Rybiński: Pamiętajmy o rotmistrzu Pileckim!

REKLAMA

Dzisiaj mija 70 rocznica brawurowej ucieczki rotmistrza Witolda Pileckiego z niemieckiego obozu Auschwitz, czyli dzisiejszego Oświęcimia. Rotmistrz trafił do niemieckiego obozu zagłady Auschwitz na własne życzenie, aby napisać raport o tym, jak Niemcy dokonują tam straszliwych mordów na Polakach, Żydach i innych niszczonych przez Niemców narodach. Pamiętajmy o rotmistrzu Pileckim. A hołd jego pamięci możemy oddać, czytając jego raport napisany po uciecze z niemieckiego obozu zagłady Auschwitz. Jest dostępny tutaj (kliknij).

Pamiętajmy, to jeden z największych polskich bohaterów w naszej historii, który walczył za Polskę w trzech wojnach, dokonując tak bohaterskich czynów, że starczyłoby na kilka holywoodzkich filmów. (…) Został zamordowany przez sterowaną przez sowietów bezpiekę w komunistycznej Polsce strzałem w tył głowy i pogrzebany w nieznanym miejscu. Cześć jego pamięci! (źródło: rybinski.eu)

REKLAMA

Rotmistrz Witold Pilecki przeszedł niezwykłą ścieżkę życiową – był bohaterem wojny polsko-bolszewickiej, a w 1939 roku jako ułan nacierał na niemieckie czołgi i stawiał czoła natarciom sowieckiej armii na ewakuujące się do Rumunii polskie siły zbrojne. Po klęsce września zajął się rozbudową doskonale działającej siatki konspiracyjnej, której celem był zwalczanie niemieckich sił w Warszawie. Jednak najważniejsze zadanie było dopiero przed nim… We wrześniu 1940 roku rotmistrz dobrowolnie udał się do KL Auschwitz, obozu zagłady w Oświęcimiu, stając się jego pierwszym kronikarzem. Również tam założył świetnie funkcjonującą strukturę konspiracyjną, ratując od śmierci ogromną liczbę współwięźniów. Po wojnie Witold Pilecki nie zastał ojczyzny taką, o jaką walczył. Oskarżony o szpiegostwo, stanął przed komunistycznym sądem. I choć władze PRL robiły wszystko, by wymazać jego imię, legenda przetrwała! (fragment recenzji książki Romana Konika pt. „Znamię na potylicy. Opowieść o rotmistrzu Pileckim” (dostępna tutaj – polecamy!)

REKLAMA