Braun: „Misyjność TVP może wzrosnąć dopiero, gdy opłata sięgnie ok. 20 zł miesięcznie od gospodarstwa domowego”

REKLAMA

Wzmocnienie mediów publicznych opłatą audiowizualną nastąpi „nie wcześniej niż 1 stycznia 2014 roku”. Tymi słowami Bogdan Zdrojewski (PO) zapowiedział kilka miesięcy temu wprowadzenie przez rząd kolejnego podatku. Szef resortu kultury i dziedzictwa narodowego udzielił wywiadu m.in. „Rzeczpospolitej”, w której ubolewał nad „niezwykle bolesnymi oszczędnościami”, które dotknęły wiecznie deficytowe media publiczne. Zdaniem ministra kultury, to bardzo niedobrze, że „telewizja (…) mało wydaje na nowe treści”, na „nowe, nasze formaty”. Niska ściągalność abonamentu sprawia, że „brakuje środków na polską animację, polski film fabularny czy też nowe programy dla dzieci”. Zamiast więc ciągłego podejmowania przez rząd działań ratunkowych (dotowania z budżetu konkretnych przedsięwzięć medialnych, takich jak np. Teatr Telewizji) problem trzeba „rozwiązać systemowo”. Zdaniem Zdrojewskiego „najlepszym sposobem na to byłoby zlikwidowanie abonamentu i wprowadzenie powszechnej opłaty audiowizualnej, a także rezygnacja z wiązania opłaty z posiadaniem odbiornika radiowego lub telewizyjnego, bo jest to kompletny anachronizm, tak jak konieczność ich rejestracji”.

Konieczność płacenia podatku miałaby wynikać nie tyle z faktu używania usługi, ale z jej powszechnej dostępności (również „dzięki nowym, mobilnym mediom, takim jak smartfony czy komputery”). Jak zauważył jeden z czytelników portalu wykop.pl, kiełkujące od lat w urzędniczych głowach plany opodatkowania możliwości odbioru radia i telewizji mogą być jednym z powodów pospiesznej rezygnacji z nadawania telewizji w sposób analogowy. Chodziło oto, aby „jak najwięcej osób miało możliwość skorzystania z oferty i nikt nie mógł się uchylić od płacenia, powołując się np. na brak zasięgu”.

REKLAMA

Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) potwierdziła w rozmowie z portalem natemat.pl, że powszechność podatku ma wynikać z powszechnej możliwości korzystania z usługi. – Jeżeli uznamy, że opłata audiowizualna to (…) podatek, a jasne jest, że dzisiejszego modelu utrzymać nie możemy, to wydaje mi się jasne, że każdy będzie taką opłatę ponosił. Także ci, którzy odbierają publiczne media przez telefony, tablety czy komputery – stwierdziła przewodnicząca sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu.

Ministerstwo Kultury przesłało portalowi Tomasza Lisa garść statystyk, z których wynika, że aż „97,9% polskich gospodarstw posiada przynajmniej jeden telewizor”. A od niedawna „do odbioru programów radiowych i telewizyjnych wykorzystywane są (…) nie tylko tradycyjne odbiorniki, ale także komputery, tablety i telefony komórkowe”. Oznacza to, że prawie każde gospodarstwo nad Wisłą posiada „przynajmniej jedno urządzenie służące do odbioru audycji telewizyjnych i radiowych”. W opinii Zdrojewskiego, bez wątpienia urządzenia takie jak komórka czy tablet „mogą być wykorzystywane również do odbioru telewizji publicznej, która udostępnia swoje audycje także w internecie. TVP np. umożliwia oglądanie w streamingu TVP Info oraz TVP Parlament”. Powszechność podatku wydaje się więc przesądzona.

Newralgiczną kwestią, która pozostała do ustalenia, jest wysokość miesięcznej opłaty. W rozmowie z wp.pl prezes Zarządu Telewizji Polskiej stwierdził, że miesięczna stawka podatku, którą ministerstwo zasugerowało w ramach konsultacji, to ok. 10 zł od gospodarstwa. Juliusz Braun podkreślił, że „to za mało, by można było mówić o zwiększeniu czasu antenowego dla programów misyjnych”! Zaproponowana przez resort opłata zapewniłaby jedynie „ustabilizowanie sytuacji finansowej telewizji na obecnym poziomie”. Zwolniłoby to media publiczne „z obowiązku nerwowej pogoni za reklamą z tygodnia na tydzień”. – Ustawodawca głosując, czy będzie to 10 zł, 11, 15 czy jak w Czechach 25 zł, decyduje, czy chce mieć w ciągu roku 20 premier Teatru Telewizji, czy może 50 – stwierdził Braun. Kalkulacje szefa mediów publicznych są dość precyzyjne. – Funkcjonowanie na poziomie podobnym do obecnego, ale ustabilizowanym, bezpiecznym, dającym jakąś możliwość inwestowania to jest jakieś 1,8 mld zł. Zwiększenie produkcji audiowizualnej: kulturalnej, edukacyjnej, historycznych seriali, co jest w mediach publicznych strasznie ważne, to jest rząd 2,2 mld zł – stwierdził w rozmowie z wp.pl.

Braun podkreślił także, że „misyjność prowadzonej przez niego telewizji może wzrosnąć dopiero wtedy, gdy opłata sięgnie ok. 20 zł miesięcznie od gospodarstwa domowego”. Oczywiście „nie oznacza to całkowitego zniknięcia reklam z anteny”. Ich minimalna ilość „musi pozostać, bo czynnik komercyjny też ma znaczenie przy ocenianiu pracy telewizji publicznej”.

Na koniec warto wspomnieć, że jeden z ministerialnych projektów zakłada, iż część pieniędzy z podatku będzie trafiać do nadawców komercyjnych, którzy wykażą się dostateczną spolegliwoś… – tzn. misyjnością! W centrum tego wspaniałego mechanizmu korumpowania dziennikarzy znalazłby się Fundusz Misji Publicznej. To jego władze rozpatrywałyby prośby o dofinansowanie poszczególnych przedsięwzięć medialnych w TVN, Polsacie itp.

REKLAMA