Koprowski: Nadchodzi łupkowa rewolucja! Rosja w opałach?

REKLAMA

Rosja będzie corocznie tracić około 1 proc. PKB w wyniku wzrostu wydobycia gazu łupkowego na świecie. Takie obliczenia przedstawili pracownicy Instytutu Badań Energetycznych Rosyjskiej Akademii Nauk. Także prognozy innych ośrodków nie są dla Rosji optymistyczne.

Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) sugeruje, że w 2017 roku USA mogą stać się największym wydobywcą ropy na świecie, wyprzedzając Arabię Saudyjską i Rosję. Obecnie Stany Zjednoczone wyprzedzają już Rosję pod względem wydobycia gazu. Już w 2016 roku Gazprom może mieć poważne kłopoty ze sprzedażą gazu ziemnego w Europie. Potwierdziło to także rosyjskie Ministerstwo Rozwoju Gospodarczego. Jego eksperci oceniają, że wówczas w USA zostaną oddane do użytku urządzenia do przetwarzania gazu łupkowego na skroplony, co umożliwi Amerykanom jego eksport. Pojawienie się takiego gracza na światowym rynku spowoduje spadek cen gazu. W znacznie mniejszym stopniu będą one zależały od sytuacji na Bliskim Wschodzie i ewentualnych konfliktów. Już teraz cena gazu ziemnego na giełdzie nowojorskiej zaczęła spadać i jest najniższa od 10 lat. Cena gazu zaczęła odrywać się też od ceny ropy, która – przeciwnie niż gaz – lekko w tym czasie podrożała. Tendencja ta dla Rosji nie oznacza nic dobrego. Dotychczas przywiązywała ona cenę gazu do ceny ropy i uważała takie rozwiązanie za najbardziej sprawiedliwe. Moskwę muszą też niepokoić duże rezerwy gazu w USA. Obecnie są one o 61 proc. wyższe od wielkości średnich rezerw za ostatnie pięć lat. Lekka zima miała w tym swój udział, ale niewielki. Główną przyczyną jest stałe zwiększanie w Stanach Zjednoczonych wydobycia gazu łupkowego.

REKLAMA

„Łupkowa rewolucja”, która zaczęła się w USA w 2000 roku, by w 2010 roku osiągnąć swoje apogeum i realnie wpływać na sytuację na rynku, wciąż trwa. Eksperci sugerują, że jej skutki będą analogiczne do rewolucji, która zaczęła się w USA przed 150 laty, po odkryciu tam złóż ropy naftowej. Według consultingowej kompanii Pricewaterhouse Coopers, rozwój wydobycia gazu łupkowego doprowadzi do zwiększenia światowego PKB w 2035 roku o 2,7 biliona dolarów. Rozpocznie się „era gazu”, a zapotrzebowanie na ropę zmniejszy się aż o 40 procent! W sumie jednak produkcja węglowodorów wzrośnie o 12 proc. i osiągnie wielkość 14 milionów baryłek na dobę. Zarobią na tym wszystkie państwa z wyjątkiem Rosji oraz krajów Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej. Brytyjska kompania przypomina też, że w 2015 roku na rynku gazu łupkowego pojawi się nowy gracz – Chiny, które już przygotowują się do wydobycia. Państwo to też chce zgarnąć dla siebie część „łupkowego” tortu. Zrobi to tym bardziej, że w odróżnieniu od Europy, gdzie wydobycia gazu łupkowego jeszcze nie rozpoczęto, nie przejmuje się ono zbytnio wymaganiami ekologii.

Główny beneficjant

Głównym beneficjantem „łupkowej rewolucji” będą Stany Zjednoczone. Eksperci British Petroleum uważają, że dzięki wydobyciu ropy z łupków nie w 2017 roku, ale już w roku bieżącym USA staną się największym producentem „czarnego złota”. Rosja będzie druga, a Arabia Saudyjska trzecia. Drugą pozycję Rosja utrzyma do 2023 roku, kiedy to ustąpi miejsca Arabii Saudyjskiej. Eksperci BP twierdzą też, że do 2030 roku produkcja gazu łupkowego zwiększy się w świecie trzykrotnie, a łupkowej ropy naftowej – sześciokrotnie. Rosyjscy eksperci przewidujący spadek PKB Federacji zakładają jednak, że w świecie nie spadnie zapotrzebowanie na ropę, zatem jej udział w energetycznym rynku w 2040 roku będzie taki sam jak obecnie i wynosić będzie około 51,4 procent. Jeżeli się mylą i zapotrzebowanie na ropę będzie jednak znacznie mniejsze, to uderzenie w rosyjską gospodarkę stanie się dla niej bardziej odczuwalne. Rosyjscy eksperci liczą też, że świat po zachłyśnięciu się gazem łupkowym szybko przekona się, że jego jakość jest niższa od oczekiwanej, a także że jego eksploatacja doprowadzi do ekologicznej katastrofy. Wydobycie zostanie więc znacznie ograniczone i cena gazu ziemnego oraz ropy naftowej wzrośnie, podobnie jak popyt na nie. W wypadku powodzenia „łupkowej rewolucji” rosyjscy eksperci przewidują, że cena gazu ziemnego nie spadnie więcej niż o 50-60 $ za tysiąc metrów sześciennych, a ropy nie więcej niż o 5 $ za baryłkę.

Nie mają czym się chwalić

Rosyjscy eksperci są zdania, że jeżeli ich rodzime przedsiębiorstwa chcą zachować swoją pozycję, muszą już teraz podnosić swą konkurencyjność, obniżać koszty eksploatacji i podwyższać efektywność wydatków inwestycyjnych. Pod tym względem nie mają się one czym chwalić. Środki wydane przez rosyjskie koncerny na przyrost produkcji przynoszą trzy razy mniejsze efekty niż średnio w świecie. Wynika to w znacznej mierze z faktu, że firmy te są źle zarządzane na poziomie korporacji, a także że wciąż decydujący głos w nich ma państwo, chcące je maksymalnie „wydoić”, bo są głównymi płatnikami do budżetu. Ich postulaty obniżenia ceł na eksport gazu i ropy Kreml zawsze odrzucał. Eksperci wątpią, czy mimo wiedzy o zagrożeniach dla branży paliwowej Kreml cokolwiek w niej zmieni. Od wielu lat mówi już o konieczności przeprowadzenia zakrojonej na szeroką skalę prywatyzacji tej gałęzi gospodarki, ale jak dotąd niewiele z tego wyszło. W wielkich kompaniach paliwowych państwo ma nadal pakiet kontrolny. Ministerstwo Finansów zasugerowało też konieczność szybkiego podniesienia akcyzy na benzynę i podwyższenia podatku od eksploatacji bogactw naturalnych. W rosyjskim budżecie brakuje bowiem środków na budowę dróg. Zdaniem analityków, jest to droga do nikąd, która doprowadzi branżę paliwową do upadku. Już teraz, jeżeli podatki wzrosną, eksploatacja szeregu złóż ropy naftowej i gazu może okazać się nieopłacalna!

REKLAMA