Gwiazdowski: Tusk czyli konserwatywno-liberalny socjalista

REKLAMA

Leszek Kołakowski tłumaczył kiedyś „Jak być konserwatywno-liberalnym socjalistą”. Premier Tusk postanowił pójść tym samym tropem. W wywiadzie dla „Polityki” powołał się nawet na Kołakowskiego.

Nie wiem kto tam podpowiada Panu Premierowi w przerwach na organizowanie poparcia dla elektrowni atomowej przez klub siatkarski, ale niektórzy Kołakowskiego czytali i znają nie tylko tytuł. Więc przypomnę motto i konkluzję.

REKLAMA

„Proszę się cofnąć do przodu!” (słyszałem takie wezwanie konduktora w tramwaju warszawskim; proponuję je jako główne hasło dla wielkiej i potężnej Międzynarodówki, która nigdy nie będzie istniała)” – pisał Kołakowski. Pan Premier „cofa się do przodu” od ponad pięciu lat. Najpierw był „liberałem”. Teraz został „socjaldemokratą” i chce być jeszcze „konserwatystą”. Po co nam liberałowie, socjaldemokraci i konserwatyści, skoro sam jeden Premier Tusk ma wszystkie te przymioty?

Oczywiście, konkluduje Kołakowski, „możliwą jest rzeczą być konserwatywno-liberalnym socjalistą, albo też – co na jedno wychodzi – te trzy słowa nie stanowią już zdolnych do życia i wykluczających się opcji. Powód zaś, dla którego wspomniana na wstępie wielka i potężna Międzynarodówka nigdy istnieć nie będzie, jest taki, iż Międzynarodówka ta nie może obiecać ludziom, że będą szczęśliwi”. A Pan Premier to szczęście ludziom obiecywał przez ponad pięć lat. Miało się ono zmaterializować w postaci ciepłej wody w kranie. Ale naród niewdzięczny nie docenia tego daru Pana Premiera Tuska.

Na domiar złego… Kołakowski racji nie miał! Zwłaszcza w sferze gospodarczej, w której nie można być konserwatywno-liberalnym socjalistą. Można być filozofem (albo historykiem) i się znać na gospodarce. Ale samo bycie „wielkim filozofem” nie gwarantuje, że się człowiek zna na gospodarce.

(tekst pochodzi ze strony blog.gwiazdowski.pl)

REKLAMA