Piasek: Rekordziści aktywizacji na koszt podatnika

REKLAMA

Mamy kolejny rekord! Najaktywniejszy w Polsce bezrobotny uczestniczył w 18 szkoleniach. Niestety bez skutku – ciągle szuka zatrudnienia. Jest to zgodne z przepisami i co więcej, może być uzasadnione.

Dariusz Strzelec, rzecznik prasowy Powiatowego Urzędu Pracy w Radomiu, poinformował nas, że znany jest mu przypadek bezrobotnego, który przeszedł 18 szkoleń i mimo to wciąż nie znalazł pracy. O takich rekordach trudno się więcej dowiedzieć, ponieważ urzędy nie prowadzą tego typu statystyk, a i chwalić się też nie mają czym. O wiele łatwiej usłyszeć można o bezrobotnych, którym nie chce się pracować. Tymczasem zdesperowani klienci „pośredniaka” już nawet groźbami domagają się pomocy od państwa w aktywizacji i poszukiwaniu zatrudnienia. Jak to jest wiec możliwe, że jedni nie mogą przez wiele lat doprosić się o jakikolwiek kurs, a inni robią je masowo? Okazuje się, że przepisy to dopuszczają.

REKLAMA

Płytkarz po kursie znajdzie pracę

„Ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy nie określa limitu liczbowego w przypadku korzystania ze szkoleń grupowych. Jedynie w przypadku szkoleń indywidualnych bezrobotny może ubiegać się o takie szkolenie nie częściej niż raz w ciągu roku kalendarzowego” – informuje na swojej stronie internetowej Powiatowy Urząd Pracy w Rzeszowie. Co więcej, urząd uznaje takie postępowanie za nieuczciwe w przypadku, gdy po szkoleniu można znaleźć pracę. Nawet wskazuje w jakich zawodach. „Jeśli osoba wysłana z urzędu pracy ukończyła szkolenie na stolarza czy płytkarza, gdzie obecnie pojawia się wiele ofert, to nie ma potrzeby wydawania więcej pieniędzy na kolejne szkolenia, ponieważ ma ona obecnie kwalifikacje pozwalające znaleźć pracę na naszym rynku. Może ona niemalże w każdym momencie podjąć pracę” – czytamy wyjaśnienia rzeszowskiego „pośredniaka”.

Drugim ograniczeniem, jakie stawia ustawa, jest limit środków Funduszu Pracy, które mogą zostać przeznaczone na szkolenie jednej osoby. Wynosi on dziesięciokrotność minimalnego wynagrodzenia w okresie kolejnych trzech lat. Jak widać, te limity mimo ograniczonych środków publicznych są dość wysokie i umożliwiają częste dokształcanie się. To może być uzasadnione Wielokrotnego aktywizowania tej samej osoby nie popiera Urszula Murawska, Kierownik Działu Marketingu w warszawskim urzędzie pracy. – Taki przypadek teoretyczne może się zdarzyć ale u nas jest to niemożliwe. Nie nazwałabym tego pozytywną aktywizacją, a raczej sposobem na przeczekanie i odwlekaniem decyzji o podjęciu zatrudnienia. Decydując o skierowaniu na szkolenie, bierzemy pod uwagę jego efektywność i racjonalność gospodarowania środkami publicznymi – wyjaśnia.

Więcej zrozumienia dla naszego rekordzisty wykazuje Violetta Niemczak-Dąbrowska, kierownik Referatu Poradnictwa Zawodowego w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lubinie. – Trudno jednoznacznie to oceniać, ponieważ to zależy, jaka indywidualna ścieżka zawodowa w tym przypadku została wybrana. Jeśli to był np. zaplanowany z doradcą zawodowym cykl specjalistycznych szkoleń w celu uzyskania konkretnego zawodu, to może być uzasadniony.

Natomiast trochę nie wierzę, że bezrobotni nie mogą doprosić się o szkolenie, jeśli uzyskają od pracodawcy deklarację zatrudnienia – wyjaśnia.

Walczą i straszą

Jednakże zażartą walkę o szkolenia potwierdza Paulina Cius – rzecznik prasowy Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach. – Są walczący i wręcz agresywni bezrobotni, którzy grożą urzędnikom, że poskarżą się do najwyższych władz, jeśli nie dostaną skierowania na kurs czy staż. Niektórzy urzędnicy, obawiając się nacisków, ulegają im. Skuteczność szkoleń mierzona wskaźnikiem zatrudnienia po ich odbyciu nie zalicza się do najwyższych. Np. w Gdańsku, Żarach i Poznaniu pod odbyciu kursu w roku 2012 zatrudnienie znalazło 45% jego uczestników. Na wybrzeżu wyższe wskaźniki mają chociażby staże – 49% czy prace interwencyjne – 67%. Średnia efektywność wszystkich programów aktywizacji, zdaniem Ministerstwa Pracy i Polityki Socjalnej, wyniosła w 2012 roku 61% i poprawiła się o 5 punktów procentowych.

Ustawa nie nakłada na urzędy pracy obowiązku prowadzenia statystyk osób wielokrotnie aktywizowanych. Szkoda, bo takie informacje jednak zwiększyłyby przejrzystość wydawanych środków publicznych i skuteczność podejmowanych decyzji.

REKLAMA