Od Czytelnika: Do prof. Krzysztofa Rybińskiego z prośbą o nie żartowanie z podatników

REKLAMA

Szanowny Panie Docencie,

Po lekturze Pańskiego tekstu opublikowanego w „RZ” z 12-13 października br. na stronie A7 doprawdy poczułem się jakby mi lat ubyło, a „partia z narodem” dalej była „a naród z partią”…

REKLAMA

Bo czy może to kogo dziwić, że Pan co „w grudniu 2009 r. zajął pierwsze miejsce w rankingu „Gazety Wyborczej” [na] najlepszych kandydatów do nowej Rady Polityki Pieniężnej” wspomnia, że wziął udział w „niecodziennej uroczystości”?
A co to za „niecodzienna uroczystość”?
Ano „Zostałem – wspomina Pan – zaproszony przez jedną z polskich innowacyjnych firm farmaceutycznych do udziału w niecodziennej uroczystości.”
Bowiem „firma ogłosiła konkurs wsród polskich naukowców na rozwiazywanie pewnych problemów, które umożliwią tworzenie nowych leków na przewlekłe choroby układu oddechowego.”

A że catering takiej uroczystości (koszt podatkowy) nie był najgorszy to i nie dziwi, że Pan napisał:

„Aż sie prosi, żeby dołożyć trochę pieniędzy publicznych na te potrzebne badania.”a nawet, że ma Pan „nadzieję, że to co wydarzyło się owego wieczoru stanie się nowym standardem wspólnego działania…” I aby to się stało, trzeba aby zostały „uruchomione fundusze publiczne”, po wtóre firmy inwestujące w R&D „powinne móc w całości potraktować te wydatki jako koszty podatkowe”, a i taki „naukowiec powinien dostać znacznie więcej punktów ministerialnych, niż obecnie.”
Prawda, że to proste?
Co prawda nie tłumaczy Pan na co naukowcowi te punkty ministerialne… Może do garnka je włoży? Może zatankuje nimi samochód? A może zapłaci za nowe botki dla żony?
Otóż nie bardzo!!!
A i na co Panu Docencie to ministerstwo? Ma się rozumieć, że wraz z rozlicznymi synekurami dla „krewnych i znajomych królika”, bo jak to tak, że niby bez tych synekur? :)
Czy nie na to aby i Pan mógł zostać jakim „ekspertem ds. gospodarczych, współtworzącym program ugrupowania” głoszącego, że forsa – pardon, to znaczy, żadna forsa tylko „Polska jest Najważniejsza”? I aby te żarliwe patrioty, owi ponowni kandydaci na „naszych Umiłowanych Przywódców” z miejsca mogli rozdysponować w każdym ministerstwie każdy etat, prawda?
Otóż psu na budę, te wszystkie ministerstwa z przyległościami i ich punkty.
A firma farmaceutyczna choćby z najlepszym cateringiem niechaj wykłada sama SWOJE pieniądze na R&D.
WARA im od moich, którymi Pan Docent tak chętnie szafuje.
Oczywiście jak Pan Docent chce to niech daje – ale swoje!!!, bo mnie nic do tego na co Pan dobrowolnie swoje pieniądze przeznacza!

Z poważaniem,
Maciej Kochański

REKLAMA