„Islandczycy po prostu nie ratowali swoich banków. Nic więcej nie należało robić!”

REKLAMA

Po kilku latach negocjacji akcesyjnych z Brukselą, w połowie czerwca br., nowy, prawicowy rząd Islandii oficjalnie wycofał wyspę z ubiegania się o członkostwo w Unii Europejskiej. Prof. Hannes HÓLMSTEINN GISSURARSON, wykładowca nauk politycznych z Uniwersytetu Islandzkiego w Rejkiawiku, opowiada „Najwyższemu CZASOWI!”, jak do tego doszło, oraz o tym, jak Islandia wyszła z kryzysu finansowego. (część pierwsza: Dlaczego Islandia nie powinna przystępować do UE? – tutaj)

NCZAS: Jakie były przyczyny kryzysu bankowego na Islandii w latach 2008-2009?

REKLAMA

GISSURARSON: Międzynarodowy kryzys uderzył w Islandię wcześniej i nieco silniej niż w inne kraje. To nie był kryzys krajowy. Przyczyny kryzysu międzynarodowego były następujące. Po pierwsze – amerykańskie pożyczki subprime. Po drugie – zbyt niskie stopy procentowe w USA i innych krajach. Po trzecie – zbyt wysokie zadłużenie w USA i Europie. Po czwarte – nowe techniki finansowe, które prowadziły do niedoszacowania ryzyka. To była typowa bańka kredytowa, która wybuchła, choć była większa niż te, które mieliśmy do tej pory. W mojej opinii, przyczyny kryzysu zostały dobrze wytłumaczone przez teorię cyklu koniunkturalnego szkoły austriackiej, opisaną przez Ludwiga von Misesa i Friedricha Augusta von Hayeka. Przyczyna, dla której kryzys uderzył w Islandię mocniej i wcześniej niż w inne kraje, była taka, że islandzkie banki były znacznie większe kapitałowo niż bank centralny i możliwości Ministerstwa Finansów, co oznaczało, że te ostatnie instytucje nie były w stanie podtrzymać banków jako pożyczkodawcy ostatniej szansy, a inne kraje nie zamierzały pomóc, by ratować islandzkie banki. Ponadto w rzeczywistości sytuację kryzysową pogorszył brytyjski rząd poprzez chwilowy zakaz wszystkich rodzajów transferu pieniędzy do i z Islandii przez zamknięcie oddziałów islandzkich banków w Wielkiej Brytanii (podczas gdy w tym samym czasie sam ratował wszystkie inne banki w Wielkiej Brytanii!) i przez wpisanie jednego z islandzkich banków na swoją listę organizacji terrorystycznych – i na krótko także islandzkiego banku centralnego i Ministerstwa Finansów. To było skandaliczne posunięcie. Trzecim – krajowym – czynnikiem, który prowadził do upadku banków, było niedoszacowanie ryzyka pożyczkowego, ponieważ wielu dłużników było blisko powiązanych ze sobą i w rzeczywistości ich wiarygodność powinna być liczona jako jednej jednostki, a nie wielu podmiotów. W niektórych przypadkach ci dłużnicy byli blisko powiązani z właścicielami banków. Jednak należy pokreślić, że islandzcy bankierzy nie byli ani lepsi, ani gorsi od bankierów gdziekolwiek indziej. Gdyby byli tak głupi, to jak mogliby uzyskać za granicą wszystkie te kredyty? To czy w takim razie ci kredytodawcy, ci zagraniczni bankierzy nie byli głupi?

W jaki sposób kryzys został przezwyciężony? Czy to było najlepsze rozwiązanie? Co jeszcze można było zrobić?

To, co zrobili Islandczycy, to po prostu nieratowanie banków. Banki technicznie, jeśli nie formalnie, stały się bankrutami i islandzki rząd odmówił ratowania ich zagranicznych operacji, podczas gdy krajowe konta bankowe były gwarantowane i na ruinach starych banków założono nowe banki. Moim zdaniem, nic więcej nie należało robić.

REKLAMA