Ukryte koszty „bezpłatnej” komunikacji miejskiej w Tallinie

REKLAMA

Bloger Kazimierz Popławski stawia tezę, że za „bezpłatną” dla mieszkańców od prawie roku komunikację miejską w Tallinie płacą nowi mieszkańcy estońskiej stolicy. Pod koniec zeszłego roku w Tallinie zameldowało się około 4 tysiące osób, a od początku tego roku – kolejne 9 tysięcy.

Jak pisze Popławski, „zwolnienie z opłat za korzystanie z transportu publicznego kosztowało miasto ok. 12 mln euro rocznie, ale zwabienie kilkunastu tysięcy ‘nowych’ mieszkańców okazało się niezłą inwestycją”. Według wyliczeń władz stolicy Estonii, każdy tysiąc nowych mieszkańców to dodatkowy 1 mln euro rocznie z podatków. W rezultacie koszt bezpłatnej komunikacji miejskiej w Tallinie ponoszą ościenne gminy, z których ludzie wyemigrowali, czyli płaci prowincja. Sąsiednie gminy wyludniają się, mają coraz mniejsze wpływy z podatków i coraz gorsze perspektywy inwestycyjne.

REKLAMA

W ten sposób Tallin wykorzystuje swoją pozycję i zawłaszcza bogactwo reszty kraju (podobnie zresztą jak Warszawa). Ale zaburzenie rozwoju podstołecznych gmin może przełożyć się na zastopowanie rozwoju całej aglomeracji i w końcu dotknąć również sam Tallin.

Źródło: kazimierzpoplawski.natemat.pl

REKLAMA