Sypie się sfera komunalna w Rosji 

REKLAMA

Obecna zima znowu odsłoniła rosyjską biedę, uświadamiając wszystkim, że znaczna część rosyjskiego społeczeństwa żyje w slumsach, których infrastruktura najzwyczajniej nie wytrzymuje dużych mrozów.

Tylko w początkach stycznia zdarzyło się w nich 171 awarii, z których część przybrała rozmiary katastrof, wymagających interwencji Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych. W wyniku awarii ogrzewania zaczęły zamarzać całe miasteczka i osady. Do ich mieszkańców przestała docierać też bieżąca woda!

REKLAMA

Przypuszczać można, że dopóki fala mrozów nie opuści Rosji, w wielu obwodach sieci grzewcze także przestaną działać, a rury po prostu zaczną zamarzać. Kolejne tysiące Rosjan obudzi się nagle w nieogrzewanych mieszkaniach, bez światła i wody.

Eksperci zwracają uwagę, że jest to dopiero początek nieuniknionego procesu rozpadu komunalnej substancji Rosji. Współczesna Rosja odziedziczyła komunalne kłopoty po Związku Sowieckim, w którym do infrastruktury komunalnej nie przywiązywano żadnej wagi. Nowe domy budowano byle jak, a starą, często historyczna substancję mieszkaniową zagospodarowano, dzieląc na tzw. komunałki. W efekcie jedno duże mieszkanie zamieniono na kilka, a bywało, że na kilkanaście! Doprowadziło to do totalnego wyeksploatowania wszystkich sieci komunalnych.

Potrzeba dużo więcej

Obecnie w Rosji realizuje się program modernizacji całej gospodarki komunalnej, ale przynosi on jak dotąd mizerne efekty. Zamiast modernizować sieci grzewcze i wodociągowe, trzeba by bowiem najpierw rozebrać domy, do których są doprowadzone, i zbudować nowe. Stare nie spełniają bowiem żadnych standardów. Na ogrzewanie jednego metra kwadratowego zużywa się w Rosji od sześciu do ośmiu razy więcej energii niż w krajach zachodnich.

Zdaniem fachowców, około 50 proc. energii cieplnej przeznaczonej na ogrzewanie budynków uchodzi na zewnątrz z powodu ich nieszczelności! Władze Rosji ukrywały dotąd, jakie środki przeznaczają na modernizację sieci komunalnych.

Niedawno premier Dymitr Miedwiediew ujawnił, że rząd przeznacza na to rocznie 6 bilionów rubli! Suma, jak na rosyjskie warunki, niebagatelna, ale zdaniem specjalistów daleko niewystarczająca. By zaspokoić wszystkie potrzeby, trzeba wydać wielokrotnie (!) więcej! Takich pieniędzy nie ma ani federalne centrum, ani regiony. W niektórych regionach sieci komunalne są wyeksploatowane w 80 procentach! Wkrótce przestaną więc funkcjonować i znaczna część rosyjskich miast i osiedli zostanie odcięta od dostaw energii cieplnej i od sieci wodociągowej.

W najgorszym stanie są magistrale cieplne, na remont których trzeba wydać od 13 do 15 bilionów rubli! Tylko tymczasowy remont sieci w zamarzającym miasteczku Aktasz na Górnym Ałtaju kosztował 66 mln rubli. Wiosną zaś na pewno trzeba będzie go poprawiać, jeżeli nie rozpoczynać na nowo.

Zwyczajne złodziejstwo

Fachowcy obliczają, że w Rosji takich Aktaszów, mających status osiedli typu miejskiego (mających do 15 tys. mieszkańców), jest około 1300. We wszystkich sieć ciepłownicza wymaga całkowitej wymiany. Awaria może zdarzyć się tam w każdej chwili. W municypalnych budżetach nie ma środków na tę wymianę! Ośrodki te nie mogą też liczyć na pomoc federalnego centrum. Okazuje się bowiem, że na ten cel centrum zarezerwowało kwotę 5 mld rubli. Ma ona zupełnie symboliczne znaczenie. Gdyby rozdzielono ją między wspomniane osiedla typu miejskiego, to każda z nich dostałaby po niespełna 4 mln rubli. Kwota ta wystarczyłaby na wymianę półtora kilometra sieci ciepłowniczej.

Moskiewscy urzędnicy uważają, że do komunalnych potrzeb lokalnych społeczności powinny dopłacać regiony. Jest to jednak czysta teoria. Wkład władz obwodowych w remont sieci komunalnych nie przekraczał bowiem dotąd 30 proc. kwot wydawanych na ten cel przez centrum.

Komunalną kwadraturę koła w Rosji potęguje zwyczajne złodziejstwo. Nie dość, że pieniędzy na ratowanie sieci komunalnej w Rosji jest mało, to są one jeszcze rozkradane. W Sankt Petersburgu zatrzymano gang, który w latach 2003-2011 przywłaszczył sobie kwotę 3 miliardów rubli z pieniędzy przeznaczonych na remont obiektów i sieci dostarczających do miasta energię cieplną.

Schemat działania oszustów był bardzo prosty. Zamawiali oni rury wysokiej jakości do budowy tras ciepłowniczych. Rury te jednak nigdy do północnej stolicy Rosji nie dotarły. Instalacje budowano z rur wybrakowanych i nie spełniających wymogów technologicznych, kupowanych w fabrykach po zaniżonych cenach, praktycznie w cenie złomu. Kierownictwa fabryk brały jednak zapłatę za rury wysokiej jakości, wystawiając złodziejom usadowionym w wydziale komunalnym merostwa Sankt Petersburga odpowiednie faktury. Pobierały za to odpowiednią prowizję, a resztę kasy zwracały, pozbywając się jednocześnie swych bubli. Afera ta z pewnością nie jest jedyną i na pewno podobne zdarzyły się w innych miastach.

Wszechogarniająca Rosję korupcja niszczy też niestety jej sferę komunalną. Nie ma się więc co dziwić, że Rosjanie protestują przeciwko podwyżce cen za usługi komunalne. Ich wzrost nie gwarantuje bowiem poprawy jakości tych usług ani tego, że wpłacone przez obywateli pieniądze zostaną zużyte na remont sieci.

Rosjanie zaczynają się też samoorganizować w obronie przed podwyżkami sugerowanymi przez komunalszczyków. W rosyjskiej stolicy powstał nawet społeczny ruch obrony MOZP, na czele którego stoi Żanna Jefimowa. Jego działacze przypomnieli mieszkańcom stolicy, którzy padli ofiarami wyłączenia ciepła, że zgodnie z prawem mogą wystąpić do sądu i domagać się od przedsiębiorstw komunalnych stosownych rekompensat. Ten rok sfera komunalna w Rosji pewnie jakoś przeżyje, ale w następnych będzie się sypać – i to lawinowo. Sowiecki grzech pierworodny będzie się na niej mścił.

REKLAMA