Wipler: Z badań PiS wynika, że Polacy w kryzysie chcą więcej socjalizmu

REKLAMA

Z posłem PRZEMYSŁAWEM WIPLEREM rozmawiają Rafał Pazio i Tomasz Sommer.

NCZAS: Czy wierzyłeś, że w ramach PiS można osiągać swoje cele? Kiedy przekonałeś się, że to niemożliwe?

REKLAMA

WIPLER: Mogłem dosyć dużo robić w ramach PiS. Ale to, co dzieje się w kwestii programowej; to, co będzie ogłoszone w ramach kongresu programowego PiS; to, czego uosobieniem jest projekt ustawy o „Narodowym Programie Zatrudnienia” – jest kompletnie sprzeczne z tym, co robiłem. Prawo i Sprawiedliwość, kiedy rządziło, było partią, która obniżała podatki i składki rentowe. Ale bycie posłem opozycji, której lider zapowiada zniesienie podatku liniowego dla przedsiębiorców albo proponuje podniesienie danin publicznych, aby później te kilkanaście miliardów rozdać w grantach, mija się z celem. A jeszcze ten postulat powołania „policji pracy” – mającej wspomagać Państwową Inspekcję Pracy przeciw przedsiębiorcom. Postulat „janosikowania”, zabierania wszystkim i dawania urzędnikom, postulat dzielenia starej biedy na cztery – nie przyniesie ani pozytywnego efektu gospodarczego, ani efektu wyborczego, ani nie da się obronić intelektualnie. Z badań przeprowadzanych dla PiS wynika, że Polacy w kryzysie chcą więcej socjalizmu, dlatego uprawia się tego rodzaju retorykę. Ja tego nie kupuję. Moje hasło – zarówno podczas kampanii wyborczej, jak i teraz – to „Wolność i gospodarka”.

W praktyce PiS jest niespójne i niespecjalnie przywiązane do jakiejkolwiek filozofii politycznej czy programu. Jeśli przekona się prezesa, że coś jest dobre dla Polski lub zostanie dobrze przyjęte przez opinię publiczną z powodów „sondażowych” – on to ogłasza i staje się to programem i oficjalną linią PiS. Wszystko zależy od tego, kto „wbije się” do Jarosława Kaczyńskiego ze swoim pomysłem, doprowadzi do tego, że on publicznie ogłosi dla tego pomysłu poparcie – wówczas reszta się tego trzyma i nie kontestuje, zwłaszcza publicznie.

Kiedy pierwszy dotarłem do Jarosława Kaczyńskiego w sprawie deregulacji, mimo oporu kolegów, pomysł przeszedł i miał konsekwentne poparcie. Tymczasem w ostatnim czasie nieznani sprawcy skutecznie „wbijali” się do niego z coraz głupszymi i coraz bardziej szkodliwymi pomysłami…

To może zamiast występować z PiS, trzeba było powalczyć z Adamem Hofmanem o miejsce w samochodzie prezesa?

Po pierwsze: akurat Adama Hofmana do niczego nie musiałem przekonywać i gdzie mógł, pomagał walczyć o zdrowy rozsądek – to że w PiS przeszło poparcie dla otwarcia dostępu do zawodów, to jedna z wielu jego cichych zasług. Po drugie: to tak nie działa. Wszyscy politycy, w tym oczywiście również politycy PiS, przywiązują małą wagę do spraw
programowych. Część osób patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Pytali, jak można pokłócić się z kimś o sprawy merytoryczne, zwłaszcza z kimś, kto nie konkuruje z Tobą o bycie liderem w jakimś temacie merytorycznym, ani nie jest Twoim kontrkandydatem w okręgu…

A co z tym ruchem w PiS, który miał tworzyć alternatywę wolnorynkową?

Ludzie Ci są obecni, ale podchodzą do polityki dużo bardziej „pragmatycznie” niż ja. Dla PiS najważniejsze są twarde funkcje państwa. To, jak funkcjonuje wymiar sprawiedliwości, prokuratura, wojsko. W sprawach gospodarczych te funkcje przekazywano najemnikom z zewnątrz. Prof. Zyta Gilowska, współzałożycielka PO, dostała funkcję wicepremiera. Deficyt osób kompetentnych jest poważny, a PiS poniosło straty w wyniku kolejnych podziałów i katastrofy smoleńskiej. Będą otwarci na ustępstwa w sprawach gospodarczych, podobnie jak w latach 2005-2007.

REKLAMA