Wielomski: Ideologia liberalizmu jest niezgodna z naturą ludzką. Dlaczego?

REKLAMA

Odebrałem telefon z redakcji „NCz!” z meldunkiem, że Czytelnicy dzwonią i mailują w sprawie mojego tekstu „Rząd kończy z fikcją liberalizmu„, który ukazał się na nczas.com (tutaj), a w którym stwierdziłem, że „uważam liberalizm za nieludzki”. Skoro tekst ten wywołał kontrowersje, to czuję się zobowiązany do pewnego wyjaśnienia.

Dziękując Czytelnikom za ideową czujność, będę podtrzymywał mój pogląd, a jedynie postaram się myśl rozwinąć, aby uczynić ją bardziej jasną. Aby to zrobić, przytoczę ją w całości. Pisałem: „uważam liberalizm za nieludzki. Przez określenie to rozumiem, że ideologia liberalizmu i liberalny system polityczny jest niezgodny z naturą człowieka, która ma charakter wspólnotowy”. Z poglądu tego wywodziłem dalej, że każde społeczeństwo broni wartości, na których zostało ukonstytuowane, paląc na stosie ich burzycieli (Średniowiecze) lub wsadzając do więzień za „mowę nienawiści” (jak planują posłowie z lewicowej części PO). Jeśli dobrze rozumiem, to oburzenie wywołało stwierdzenie o „nieludzkości” i „niezgodności” z naturą ludzką liberalnej wizji świata.

REKLAMA

Ale niestety taka jest prawda.

Proszę rzucić okiem na skład Sejmu. Mamy tutaj pięć rodzajów kolektywistów: socjalistów patriotycznych, socjalistów przy władzy, socjalistów agrarnych, socjalistów socjaldemokratycznych i socjalistów prohomosiowych. Proszę wskazać mi w Sejmie jednego autentycznego liberała! Dlaczego nie ma tu ani partii, ani posłów autentycznie liberalnych? Dlatego że ludzie nie głosują na liberałów, nie chcą liberalizmu i boją się go. Mamy wprawdzie w Sejmie PO, która kiedyś mieniła się „liberalną”. Jednak od dłuższego czasu nawet przestała się już tak samookreślać, a jej rządy można posądzić o wiele rzeczy, ale nie o „liberalizm”.

Dlaczego premierem jest Donald Tusk, a nie Janusz Korwin-Mikke? Odpowiedź jest banalnie prosta: Tusk nie wywołał pośród wyborców paniki, zapowiadając rozmontowanie socjalnego i scentralizowanego państwa. Tymczasem JKM budzi trwogę i śmiech pośród przeciętnych wyborców, ponieważ domaga się zdemontowania systemu, który jest „dobry” i który tylko trzeba jeszcze „ulepszyć” poprzez wymianę „niekompetentnych” ludzi Tuska na „kompetentnych”, to znaczy o poglądach „patriotycznych” lub „tolerancjonistycznych”.

Prawda jest brutalna: ogół ludzi nie chce liberalizmu, lecz socjalizmu. I dlatego program wolnorynkowy jest „nieludzki” i „niezgodny” z naturą ludzką.

Pośród konserwatywnych liberałów panuje ciekawy przesąd: jest nas dziś 2%, a więc wystarczy, że każdy z nas przekona do naszych idei trzech znajomych. I wystarczy, że każdy z nich przekona kolejnych swoich trzech znajomych
itd., a wygramy przyszłe wybory. Nie i jeszcze raz nie!

Podstawowy błąd tej koncepcji tkwi w słowie „przekonać”, ponieważ zakłada ona, że ludzi należy przekonywać, czyli odwoływać się do kategorii racjonalnych. Założenie, że przeciętny wyborca myśli, jest najbardziej irracjonalnym poglądem, jaki stworzył ludzki umysł. Gdyby wyborcy myśleli, to zbędni byliby wszyscy specjaliści od marketingu politycznego i pijaru, reżyserzy spotów wyborczych itd. Przeciętny wyborca w ogóle nie dokonuje refleksji nad polityką czy gospodarką. Zamiast tego woli – jak Indianie czy Murzyni w epoce podbojów kolonialnych – „paciorki” w postaci sztuczek reklamowych i promocyjnych, haseł. Woli zastanawiać się, czy polityk wygląda „sympatycznie”, czy nie. Kobiety patrzą, czy polityk ma ładny krawat, i zupełnie nie słuchają, co mówi!

W tym sensie liberalizm jest „nieludzki” i „niezgodny” z naturą człowieka. Jego wizja świata oparta jest na fałszywej antropologii politycznej, zakładającej dwie idee, które nie mają potwierdzenia w rzeczywistości. Idea pierwsza to supozycja, że człowiek nie tylko z natury jest wolny, ale wolność tę chce zachować, gdy historia pokazuje, iż największą troską większości ludzi jest uzyskanie opieki feudała, księcia lub socjalnego państwa (zależnie od epoki). Idea druga to przypuszczenie, że ludzie są stworzeniami racjonalnymi, którym można wytłumaczyć, jakie są ich prawdziwe interesy. Wizja ta wywodzi się z nauk ekonomicznych (homo oeconomicus). Koncepcja ta została już dawno obalona przez współczesną praktykę reklamy i tworzenia wizerunku – tak w polityce, jak i w ekonomii. Człowiek jest istotą tak mitotwórczą, jak i mitami żyjącą. Jego działania nie są racjonalne, gdyż ich źródłem są namiętności, które co najwyżej są następnie racjonalizowane przez rozum.

Opisany powyżej błąd antropologiczny dotyczy nie tylko liberałów, ale i wcześniejszych od nich scholastyków, którzy zakładali możliwość racjonalnego poznania świata przez „prawy umysł”. Nie twierdzę, że taki „prawy umysł” nie jest zdolny rozpoznać natury rzeczywistości empirycznej. Twierdzę tylko, że bardzo mało ludzi jest wyposażonych w „prawy umysł”, gdyż większość posiada albo umysł wielce ograniczony (taka jakby „wersja startowa” w wielu programach komputerowych), albo wydaje się nie posiadać go wcale, ewentualnie jest on tak głęboko zakamuflowany, że nijak go nie można odnaleźć.

Zauważmy, że w historii Europy liberalizm zawsze związany był z elitarną wizją świata, a najchętniej przyznawała się do niego wielka arystokracja. John Locke pisał swoje pisma dla Lorda Shaftesbury; Monteskiusz wyrażał idee arystokracji zgromadzonej w tzw. parlamentach; Benjamin Constant de Rebecque i François Guizot pisali i działali dla liberalnej arystokracji i zamożnej burżuazji, panującej wyłącznie dzięki cenzusowemu prawu wyborczemu, gdzie prawo głosu miało 2% społeczeństwa. Zauważmy, że epoka liberalna skończyła się w historii Europy zaraz po wprowadzeniu powszechnego prawa wyborczego. Gdy tylko ogół dostał prawo głosu, to natychmiast do izb parlamentarnych, w miejsce dżentelmenów, wpadła niedogolona zgraja socjalistów różnych maści. Skład polskiego Sejmu to ukoronowanie tej smutnej tendencji.

Tak, liberalizm jest „nieludzki” i „niezgodny” z naturą człowieka, a przynajmniej zdecydowanej większości ludzi!

REKLAMA