Lewicowa Francja świętuje ramadan

REKLAMA

Początek islamskiego postu staje się nad Sekwaną coraz ważniejszym wydarzeniem. Uwagę poświęcają mu niemal wszystkie media, do ramadanu dostosowuje się też handel. Supermarkety, które wycofały się ze sprzedaży np. „kalendarzy adwentowych”, nie mają żadnych skrupułów w wykorzystywaniu do zwiększania obrotów uroczystości muzułmańskich.

Francuskie centra Leclerca przygotowały specjalną ramadanową ofertę „wschód i smaki”. Znajdziemy w niej szeroki wachlarz wyrobów spełniających islamskie normy koszerności, czyli halalu – od mięs, przez ravioli, hamburgery, mortadelę, chorizo, salami, po ciasta, napoje gazowane, soki i jogurty.

REKLAMA

„Ramadanizacja” handlu we Francji przestaje już powoli dziwić. Lewica, walcząca zwykle o świeckość życia publicznego, w dziwny sposób przymyka oczy na przejawy jego islamizacji. Z jednej strony może tu chodzić o ekspansywność muzułmanów, ale z drugiej trudno wykluczyć, że lewica wykorzystuje islam jako koniunkturalnego sojusznika w dziele całkowitej dechrystianizacji Francji.

Trudno sobie inaczej wytłumaczyć np. wchodzenie żywności halal do szkół. Podczas zakończenia roku szkolnego w Mas Devron – dzielnicy Montpellier – dyrektorka miejscowej szkoły zorganizowała piknik. Na szkolnego grilla zamówiono wyłącznie kiełbaski z certyfikatem halal. Indagowana w tej sprawie dyrektorka Maria Lina Schrotzenberger wyjaśniła, że 75% jej uczniów to muzułmanie i zakup kiełbasek np. wieprzowych byłby nieuzasadniony ekonomicznie, bo nie zostałyby one skonsumowane. Żadnego problemu nie widziało też kuratorium. Mniejszość musi się podporządkować większości, ale ciekawe, że lewicowe związki – czy to nauczycieli, czy rodziców – jednocześnie podniosłyby krzyk w każdej sprawie dotyczącej przekraczania progu szkolnego przez jakikolwiek symbol religijny związany z chrześcijaństwem.

Przykładem mogą być choćby protesty przeciw bożonarodzeniowym szopkom…

Incydenty z wprowadzaniem do szkół żywności halal tymczasem się mnożą. Podobne przypadki odnotowano także m.in. w na przedmieściach Lyonu i Marsylii. A tak na marginesie: cała awantura w Polsce z ubojem rytualnym zamknie niedługo drogę polskiej żywności na ważny przecież francuski rynek produktów spożywczych…

REKLAMA