Kataw Zar: Obchody rocznicy wybuchy powstania w getcie to akt pomocy Izraelowi

REKLAMA

Z KATAWEM ZAREM – publicystą NCZ!, byłym więźniem warszawskiego getta – rozmawia Leszek Szymowski.

NCZAS: Co Pan czuł, gdy 19 kwietnia w Warszawie rozpoczęły się uroczyste obchody siedemdziesiątej rocznicy wybuchu powstania w getcie?

REKLAMA

KATAW ZAR: Na pewno odżyły upiory przeszłości, mimo że staram się tamte tragiczne zdarzenia wymazać ze swojej pamięci. Getto było piekłem. Powie to Panu każdy, kto był tam choć jeden dzień. Nadal tkwi we mnie wspomnienie spotkania z policjantem Judenratu Rotholcem, byłym mistrzem Polski w boksie. Rotholc i jego kolega policjant pobili mnie i skopali do nieprzytomności na ulicy getta, bo nie rozumiałem ich pytań zadawanych w jidysz. „Ucz się jidysz” – krzyczeli, okładając mnie pałkami. Osiągnęli tyle, że po dzień dzisiejszy trzymam się z daleka od tego języka

Czy uczestniczy Pan w obchodach?

Nie uczestniczyłem ani teraz, ani w poprzednich latach. Nie podoba mi się sposób obchodzenia tych uroczystości. Każda kolejna rocznica powstania w getcie powinna być okazją do refleksji, zadumy, ale na pewno nie powodem uroczystych obchodów mających kontekst polityczny, który obraża, moim zdaniem, pamięć bohaterów getta, będąc poniekąd – chcący bądź niechcący – aktem pomocy Izraelowi, dla którego kultywowanie pamięci o Szoah to świetny biznes, bo pozwala przedstawiać naród żydowski jako wiecznych męczenników, dzięki czemu pozwala domagać się rekompensat finansowych za tragedię narodu żydowskiego w okresie II wojny światowej. Nie wiem, czy bohaterom tragicznego kwietniowego powstania w getcie warszawskim podobałoby się takie postępowanie i takie obchody.

Ale przecież naród żydowski bardzo ucierpiał podczas wojny.

Tego nikt nie kwestionuje, jednak cyniczne na mój gust wykorzystanie obchodów jest konsekwencją ugruntowanego od lat – wydaje mi się, że błędnego – systemu edukacji w Państwie Izrael. Jest on oparty na specyficznym rozumieniu martyrologii. Od powstania Państwa Izrael w 1948 roku kolejne pokolenia młodzieży wychowywane są w duchu martyrologicznym. Uczy się je, że odkąd Żyd Żydem, cały świat jest przeciwko Żydom, a już szczególnie po proklamacji Państwa Izrael. Konsekwencją takiego systemu oświaty jest to, że pojawiają się m.in. krzywdzące dla Polaków informacje przypisujące im współodpowiedzialność czy wręcz pełną odpowiedzialność za Holokaust! Ci, którzy walczyli w getcie, nie mieli przeciwko sobie całego świata, tylko hitlerowców.

(całość w NCZ! 18-19/2013 dostępny w kiosku oraz jako e-wydanie tutaj)

REKLAMA