich terenie swoją własną zwierzchność prawną. Gdy po Soborze Trydenckim do miasta zawitali jezuici, dodatkową zwierzchność prawną uzyskał rektor prowadzonego przez nich kolegium. Ponadto wokół Poznania powstało kilkadziesiąt osad, których właścicielami była szlachta, duchowieństwo lub mieszczanie. W osadach należących do szlachty (zwanych jurydykami), władzę sądowniczą sprawował właściciel. W 1264 roku książę Bolesław Pobożny wydał dla Żydów przywilej, który zwalniał ich z jurysdykcji miejskiej i podporządkowywał specjalnemu sądownictwu wojewody. Co jednak najważniejsze, w 1380 roku miasto zakupiło od króla urząd wójtostwa, zyskując w ten sposób autonomię sądowniczą. Ta niezwykle skomplikowana mozaika niezależnych ustrojów prawnych, na którą składali się mieszczanie, mieszkańcy jurydyk, joannici, dominikanie, karmelici, franciszkanie, Żydzi oraz urzędnicy króla, przyczyniła się do niespotykanego wcześniej rozwoju ekonomicznego miasta. Na początku XV wieku domy w mieście były już całkowicie murowane, miasto handlowało z odległymi krańcami Europy, a liczba ludności nieustannie rosła. Poznań był jednym z pierwszych miast w Polsce posiadających swoją własną drukarnię, a od 1486 roku funkcjonowała także pierwsza księgarnia. W XV wieki wzniesiono też większość gotyckich budowli, które do dziś zdobią architekturę miasta.

Złoty wiek

Kolejny wiek, zwany złotym wiekiem w historii Poznania, przyniósł kontynuację korzystnych trendów. To właśnie wówczas wzniesiono najwspanialszy budynek w mieście – ratusz, który jest chlubą poznaniaków już od kilku stuleci. Miasto przyciągało cudzoziemców oraz Polaków ze wszystkich stron, a sekretarz króla Stefana Batorego stwierdził, że Poznań jest drugim najwspanialszym miastem w całej Koronie – po stołecznym Krakowie. W XVI wieku zaczęły się jednak uwidaczniać tendencje, które zapowiadały stopniowy upadek niemal libertariańskiego ustroju miasta. Najpierw miasto zaczęło skarżyć się u króla, że traci kontrolę prawną nad znaczną częścią przydzielonego mu terytorium. Odpowiednie ustawy sejmowe zakazywały nawet Kościołowi nabywać grunty w mieście, ale były to w większości martwe przepisy. Spory cios przyszedł także ze strony zyskującej stopniowo władzę totalną w państwie szlachty, która poprzez wydawane w XV i XVI wieku statuty odbierała miastom samorządność. Szlachta uzyskała w ten sposób kontrolę nad cenami w mieście, nad pracą sądów miejskich oraz zakazała mieszczanom nabywania dóbr ziemskich, choć sama posiadała setki miejskich jurydyk. Zachwiana w ten sposób równowaga sprawiła, że miasto zaczęło być stopniowo pochłaniane przez państwo.

Prusacy czy Komisje?

W 1655 roku do miasta wkroczyli Szwedzi, potem Brandenburczycy, a po nich przez kolejne sto lat także Rosjanie, Sasi i rozmaite inne wojska. Miasto było wielokrotnie palone, burzone, przetaczały się przez nie zarazy oraz nawiedzały powodzie. W wyniku tych wszystkich katastrof liczba ludności Poznania spadła z ponad 25 tysięcy do ok. 5 tysięcy. Co jednak najważniejsze, niemal całkowitej destrukcji uległy wszystkie osady podmiejskie znajdujące się poza murami (niektóre źródła podają, że przetrwało zaledwie kilka chłopskich rodzin). W połowie XVIII wieku Poznań, ogołocony ze swych satelitów, przypominał na powrót skromną osadę z czasów Mieszka I. Pluralizm jurysdykcyjny nie uległ jednak całkowitej degradacji. Prawa własności do osad podmiejskich wciąż pozostawały bez zmian i należało tylko dokonać wielkiej odbudowy, do czego zresztą przystąpiono. Ostatnie lata przed II rozbiorem, który wcielił Poznań do Prus, przebiegały pod znakiem dynamicznego rozwoju. Myli się jednak ten, kto twierdzi, że libertariański ustrój Poznania został zniszczony przez Prusaków. Przeciwnie – najwięcej zła wyrządziły mu „reformatorskie” siły okresu stanisławowskiego. Najpierw w 1773 roku ustanowiono Komisję Edukacji Narodowej, która odebrała Kościołowi edukację, a jednocześnie jurysdykcję nad uczniami. Następnie w 1778 roku do miasta zawitała Komisja Dobrego Porządku, która poszerzyła kompetencje miasta oraz podporządkowała je ściśle władzy państwa.

Ostateczny cios przyszedł jednak ze strony Konstytucji 3 Maja, która zniosła wszystkie jurydyki oraz ujednoliciła pod względem prawnym obszar całego kraju. Za jednym zamachem przekreślono w ten sposób dorobek prawie sześciu stuleci. Gdy dwa lata po uchwaleniu rzekomo wiekopomnej Konstytucji do miasta wkroczyli Prusacy, jedynie podtrzymali fatalne zarządzenia znoszące pluralizm prawny Poznania. Świeczką na torcie była uchwalona w 1810 roku kasata dóbr klasztornych. Poznań stał się stuprocentowo państwowy i jest taki do dziś. Osoby prywatne posiadają wprawdzie sporo nieruchomości, ale usług sądowniczych i ochronnych dostarcza tylko jeden podmiot – państwo.

Ktoś mógłby oczywiście powiedzieć, że konkurencja w dziedzinie usług sądowniczych to zaledwie element większego systemu, a ustrój gospodarczy Polski nigdy nie był libertariański. Tak, to prawda, że w czasie ponad tysiącletniej historii Poznania obowiązywało wiele przepisów, które były skrajnie nieuczciwe – jak choćby nadane w 1394 roku przez Jagiełłę prawo składu. Nie sposób jednak nie dostrzec ogromnego postępu cywilizacyjnego, który dokonał się na przestrzeni tych wieków. Poznań przeszedł drogę od drewnianej osady po galerię sztuki pod gołym niebem. Dziś nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić dawnego Poznania, gdyż został bardzo ogołocony przez wojny.

Historia tego miasta pokazuje jednak, że powołanie do życia systemu libertariańskiego wcale nie jest niemożliwe. Wystarczy uchylić obowiązywanie dekretów, które wprowadzono zaledwie dwa wieki temu, co wbrew pozorom nie jest bardzo odległym okresem. Wystarczy nawiązać do tradycji, która uczyniła Poznań miastem słynnym i potężnym.

REKLAMA