List od Czytelniczki: KNP nie powinna walczyć ze Strażą Miejską!

REKLAMA

Jestem stałą czytelniczką „NCz!” prawie od początku istnienia pisma. Podzielam w większości poglądy tu prezentowane. Teraz drażni mnie, że w obliczu tak wielkiego marnotrawstwa podatkowych pieniędzy KNP i „NCz!” jako główny cel walki z biurokracją obrały Straże Miejskie i tonem godnym „Faktu” piszecie, jak to biedni ludzie są przez te straże gnębieni.

Nie słyszałam, żeby w jakiejś miejscowości strażnicy zrobili ściepę i kupili sobie prywatny fotoradar. To gminy lub rady miejskie podejmują uchwały o ich zainstalowaniu, jak również często ustalają oczekiwaną wysokość wpływów z mandatów. Nagonka na straże wyszła od ministra finansów Jacka Rostowskiego, który całą kasę z mandatów chce mieć w budżecie (stąd włączenie się w akcję Palikociarni, bo mandaty nałożone przez policję i ITD trafiają do Warszawy, a nałożone przez straż zostają w gminie czy w mieście). Oczywiście zgadzam się, że straże fotoradarowe powinny zostać rozwiązane, ale w wielu gminach fotoradarów nie ma. W wielu krajach istnieją policje miejskie, które zajmują się sprawami wykroczeń, np. parkowaniem. Przeznaczanie zaoszczędzonych na rozwiązaniu straży pieniędzy dla policji jest kiepskim pomysłem.

REKLAMA

Tak stało się, o ile nie pomyliłam miejscowości, w Zielonej Górze, gdzie miasto żąda od policji zwrotu przekazanych środków, gdyż Komenda Wojewódzka nie jest w stanie wykazać, jak pieniądze zostały wykorzystane. Prawdopodobnie zostały po prostu „przejedzone”. Policja jest utrzymywana z pieniędzy budżetowych, a jak gminy dołożą, to rząd obetnie, więc i tak lepiej nie będzie.

Uważam, że marnotrawstwem jest wysyłanie do źle zaparkowanego auta policjanta, który przeszedł kosztowne przeszkolenie, ma szereg przywilejów finansowych w tym wcześniejszą emeryturę, a do tego kasa z mandatu pojedzie do Warszawy. Etat strażnika jest o połowę tańszy, więc może lepiej zacząć od reformy struktur policyjnych.

Pieniądze z mandatów (niech się ludzie nauczą parkować i sprzątać po psach, to mandatów nie będzie) lepiej niech zostaną w budżecie samorządu, który ma nałożony szereg obowiązków finansowych, a nie ma na nie wystarczających środków. Przykładem może być wynikający z Karty Nauczyciela obowiązek wypłacania tzw. czternastki. Oznacza to, że organ prowadzący ma obowiązek, w sytuacji gdy nauczyciel nie ma wypracowanego pensum, czyli 18 godz. tygodniowo (bo np. ma zakontraktowane tylko 14 godz. lekcyjnych), na początku następnego roku wypłacić mu wyrównanie finansowe do pełnego pensum. Kto by tak nie chciał?

Oszczędności można szukać wszędzie, np. w systemie refundacji przez NFZ wczasów – pardon: turnusów sanatoryjnych, na które co roku wyjeżdżają tysiące zdrowych emerytów, którzy mają prawo o takie skierowanie ubiegać się raz na dwa lata. A potem „lampartują” się po kurortach za pieniądze płatników składek zdrowotnych, a na leczenie chorych brakuje funduszy. Słyszałam, że koszt trzytygodniowego turnusu to nawet 7 tys. złotych. Byłam raz w sanatorium i wiem, że opowieści o rozrywkowym życiu kuracjuszy nie są wymyślone.

Na koniec odradzam jakiekolwiek mariaże polityczne z Palikotem. Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek kojarzył Nową Prawicę z tym indywiduum.

Z poważaniem, wierna czytelniczka Dorota
(e-mail i pozostałe dane do wiadomości redakcji)

REKLAMA