Łepkowski: Obama wzmocni świat przestępczy jak nikt dotychczas!

REKLAMA

Jeszcze nie rozpoczęła się druga kadencja prezydenta Baracka Obamy, a już można się domyślać jaka będzie jego pierwsza inicjatywa legislacyjna. W nieprzemyślanym geście pod publiczkę Obama chce wprowadzić zakaz posiadania broni palnej bez zezwolenia – na wzór krajów europejskich.

W ten sposób przeciwnicy swobodnego dostępu do broni palnej rozbroją uczciwych obywateli i wzmocnią świat przestępczy jak nikt dotychczas. Kolejna masakra w amerykańskiej szkole dorzuciła dodatkowy argument przeciwnikom posiadania broni palnej i różnej maści naprawiaczom życia społecznego, którzy po raz kolejny zamierzają dokonać zamachu na konstytucyjne prawa obywateli USA. Demokratyczna senator USA Dianne Feinstein oświadczyła, że zamierza wkrótce złożyć w imieniu swojej partii projekt ustawy zakazującej posiadania w prywatnych domach broni palnej. Tym samym parlamentarzystka lewej strony amerykańskiej sceny politycznej zamierza doprowadzić do usunięcia z konstytucyjnej Karty Praw (Bill of Rights) drugiej poprawki w brzmieniu: „(…) prawo obywateli do posiadania i noszenia broni nie może być naruszone”.

REKLAMA

Tak radykalna postawa senator Feinstein została sprowokowana wydarzeniami z Connecticut, gdzie kilka dni temu napastnik zastrzelił 26 osób, w tym 19 dzieci, oraz wcześniejszą masakrą w mieście Aurora w stanie Kolorado, gdzie na premierze nowego filmu o Batmanie 24-letni James Holmes zastrzelił 12 osób, a 58 ranił. Wydawałoby się, że inicjatywy osób publicznych pokroju senator Dianne Feinstein są rozsądne i wynikają z troski o społeczeństwo. Nic bardziej mylnego!

To najbardziej bezczelna i populistyczna zagrywka w amerykańskiej polityce. Lewacy są przekonani, że bezpieczeństwo publiczne uda się zadekretować zakazem posiadania broni palnej przez praworządnych obywateli. Idąc tropem rozumowania pani Feinstein, należałoby także zabronić sprzedaży wszelkiej broni białej, większości sprzętu ogrodniczego, narzędzi drwalskich czy środków chemicznych. Masakry można dokonać przecież równie dobrze za pomocą maczety, siekiery, tasaka kuchennego, piły spalinowej, kuli na łańcuchu, szpadla, kilofa, koktajlu Mołotowa, sekatora do żywopłotu czy kwasu solnego. A to zaledwie początek listy narzędzi niebezpiecznych, które mogą się znaleźć w ręku niepoczytalnego obywatela.

Podczas obu wojen światowych wiele tysięcy żołnierzy zginęło od ciosu saperką lub bagnetem, a nie od kuli. Nie ma skutecznego sposobu na ataki różnej maści dewiantów, szaleńców czy sadystów. Natomiast istnieją mniej lub bardziej skuteczne metody zapobiegania takim sytuacjom. I nie należy do nich bynajmniej zapowiedziana przez prezydenta Obamę próba ograniczenia dostępu do broni palnej. Jestem przekonany, że wbrew temu, co próbują wmówić opinii publicznej populiści z Kapitolu, po ostatnich wydarzeniach w Kolorado i Connecticut znacznie zwiększy się popyt na broń palną.

Gdyby prawo stanu Kolorado zezwalało obywatelom nosić ukrytą broń, to istniałoby duże prawdopodobieństwo, że ktoś z ludzi przybyłych na premierę nowego „Batmana” zastrzeliłby Jamesa Holmesa, ratując w ten sposób przynajmniej kilka istnień ludzkich. Im więcej osób w kinie miałoby przy sobie automatyczną broń palną, tym większa byłaby szansa uratowania życia prawie wszystkich ofiar. Niestety prawo chroni w tym wypadku mordercę, a nie ofiary. Podobna sytuacja miała miejsce w szkole w Connecticut. Zamiast wdawać się w kolejną bezowocną dyskusję z czerwonymi idiotami o prawie do posiadania broni palnej, ktoś z amerykańskiego establishmentu powinien zadać proste pytanie: dlaczego w szkole nie było przeszkolonych ochroniarzy z bronią palną? Dlaczego nie szkoli się nauczycieli, jak postępować w takiej sytuacji? Dlaczego nauczyciele nie mają prawa do obrony siebie i powierzonych im pod opiekę dzieci, tylko są wystawieni jak kaczki na łaskę i niełaskę dewianta? To pytanie dotyczy także większości polskich szkół podstawowych, do których bez problemu może wejść każdy i o każdej porze, udając rodzica czy opiekuna.

Statystyki idioci statystyki!

Stany Zjednoczone zajmują pierwsze miejsce w statystykach dotyczących posiadania broni palnej w rękach prywatnych. Na stu Amerykanów 89 posiada jakiś rodzaj broni palnej – od ciężkich karabinów maszynowych począwszy, na niewielkich rewolwerach skończywszy. Dla porównania: w Anglii i Walii na 100 mieszkańców tylko sześciu posiada legalnie jakiś rodzaj pistoletu. Jednak jeśli porównamy statystyki dotyczące morderstw popełnionych przy użyciu broni palnej w obu krajach, coś się nam nie zgadza. W 2011 roku od strzału z broni palnej zginęło 8583 Amerykanów lub imigrantów żyjących w USA. W tym samym roku w Anglii i Walii w ten sam sposób śmierć poniosło 550 osób. W większości przypadków ofiary ginęły od kul z broni niezarejestrowanej. Można więc śmiało stwierdzić, że surowe przepisy ograniczające dostęp obywateli Wielkiej Brytanii do broni palnej w żaden sposób nie blokują świata przestępczego, który pławi się w karabinach, granatnikach, broni automatycznej, wszelkiego typu shotgunach czy obrzynach.

Warto zapamiętać, że na 12.664 morderstwa popełnione w USA w 2011 roku aż 1/3 z nich dokonana została bez użycia broni palnej. W statystykach policyjnych występują więc różne rodzaje narzędzi zbrodni: noże kuchenne, widelce, siekiery, paralizatory, trucizna. Na 13.636 morderstw w 2009 roku kroniki policyjne odnotowały śmierć 801 osób pobitych gołymi pięściami. Co prawda w tym samym roku z broni palnej zabito 9146 osób, ale tylko w 348 przypadkach do zabójstwa posłużył karabin maszynowy. Tymczasem obecnie w amerykańskich domach znajduje się 100 milionów karabinów maszynowych lub innych odmian broni długiej. Oznacza to, że w 2009 roku wykorzystano zaledwie ułamek promila posiadanej legalnie broni palnej. Dodatkowo pamiętajmy, że większość arsenału użytego do wyżej wspomnianych morderstw to była broń niezarejestrowana! A więc wszelka dyskusja o ograniczonym dostępie do broni palnej jest z gruntu bezsensowna, a ustawa uderzająca w drugą poprawkę do konstytucji jest jedynie gestem pod publiczkę. Szybciej Ameryka poradzi sobie z problemem 12 milionów nielegalnych imigrantów lub z gigantycznym zadłużeniem publicznym niż z próbą odebrania 100 milionów sztuk broni palnej ludziom, którzy tej broni oddać nie będą chcieli.

„Nie” dla programu Ku-Klux-Klanu!

Nowymi próbami grzebania przy drugiej poprawce do Konstytucji USA najbardziej zaniepokojone są służby policyjne i FBI. Wraz z nowymi przepisami zawsze wchodzą bowiem w życie kolejne głupie regulacje ograniczające stróżom prawa możliwość użycia broni palnej wobec napastnika. W państwie socjalistycznym – a takim w założeniu Obamy będzie Ameryka za kilka lat – niedopuszczalne jest, aby biały policjant celował do czarnoskórego przestępcy, nawet jeżeli ten jest zwykłym bandziorem.

Tymczasem to właśnie amerykańscy Murzyni zawyżają statystyki przestępcze jak nikt inny. Są regiony kraju, gdzie więzienia stoją puste, a kradzież gazety z automatu bulwersuje społeczność całego miasta. To zupełnie inny świat niż większość dzielnic zdominowanych przez Afroamerykanów. Każdego roku do więzień trafia sześć razy więcej czarnoskórych przestępców niż ich białych rówieśników. Blisko 24% męskiej ludności murzyńskiej siedzi w więzieniach. Publicysta Adam Winkler z „Daily Beast” uważa, że ograniczenia w posiadaniu i sposobie noszenia broni palnej, które w ostatnich dwóch dekadach wprowadzał Sąd Najwyższy USA, są wynikiem obawy sędziów przed czarnoskórymi przestępcami „mającymi prawo wnosić broń, gdzie tylko będą chcieli”. Co ciekawe – i tutaj chciałbym zobaczyć wszystkie ogłupiałe gęby lewackich przeciwników swobodnego dostępu do zakupu broni palnej – postulat ograniczenia drugiej poprawki do Konstytucji USA zawsze leżał u podstaw programowych takich organizacji jak Ku-Klux-Klan.

To właśnie „rycerze KKK” głosili, że „nadanie czarnym pełni praw obywatelskich, w tym swobodnego dostępu do broni palnej, może spowodować zagładę białej Ameryki”! Dzisiejsi lewacy w USA i komuchy w Europie stoją murem za postulatami Ku-Klux-Klanu! Ale czy argumenty Klanu są nieprawdziwe? Nie, one są jedynie niepoprawne politycznie. Wystarczy znowu odwołać się do statystyk. Mniejszość pochodzenia afrykańskiego stanowi w USA około 18% ludności. Jednak jak przyznaje czarnoskóry badacz historii tej grupy etnicznej R. Jeneen Jones: „Murzyni stanowią 62% osadzonych w więzieniach federalnych i około 32% w więzieniach stanowych”.

Blisko połowa dilerów narkotykowych to mieszkańcy dzielnic murzyńskich, ale są regiony, gdzie przemyt i rozprowadzanie zakazanych substancji halucynogennych należy wyłącznie do organizacji i gangów tej mniejszości etnicznej. W Georgii 97,7% aresztowanych przez policję lub FTA to czarnoskórzy dilerzy. Podczas aresztowania większości z nich znajdowana jest nielegalna broń palna. Czy zatem należy popierać podstawowy punkt programu Ku-Klux-Klanu, nawołujący do ograniczenia swobody zakupu broni palnej przez obywateli USA? Nie jestem rasistą, więc stanowczo sprzeciwiam się propozycji przedstawicieli Klanu, jak i innych skrajnie lewackich organizacji w Europie. Prawo do obrony jest najświętszym przywilejem każdej jednostki.

Boisz się Ameryki? To unikaj reszty świata!

Wsłuchując się w polską i europejską dyskusję publiczną nad masakrą w Newtown, trudno mi uwierzyć, że tak wiele bzdur i wyssanych z palca stereotypów o Ameryce i Amerykanach krąży wśród polskich „elit”. Poczucie braku bezpieczeństwa w amerykańskiej przestrzeni publicznej to jeden z największych mitów, jakie panują wśród Europejczyków. Amerykanie to ludzie przyjaźni i pokojowo nastawieni do siebie. Ich policja – niezależnie czy na poziomie stanowym, municypalnym czy hrabstwa – to niedościgniony wzór dla większości europejskich służb porządkowych. Większość sennych amerykańskich miasteczek liczących poniżej 50 tys. mieszkańców nie zna kradzieży, morderstw czy innej formy przestępczości. Statystyki podbijają jedynie niektóre regiony i metropolie – takie jak Detroit w stanie Michigan czy Miami na Florydzie. Dla porównania: w 2008 roku w Glasgow było tyle samo przestępstw na osobę co w Nowym Jorku. Bandytyzm był porównywalny jedynie z ubogimi dzielnicami Rio de Janeiro. Podobnie każdy, kto był choć raz w Moskwie czy Petersburgu, stuka się w czoło, słuchając opowiadań o skrajnej przestępczości w tych miastach. Rosjanie jawią się jako ludzie przyjaźni i otwarci, a służby porządkowe można spotkać niemal na każdym kroku. Tymczasem statystyki policyjne przedstawiają zupełnie inny obraz. Już w 1997 roku w rosyjskich miastach popełniono około 20 morderstw na 100 tys. mieszkańców. Obecnie dane policyjne w USA wykazują o połowę mniejszą przestępczość niż w rosyjskich metropoliach.

Trudno też porównać bezpieczeństwo w USA do poczucia bezpieczeństwa w krajach Trzeciego Świata. Zaznaczę jedynie, że w najbogatszym kraju Afryki – wolnej od apartheidu RPA – liczba morderstw jest pięć razy wyższa niż w najbardziej opanowanych przez gangi dzielnicach Detroit czy Miami.

Na koniec muszę podkreślić, że w ciągu ostatniej dekady ogólna przestępczość – w tym także wszelkie kradzieże, przemoc domowa, wyłudzenia itp. – spadła w USA o połowę. To wielki sukces sprawnej policji, szybkiego i surowego systemu sprawiedliwości oraz powszechnie wprowadzanej prewencji – w postaci chociażby profesjonalnej ochrony w szkołach (czego niestety zabrakło w Newtown), monitoringu, znakomicie wyposażonych służb. Świat przypomina sobie o amerykańskiej przestępczości, kiedy kolejny szaleniec wyciąga karabin i morduje bezlitośnie niewinne ofiary. Europejscy eksperci zaczynają wówczas dyskusję o szkodliwości amerykańskiego dostępu obywateli do broni palnej, powołując się przy tym na przykłady z Columbine, Newtown czy Aurory.

A jak Amerykanie postrzegają bezpieczeństwo w Europie, w której przecież bez pozwolenia nikt nie powinien mieć broni palnej? Wspominają 16 strzelanin w europejskich szkołach w ciągu ostatnich 22 lat, masakrę na wyspie Utøya oraz poziom żandarmerii belgijskiej, skompromitowanej ucieczką mordercy-pedofila Dutroux z sądu w kwietniu 1998 roku…

REKLAMA