Od Czytelnika: Nowa Prawica zwyżkuje w sondażach. Tymczasem Korwin-Mikke…

REKLAMA

Nowa Prawica zwyżkuje w sondażach, ma szansę stać się siłą polityczną, z którą trzeba się liczyć. Widać to po reakcjach choćby Jarosława Kaczyńskiego, który nagle Nową Prawicę zauważył. I postanowił ją osłabić. Nie chodzi tu tylko o zwyczajowe argumenty o nierealności programu. Za jedno z takich działań postrzegam wywiad z JKM w jednym z ostatnich numerów tygodnika „Do Rzeczy”. (…) Oczywiście JKM, jak zawsze, nie zawodzi swoich przeciwników. I w tym wywiadzie i w wypowiedziach telewizyjnych z radością peroruje o Hitlerze, że nakładał na obywateli niższe podatki niż rząd RP na nas, że być może nic nie wiedział o zagładzie Żydów, że świętej pamięci Deng Xiao Ping, że… itd. Oczywiście te wypowiedzi są nagłaśniane, eksponowane. (…)

JKM od początku daje się jak dziecko wciągać w takie dyskusje, zwykle w okolicach jakiejś kampanii wyborczej. Jeśli zostanie prezydentem, rzucony na odcinek polityczny dziennikarz zapyta go (pewnie nie wprost) o wady, dajmy na to, pani kanclerz lub pana prezydenta, pani prezes… JKM z całą pewnością je opisze i okrasi wypowiedź barwnymi przykładami. Przecież to jest PRAWDA a prawdę trzeba mówić! Zapytali, to odpowiem. (…) Na naszych oczach widać, że UPR, w szczególności JKM, mieli rację. Odbija się czkawką brak lustracji, armii nie ma, Niemcy ustawiają się w roli ofiar II wojny, zgłaszają do nas rozmaite pretensje, budżetu nie ma, ZUS się zawalił,…. NIKT z dziennikarzy czy polityków tego nie podnosi. Dziennikarz Do Rzeczy nie powiedział: miał Pan rację, wszystko co mówił Pan w latach 90-tych się spełnia, środki zaradcze, jakie Pan proponował, były dobre. Nie, on zapyta o Hitlera. A JKM PRAWDĘ mu powie… (…) JKM uważa, że większość wyborców jest głupia. Mówi jednak do nich tak, jakby zwracał się do elity, do ludzi będących w stanie zrozumieć i przyswoić sobie ogólne zasady i prawa. Otóż w Polsce nie ma prawdziwej elity, tak jak nie ma prawdziwej klasy średniej. Jednym z kandydatów do klasy średniej był Roman Kluska. Dziś pewnie uważa, żeby nie zarobić za dużo. Elita została wyniszczona przez lewicę, brunatną i czerwoną.

REKLAMA

Niedobitki wygnano na emigrację zewnętrzną lub wewnętrzną. Pozostali zwykli ludzie, którzy nie interesują się polityką, wielu jest gotowych ciężko pracować, a po pracy chcą walnąć browca i odpocząć przy serialu albo meczu albo grillu. To państwo ma się nimi opiekować i wszystko im zapewnić. Tak uczono ich, ich rodziców i ich dziadków. W szkole, w radiu, w telewizji. Tak się nadal uczy. Ich nie przekonają logiczne argumenty i KONIEC! (…) Zaś te 8-10%, które mogłyby zostać przekonane, zniechęcą się wypowiedziami o Hitlerze i jego liberalizmie gospodarczym, niewiedzy o zagładzie Żydów, generale Kiszczaku, który pilnował porządku w kopalni Wujek itd., itp. Reszty argumentów nie wezmą pod uwagę! (…) Pozostanie 2% ludzi, do których i ja się zaliczam. (Piotr Puchała)

Od Redakcji: Wspomniał Pan o UPR… Partia, pozbawiona charyzmy Korwin-Mikkego, poszła drogą łagodzenia języka, „cywilizowania” programu itp. O politycznej „marce” spod znaku krzyża świętego Jerzego praktycznie nigdzie nie słychać. Ugrupowanie albo w ogóle nie pojawia się w sondażach albo dzieli podium z Polską Partią Pracy. Oczywiście Korwin-Mikkemu nie po raz pierwszy zarzuca się złe rozkładanie akcentów w medialnych potyczkach. Fakty są jednak takie, że to pozbawiona wyrazistości i pewnej dozy kontrowersyjności konkurencja dogorywa… Zasadnicze pytanie brzmi czy jest w naszym środowisku ktoś, kto mógłby lepiej niż Korwin-Mikke „opakować” marketingowo jedyny sensowny program dla Polski?

Na marginesie warto zauważyć, że poruszony przez Pana problem sprytnego lawirowania między prawdą wartą wypowiedzenia i tą, którą lepiej ukryć przed maluczkimi, można rozciągnąć na całość programu partii. Jak zauważył Stanisław Michalkiewicz przygotowanie konserwatywno liberalnej mapy drogowej wprowadzania programu partii w życie będzie stanowić problem. Koliberalizm jest bowiem „systemem integralnym; jedno z drugiego w nim logicznie wynika i dlatego albo można realizować go w całości, albo wcale”. Np. od ponad 20 lat kładziemy nacisk na „jednoczesność zmian stosunków własnościowych w państwie, a więc prywatyzacji sektora publicznego, obniżenia podatków i zmiany systemu podatkowego oraz likwidowania interwencjonizmu państwowego w ustawodawstwie i demontażu aparatu biurokratycznego”. Zdaniem Michalkiewicza działania fragmentaryczne – zwłaszcza źle rozplanowane – mogłyby przynieść „więcej szkody niż pożytku”. Nasz publicysta wyjaśnił ten problem bardzo szczegółowo w książce „Dobry zły liberalizm” (tutaj)

REKLAMA