Ziemkiewicz, Wielomski, Korwin-Mikke: Rocznica Powstania to dzień żałoby!

REKLAMA

Rafał Ziemkiewicz: Powstanie Warszawskie było aktem tyleż bezprzykładnego bohaterstwa, co jeszcze bardziej bezprzykładnej bezmyślności. Te cechy nie rozkładają się wśród jego uczestników równo. Straceńcze bohaterstwo cechowało prostych żołnierzy, bezmyślność – najwyższych dowódców. Ci pierwsi wykonali swój obowiązek z naddatkiem, i oczywiście, zasługują na cześć, choć w praktyce, ale to nie ich wina, poświęcenie to przyniosło skutki odwrotne od wymarzonych. Ci drudzy wykazali się po prostu skończoną głupotą i niedojrzałością. „Szlachta na koń siędzie, i jakoś to będzie”. Generałowie na poziomie umysłowym sierżantów. Chyba, że byli po prostu sowieckimi agentami, wykonującymi polecenia stalinowskiej Stawki. Znane mi źródła historyczne nie dają jednak żadnych podstaw do takiej hipotezy, trzeba więc uznać, że to, co zrobili, zrobili ze zwykłej, bezinteresownej głupoty. (…) Obchodzić rocznicę Powstania? Jako dzień żałoby – tak. Jako dzień katastrofy, symbolizującej całkowitą zagładę narodu, który żył kiedyś na tych ziemiach (ludność żyjąca tu obecnie ma z nim niewiele wspólnego), choć i tu proponowałbym raczej 2 kwietnia, rocznicę przyjęcia niesławnych „gwarancji” brytyjskich, które oznaczały, iż tkwiąc pomiędzy wrogiem gorszym, Stalinem, i mniej groźnym, Hitlerem, wybieramy walkę z obydwoma naraz, w całkowitym osamotnieniu. Ale robić z tego święto narodowe? To jakieś szaleństwo. (…) Co tu świętować? Katastrofę na własną prośbę? Rzucanie się z motyką na słońce?! (interia.pl, 2009)

Adam Wielomski: Właściwie na co liczyli dowódcy AK dając sygnał do powstania? Broń, zaopatrzenie i amunicja? Brak. Porozumienie z sowietami stojącymi po drugiej strony Wisły? Brak. Możliwość realnego wsparcia militarnego i zaopatrzeniowego od zachodnich aliantów? Brak. No to na czym polegał plan militarno-polityczny dowództwa AK? Prawda jest taka, ze kierowano się emocjami, namiętnościami, instynktem. Najpierw rzucimy sie na wroga, a potem jakoś tam będzie. Do Smoleńska lot wyglądał identycznie. Nie ma widoczności, nie ma naprowadzania. Ale jakoś sie wyląduje… Kierownictwo AK, które podjęło decyzje o wybuchu powstania, stanowili oficerowie sanacyjni, czyli piłsudczycy, spadkobiercy tradycji romantyczno-rewolucyjnej. Omamili zradykalizowana młodzież i Warszawa przestala istnieć. Zwycięstwo podchorążych z 1830, „czerwonych” z 1863 i Piłsudskiego z 1905 roku. I za każdym razem rodzice nie dali rady upilnować młokosów, sterroryzowani moralnie hasłami „patriotycznymi”. (…) Jak nazwać stratę 15.000 powstańców z AK, wymordowanie 185.000 cywilów i zniszczenie stolicy? W każdym kraju nazwano by to klęską, katastrofą, zbrodnią dowództwa. W Polsce z duma mówimy o „zwycięstwie moralnym”. Oto dychotomia pomiędzy rozumnością a polskością. Polskość to jest jakaś forma politycznej nienormalności. Tu panuje upiór romantyzmu i insurekcji. Rzezie jakie Niemcy robili po zdobyciu kolejnych dzielnic Warszawy były zbrodnicze, ale logiczne: powstanie nie było dziełem regularnego wojska, lecz cywilów. Skoro cywile strzelają do żołnierzy, to ginie klasyczny rozdział na żołnierzy (walczący) i na cywilów (ci, co nie walczą). Skoro cywile strzelają, to nie ma juz cywilów, gdyż każdy jest potencjalnym żołnierzem. Skoro AK wysyłało do walki kobiety i dzieci, to każda kobieta i dziecko były potencjalnymi żołnierzami. W tej sytuacji regularna armia musi unicestwić całą „siłę żywą” przeciwnika, czyli wymordować wszystkich. Powstańcy prowadzili wojnę totalną, wiec Niemcy zareagowali totalnymi represjami. Logiczne. Oto skutek demokratyzacji wojny. (konserwatyzm.pl – tutaj cały tekst, 2012)

REKLAMA

Rozmowa Korwin-Mikkego z Tomaszem Jesionkiem (historyk z Muzeum Wojska Polskiego). Dyskusja wywiązała się na antenie „Superstacji” 01.08.2012:

INNY PUNKT WIDZENIA: Michalkiewicz: Dlaczego Powstanie warto zachować we wdzięcznej pamięci?C

REKLAMA