Związek zawodowy w Hiszpanii bezkarnie okradł sklep

REKLAMA

Związki zawodowe obudziły się z wakacyjnego letargu. I to nie tylko w Polsce!

Jak podał portal tvn24.pl, w Hiszpanii ok. 200 członków Andaluzyjskiego Związku Zawodowego Pracowników (SAT) ukradło z supermarketu w Sewilli 10 wózków sklepowych. Wcześniej działacze załadowali je po brzegi pomocami szkolnymi: tornistrami, ołówkami, zeszytami, gumkami, piórami kulkowymi itp. Wartość ukradzionego towaru nie została podana, ale z całą pewnością jest to przynajmniej kilkaset euro.

REKLAMA

Najzabawniejszy/najsmutniejszy w całym wydarzeniu jest całkowity brak reakcji ze strony władz lokalnych, rządu i policji. Chociaż rzecznik hiszpańskiego ministerstwa
spraw wewnętrznych zapowiedział podjęcie działań zmierzających do ukarania uczestników „rajdu na supermarket”, to policja – w momencie pisania artykułu – bezradnie rozkładała ręce. – Śledztwo na razie nie przyniosło wyników – stwierdził rzecznik policji w Sewilli.

Tymczasem związek zawodowy prawie natychmiast po kradzieży zorganizował… konferencję prasową, a jego szef wyłożył motywy działania swojej „antykapitalistycznej organizacji”. – Wywłaszczone pomoce szkolne posłużą dzieciom z najbiedniejszych rodzin – wyjaśnił Juan Sánchez Gordillo, przywódca 20 tys. związkowców. Jego zdaniem „nacjonalizacja” sklepowych artykułów miała „zwrócić uwagę na sytuację dwóch milionów mieszkańców Andaluzji żyjących w skrajnym ubóstwie i 400 tys. rodzin, których wszyscy członkowie są bez pracy i które nie otrzymują żadnej pomocy”.

Co więcej – Diego Canamero, rzecznik prasowy SAT, wyjaśnił dziennikarzom, że podczas „wywłaszczenia” nie doszło do „żadnych aktów przemocy”. Ochrona supermarketu nie zareagowała na kradzież (!) po tym, jak związkowy poprosili ją, aby „nie interweniowała, ponieważ jest to związkowa akcja rewindykacyjna”. – Nie było żadnych problemów – stwierdził Canamero.

Warto dodać, że komunizujący związkowcy nie bez powodu czują się bezkarni. Już w 2012 roku Andaluzyjski Związek Zawodowy Pracowników ukradł kilka wózków wypełnionych
żywnością z supermarketu w Sewilli oraz Arcos de la Frontera. Zrabowane towary szef związku rozdawał osobiście „rodzinom pozbawionym środków do życia”. Działacze SAT nie ponieśli żadnych dotkliwych konsekwencji.

Ciekawe, co ukradną w przyszłym roku?

Przy okazji warto wspomnieć, że w Polsce w rolę hiszpańskich związkowców wcielił się rząd, który „problem” wyprawek szkolnych postanowił rozwiązać za pomocą znacjonalizowanych pieniędzy podatników. W 2013 roku koalicja rządowa dowodzona przez Donalda Tuska przeznaczyła 180 milionów złotych na program „Wyprawka szkolna”. Jak podał onet.pl, do 4 września rodzice dzieci z klas 1-3 (oraz roczników, w których wchodzą zmiany programowe) mogą ubiegać się o „dofinansowanie zakupu podręczników i przyborów”. Oprócz konieczności wypełnienia szeregu dokumentów (przyjmują je dyrektorzy szkół) rodzice muszą udowodnić, że dochód na jednego członka ich rodziny nie jest większy niż 539 zł netto (rodziny z dziećmi idącymi do klasy pierwszej) lub 456 zł netto (pozostali).

Dodatkową możliwość sypnięcia groszem podatników mają także wójtowie, burmistrzowie oraz prezydenci miast. Włodarze mogą zasponsorować wyprawki dla „do 5 procent uczniów” z innych klas niż wyliczone powyżej.

REKLAMA