Wozinski: Niewolnictwo nie zostało zaniesione ale znacjonalizowane!

REKLAMA

Zachód szczyci się tym, iż zniósł niewolnictwo już w XIX wieku i z wyższością krytykuje kraje, gdzie do dziś ludzie żyją w niewoli. W rzeczywistości jednak niewolnictwo w naszej cywilizacji wciąż istnieje – zostało jedynie znacjonalizowane.

W świecie starożytnym niewolnictwo było uważane za naturalne. Rzymianin, który chciał się liczyć w społeczeństwie, musiał posiadać minimum ok. 13 niewolników – w przeciwnym razie uważano go za mało poważnego i ubogiego obywatela. Dlatego też chrześcijanie, którzy zaczęli śmiało występować przeciwko instytucji niewolnictwa,
byli początkowo traktowani jako pomyleńcy. Ostatecznie jednak wielka siła duchowa, którą reprezentowali sobą uczniowie Chrystusa, sprawiła, że niewolnictwo zostało zniesione. Zazwyczaj uważa się, że dokonano tego przy pomocy odpowiednich dekretów państwowych za czasów cesarza Konstantyna, lecz pierwszy chrześcijański cesarz jedynie zachęcał do wyzwolenia przymusowych pracowników. Wielu Rzymian wciąż żyło z niewolnictwa, lecz po upadku zachodniego cesarstwa instytucja ta praktycznie zanikła. Wymogła to najważniejsza religia naszej cywilizacji.

REKLAMA

W średniowieczu handlem niewolnikami trudnili się przede wszystkim Arabowie, lecz w chrześcijańskiej Europie niewolnictwo było zjawiskiem marginalnym. Wielki nawrót do niechlubnej tradycji nastąpił dopiero u schyłku XV wieku, gdy rosnące w siłę państwa zaczęły przywiązywać rolników do ziemi. Wkrótce wybuchła reformacja, która nakazując bezwarunkowe posłuszeństwo władzy, przyczyniła się do utrwalenia poddaństwa chłopów (o czym świadczy najlepiej przypadek Prus). Europejskie niewolnictwo polegało odtąd na tym, iż zniewoleniu uległy rolnicze masy ludności, a niewolącym zostało państwo, które odzyskało potęgę, jakiej nie posiadało przez ponad tysiąc lat od upadku Rzymu. Jednocześnie na innych kontynentach europejskie państwa poszerzyły zakres niewolnictwa o nowo podbite ludy, które zresztą same żyły w zacofaniu ze względu na zamiłowanie do niewolnictwa.

Europa upodobniła się w ten sposób do Rzymu, po którego brukowanych drogach mknęły niegdyś wozy pełne niewolników. Im bardziej państwa posiadające zamorskie kolonie wyzyskiwały niewolników, tym bardziej wyzyskiwani byli chłopi w krajach pozbawionych kolonii (np. w Rzeczypospolitej). Stało się to odczuwalne szczególnie w XVII
wieku, kiedy dokonała się największa ekspansja kolonialna w historii.

Jak jednak wiadomo, praca niewolników obarczona jest wieloma czynnikami wpływającymi na jej niewydajność. Prawo własności niewolnika jest ograniczone do minimum i dlatego ciężko go zmotywować do pracy. Będąc skazanym na swój los, nie ma też impulsów do większego wysiłku. Dlatego też bardzo wcześnie zauważono, że o wiele
wydajniejsza od niewolnictwa jest praca robotników najemnych, których można odpowiednio zmotywować wypłatą. W XIX wieku na ogół rozumiano już więc, że niewolnictwo najzwyczajniej się nie opłaca.

Napoleon abolicjonista

W 1789 roku wybuchła rewolucja francuska, która przeraziła wszystkich właścicieli niewolników swoimi dekretami wyzwalającymi chłopów bez rekompensaty dla panów (choć rewolucja ta posiada dziś jednoznacznie negatywną opinię, warto pamiętać, że w początkowych etapach była całkiem pożyteczna, znosząc szereg państwowych monopoli, licencji i pozwoleń). Napoleon właśnie dlatego wzbudzał w kręgach konserwatywnych całej Europy tak wielki lęk, gdyż w dziedzinie niewolnictwa był abolicjonistą, tzn.
wyzwalał bez rekompensaty. Wielkim grzechem rewolucji i jej największego apostoła było jednak wzmacnianie władzy państwa, dlatego uwłaszczeni chłopi trafiali w objęcia państwa, które ponownie przystąpiło do niewolenia ich poprzez rozrost swoich kompetencji.

Napoleon został pokonany, a wraz z nim uczciwa idea zniesienia niewolnictwa bez rekompensaty. Od tego czasu państwa żyjące z niewolnictwa przystąpiły do planowego działania, które miało powstrzymać niekontrolowany wybuch podobny do tego z 1789 roku. Wzorcem dla innych państw stały się działania Królestwa Prus, które przystąpiły do stopniowego, rozłożonego na wiele lat demontażu instytucji poddaństwa chłopów za rekompensatą dla panów. W ślad za Prusami poszły wkrótce praktycznie wszystkie najważniejsze państwa świata.

Był to bardzo przebiegły plan, który przyniósł państwu wiele korzyści. Przede wszystkim Lewiatan uzyskał splendor wybawiciela z rąk złych panów, choć to przecież państwowe ustawodawstwo przez wszystkie poprzednie wieki sankcjonowało faktyczną niewolę chłopów. Państwo zyskało w ten sposób dozgonnie wiernych zwolenników,
dla których państwowe ustawodawstwo stanowi do dziś rodzaj magicznej różdżki, której działanie jest w stanie uczynić dosłownie wszystko. Jednocześnie też państwo znacznie zwiększyło swój stan posiadania. Wykup niewolników za odszkodowaniem wymagał ogromnej akcji podatkowej, która znacznie wzmocniła aparat biurokratyczny.

Upośledzona wielowiekowym poddaństwem ludność, która na ogół ruszała do pracy do miasta, stała się też łatwym pretekstem do ustanowienia ustawodawstwa socjalnego,
które stało się odtąd trwałym elementem politycznego krajobrazu.

Błędy lewicy

Co jednak najważniejsze, państwo tak naprawdę wcale nie zniosło niewolnictwa, lecz tylko je znacjonalizowało. O ile bowiem wcześniej właścicielami niewolników były poszczególne osoby, odtąd zniewoleniu uległo całe społeczeństwo. To nie przypadek, że zniesienie niewolnictwa z rekompensatą pieniężna dla panów zbiegło się z wielkim nasileniem ruchów demokratycznych i komunistycznych. „Wyzwolone” przez państwo masy uwierzyły w jego wielką moc czynienia wszystkiego, co tylko człowiek sobie zamarzy, i bez wahania powierzyły mu niespotykane wcześniej kompetencje.

Zapewne niejeden z Czytelników natknął się już w swoim życiu na osobnika wychwalającego komunistyczną rewolucję z lat 1945-1956. Tego typu ludzie często podkreślają historyczne dzieło zniesienia faktycznego poddaństwa, które obowiązywało wcześniej w Polsce. Nie twierdzę, że przed II i I wojną światową sytuacja chłopów była dobra, lecz wcale nie usprawiedliwia to dokonania rewolty przy pomocy państwa, gdyż w rzeczywistości prowadzi ona jedynie do jeszcze większej niewoli.

Podstawowym błędem lewicy już XVIII wieku było wiązanie wielkich nadziei z wprowadzeniem reformy agrarnej przy pomocy państwa. Dążenie do jej przeprowadzenia miało ostatecznie kosztować życie wiele milionów ludzi. Tymczasem tak naprawdę poddaństwo chłopów powinno było zostać zniesione w sposób analogiczny do tego, w jaki
udało się znieść je chrześcijanom w czasach rzymskich. W pierwszych wiekach naszej ery chrześcijaństwo posiadało jeszcze wiele libertariańskiej energii, która pozwalała zmieniać oblicze świata bez uciekania się do przymusu. W XIX wieku chrześcijanie byli już jednak (tak jak dziś) na ogół zadurzeni w państwie, które traktowali jako podstawowe narzędzie wywierania społecznego wpływu.

Stąd właśnie wzięły się późniejsze tragedie komunizmu i nazizmu. Większość XIX-wiecznych aktów abolicji dokonała się zatem przy pomocy państwowej rekompensaty. Fakt
ten pokazuje dobitnie, że niewolnictwo wcale nie ustało – i nie odnoszę się tu wcale do dobrze znanych przypadków tradycyjnego niewolnictwa z innych kontynentów. Niewolnictwo zostało znacjonalizowane, upowszechnione, rozproszone. Naszym nowym panem jest bezosobowy Lewiatan – ogromna machina urzędnicza, która skutecznie blokuje wszelkie kanały, nawet tylko ideowego sprzeciwu wobec zastanego stanu rzeczy. Wyzwoleni chłopi mają umysły zniewolone państwem i traktują je jak swego wybawiciela. Dlatego faktyczny zakres wolności pozostaje dziś niezwykle skromny, choć na każdym kroku powtarza się nam, iż demokracja daje wolność.

Zazwyczaj podkreśla się, że największą winę za XX-wieczne totalitaryzmy ponoszą ideologie lewicowe, lecz w rzeczywistości odpowiedzialność za ich wystąpienie spoczywa także na konserwatystach, którzy przez kilka wieków niewolili ubogich, a następnie domagali się jeszcze za to rekompensaty. Ludobójstwa minionego wieku były niczym innym jak właśnie wielkim aktem zemsty za wieloletnie upokorzenia.

Wbrew zatem powszechnej opinii, problem niewolnictwa nie został rozwiązany, lecz jest wciąż żywy i palący. Czy ludzkość stać jeszcze na wielki ruch abolicjonistyczny, jakim było pierwotne chrześcijaństwo?

REKLAMA