Rybiński: Każde dziecko jest w Polsce na wagę złota, nawet jeśli urodzi się w rodzinie patologicznej!

REKLAMA

O propozycjach demograficznych z prof. KRZYSZTOFEM RYBIŃSKIM rozmawia Rafał Pazio.

PAZIO: Dlaczego zaproponował Pan, żeby stypendium demograficzne (tysiąc złotych na miesiąc dla nowo narodzonego dziecka) finansować z budżetu, a nie na przykład z odpisu podatkowego?

REKLAMA

RYBIŃSKI: Odpisy podatkowe średnio działają. Wiele rodzin ma niskie dochody i nie może z tych ulg skorzystać. Propozycja ulg podatkowych z definicji wyklucza rodziny, które mieszkają w „Polsce B” i mają niskie dochody. Ja chciałbym z kolei, żeby dochód rodziny wielodzietnej został podniesiony. Dziś państwo niszczy rodziny wielodzietne wysokimi podatkami.

Przeznaczenie pieniędzy z budżetu jest lepsze niż możliwość odpisania sobie np. podatku VAT?

Mamy gotowy poligon doświadczalny. Mimo istniejących ulg na dzieci, dzietność w Polsce jest żenująco niska. Jesteśmy na 211 miejscu na 240 krajów. Według prognozy ostrzegawczej ONZ, Polaków ma być 16 milionów pod koniec tego stulecia. Druga wojna światowa była dla nas dramatem, a teraz ma nam zniknąć 20 milionów ludzi i my tego problemu nie dostrzegamy? Jakim jesteśmy narodem? Co mamy sądzić o naszych elitach? Moja propozycja wzbudziła ferment medialny. Zaczęliśmy w końcu rozmawiać o demografii.

Jakie inne kroki są ważne, aby polska gospodarka się wzmocniła?

Przedstawiłem pakiet siedmiu działań. Mówiłem o finansowaniu stypendium demograficznego. Dziś wielu zamożnych ludzi korzysta na ulgach podatkowych, transferach finansowych. Nie rozumiem, dlaczego zasiłek pogrzebowy trafia do ludzi o wysokich dochodach. Z programu wsparcia dla budownictwa korzystają ludzie, którzy mają wysoką wiarygodność kredytową. Stypendia trafiają do studentów dobrze sytuowanych i nie pełnią roli motywacyjnej. Takich przykładów jest bardzo dużo i można o nich czytać w raportach rządowych. Dzisiaj polskiego państwa nie stać na wypłatę bardzo wysokich emerytur. Uważam, że kreskę trzeba postawić przy 4-5 tys. złotych. Jeżeli ktoś zasłużył sobie w przeszłości, będąc oficerem jakichś tam służb, i dziś bierze emeryturę 12 tys. złotych, to musimy sobie powiedzieć, że państwa polskiego na to nie stać. Trzeba to zredukować, a emeryt nie pojedzie sobie na Hawaje dwa razy do roku. Zaoszczędzone pieniądze trzeba przeznaczyć dla rodzin, które mają więcej dzieci. Inaczej będziemy mieli bogatych emerytów i wymierającą Polskę. Nie można się dłużej oszukiwać. Trzeba naruszyć czyjeś interesy, żeby polski naród przetrwał. Musimy o tym debatować, a nie gadać o kandydacie na wicemarszałka Sejmu, który nie wie, czy jest babą, czy chłopem, bo to żenujące. Żądam poważnej debaty. Tymczasem premier uraczył Polaków serią chwytów medialnych.

Co ma Pan do zaproponowania rodzinom, które nie zostałyby objęte stypendium demograficznym, ale mają dużo dzieci?

W mojej propozycji nie ma dla nich nic. W Polsce nie ma pieniędzy na to, żeby podnieść standard życia wielodzietnych biednych rodzin. Nie oszukujmy się, że coś znajdziemy. Państwo jeszcze te rodziny dodatkowo niszczy, bo podatek VAT niweluje ulgi podatkowe, z których można by skorzystać. Moja propozycja dotyczy zwiększenia liczby urodzin. Nas nie stać dzisiaj, żeby wprowadzić politykę wspierania rodzin wielodzietnych i jednocześnie zwiększyć liczbę urodzin. Każde dziecko jest w Polsce na wagę złota, nawet jeśli urodzi się w rodzinie patologicznej. Państwo powinno przestać zajmować się polityką socjalną, bo robi to źle. Powinno nawiązać kontakt z organizacjami pozarządowymi zajmującymi się polityką społeczną. Wtedy można by lepiej wspierać rodziny. Będzie taniej i efektywniej. Proponowany przeze mnie pakiet rozwiązań naruszy interesy bardzo wpływowych ludzi w Polsce. Osoby z dużymi emeryturami poruszą niebo i ziemię. Trybunał Konstytucyjny powie, że naruszamy prawa nabyte. Ja wtedy zapytam sędziów Trybunału Konstytucyjnego, czy w momencie, gdy wymiera naród, mamy respektować wszystkie prawa, często wątpliwie nabyte. I czy musimy zniknąć z mapy świata?

REKLAMA