Śmierć Lecha Kaczyńskiego i jego obozu politycznego pozwoliła Rosjanom skutecznie odbudować swoje struktury wpływu w Polsce, przejąć kontrolę nad najważniejszymi sektorami energetycznymi i w konsekwencji doprowadzić do zwasalizowania naszego kraju na wiele lat.
Tragedia, która wydarzyła się w Smoleńsku, nie wyeliminowała jednego obozu politycznego, lecz unicestwiła politykę zagraniczną ukierunkowaną na obronę polskiej niepodległości. Gdy rankiem 10 kwietnia 2010 roku 60-letni Lech Kaczyński wsiadał na pokład rządowego tupolewa, w Polsce rozgrywała się kluczowa batalia o kształt nowej polsko-rosyjskiej umowy gazowej, o sprawę instalacji elementów amerykańskiego systemu „tarczy antyrakietowej”, o koncesje na wydobycie gazu łupkowego. A sam Kaczyński miał w ręce jeszcze jeden argument: możliwość ujawnienia ściśle tajnych dokumentów Wojskowych Służb Informacyjnych. Cztery lata wcześniej Kaczyński sam podpisał ustawę likwidującą tę instytucję, a potem stał się posiadaczem najważniejszej wiedzy pochodzącej z tej likwidacji (…).
Gdy 10 kwietnia rankiem tupolew z Lechem Kaczyńskim na pokładzie odlatywał w stronę Smoleńska, w Polsce ważyły się losy umowy gazowej. W 2006 roku, gdy Antoni Macierewicz likwidował Wojskowe Służby Informacyjne – nieformalną agendę rosyjskiego wywiadu w Polsce – Gazprom samowolnie zaczął płacić mniejsze sumy za przesył rosyjskiego gazu przez Polskę. Wywołało to ostry konflikt i interwencję szefostwa EuRoPol Gazu SA – spółki odpowiedzialnej za przesył „błękitnego paliwa”. Spółka skierowała sprawę do Sądu Arbitrażowego, a ten w 2009 roku kazał Gazpromowi zapłacić zaległe kwoty wraz z odsetkami. Rosyjski potentat zaczął jednak zabiegać o anulowanie tego długu, na co minister skarbu Aleksander Grad i Donald Tusk chcieli wyrazić zgodę. W lipcu 2009 roku rosyjski „Kommiersant” podał informację, że Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo wystąpiło do Zarządu Gazpromu z propozycją zwiększenia udziałów Gazpromu w spółce EuRoPol Gaz SA (dotychczas Gazprom miał 48% udziałów). Pismo musiało mieć dobre informacje. Jego właściciel – Uliszar Usmanow, jeden z najbogatszych ludzi na świecie (w 2007 roku miesięcznik „Forbes” uplasował go na 142 miejscu) – jest bowiem równocześnie prezesem spółki Gazpromholdinginvest, która zajmuje się najtrudniejszymi inwestycjami i transakcjami finansowymi Gazpromu. Usmanow to dobry znajomy i ówczesnego prezesa Gazpromu Aleksieja Millera i ówczesnego premiera Rosji Władimira Putina. Równolegle rząd rosyjski zaproponował stronie polskiej podpisanie aneksu do obowiązującego od 1993 roku kontraktu jamalskiego. Warunki, które zaoferował rząd rosyjski, zmierzały do uzależnienia Polski od dostaw rosyjskiego gazu – i to na wyjątkowo niekorzystnych warunkach finansowych.
Tak samo uważali ludzie z otoczenia Lecha Kaczyńskiego. Prezydent domagał się jawności w całej sprawie, żądał warunków, instrukcji dla negocjatorów, a gdy wyszły na jaw ustalenia polsko-rosyjskie, zagroził nagłośnieniem sprawy i wnioskowaniem do Sejmu o powołanie komisji śledczej. Wszystko to było rządowi Donalda Tuska nie na rękę. Z jednej strony ujawniłoby ewidentne działanie na szkodę państwa, z drugiej wywołałoby awanturę polityczną, której Tusk nie chciał.
Zbliżały się wybory prezydenckie, ujawnianie jakichkolwiek ciemnych spraw Platformy Obywatelskiej nie mogło służyć jej dobrze. W marcu 2010 w Pałacu Prezydenckim odbyła się specjalna konferencja, w trakcie której Piotr Naimski zreferował stan negocjacji dotyczących nowego kontraktu gazowego. Okazało się, że strona polska przegrała każdy etap negocjacji. Przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki wyszli z sali bez żadnych merytorycznych argumentów. W międzyczasie zawieszono dwóch członków zarządu spółki EuRoPol Gaz SA, którzy nie chcieli podpisać się pod decyzją o umorzeniu długów Gazpromu. Sytuacja była patowa, bo żadna ze stron nie chciała ustąpić.
10 kwietnia w Smoleńsku zginął Lech Kaczyński i wszyscy liczący się przeciwnicy nowej umowy gazowej. Przeszkody polityczne zniknęły. 18 kwietnia na pogrzeb Lecha Kaczyńskiego przyjechał Dmitrij Miedwiediew w towarzystwie swojego kuzyna – wiceprezesa Gazpromu – i Aleksieja Millera – prezesa koncernu. Kalendarz ich pobytu w Polsce owiany jest tajemnicą, jednak wiadomo, że Aleksandr Miedwiediew został prezesem spółki EuRoPol Gaz, potem powołano nowych członków zarządu i w ten sposób doszło do podpisania decyzji o umorzeniu Gazpromowi 1,2 miliona złotych długu. Później negocjacje w sprawie kontraktu gazowego przyspieszyły i ostatecznie, w październiku 2010 roku, Waldemar Pawlak i Igor Sieczin podpisali nowy, skrajnie niekorzystny dla Polski aneks do obowiązującej umowy. Jego treść ukrywano przez wiele miesięcy przed opinią publiczną (ujawniliśmy ją na łamach „Najwyższego CZASU!” w 2011 roku). Co ciekawe, Prokuratura Apelacyjna w Warszawie umorzyła śledztwo w tej sprawie, nie dopatrując się w działaniach polskich urzędników przestępstwa.
Tym samym 10 kwietnia 2010 roku wyeliminował Tuskowi główną przeszkodę do podpisania zdradzieckiego kontraktu gazowego.
Całość tekstu w e-wydaniu NCZ! 16/2013 – pdf – tutaj.
Leszek Szymowski jest autorem książki „Operacja Smoleńsk” dostępnej jako e-wydanie (pdf + epub – tutaj) oraz w wersji papierowej (tutaj).