Jaki los czeka franka szwajcarskiego?

REKLAMA

W przeciągu kilku ostatnich lat upowszechnił się pogląd, wg którego warunkiem koniecznym do rozwoju gospodarczego jest osłabienie własnej waluty dzięki czemu eksport nagle się podwoi definitywnie kończąc problemy z bezrobociem czy deficytem budżetowym. Prawda jest niezupełnie taka. Zadłużone kraje nie mając innego wyjścia zadłużają się jeszcze bardziej dewaluując własną walutę. Osłabianie lokalnego pieniądza jest ubocznym efektem, a nie celem jak często przedstawiają to politycy. Ze względu na zadłużenie we franku szwajcarskim ponad 700 tys. rodzin w Polsce postanowiłem się przyjrzeć przyszłości waluty Helwetów, która mimo stabilnej historii jest rozwadniana na równi z Euro od ponad 2 lat.

Frank szwajcarski przez lata był synonimem stabilności. Szwajcarski Bank Centralny jako ostatni na świecie zerwał link waluty do złota. Przez lata frank obok marki niemieckiej był oazą stabilności w Europie. Wraz z wybuchem kryzysu strefy Euro w 2008 roku frank doznał nagłego umocnienia. Było to spowodowane migracją kapitału z Euro do CHF w efekcie nasilających się obaw o przyszłość wspólnej waluty. Frank w ciągu kilku miesięcy wzmocnił się względem Euro do nienotowanych wcześniej poziomów. Zmniejszyły się zyski eksporterów oraz znacznie spadły obroty w sklepach zlokalizowanych w regionach przygranicznych.

REKLAMA

Chcąc bronić swoich eksporterów, Centralny Bank Szwajcarii nagle wdrożył program interwencyjnego druku franków, za które skupowano Euro aby utrzymać sztywny kurs 1,2 CHF za 1 Euro. Program był wdrożony bazując na założeniach, że problemy strefy Euro zostaną rozwiązane w ciągu kilku miesięcy i SNB powróci do polityki stabilizacji propagowanej przez lata. Od tego czasu minęły ponad 2 lata i pozostaje się zastanowić nad losem franka.

Aby prognozować przyszłość franka należy poznać gospodarkę szwajcarską. Otóż zdecydowana większość gospodarki oparta jest o produkcję wysoko zaawansowanych dóbr i usług. Większość towarów powstaje w fabrykach opartych na wysokiej technologii oraz automatyzacji pracy. Marże handlowe w tego typu produktach są zdecydowanie wyższe niż w przypadku produkcji prostych produktów gdyż przysłowiowy know-how jest trudny do skopiowania. Ogromną wartość produktu stanowi nie tyle sam produkt co marka będąca gwarantem wieloletniej jakości. Konsumenci na całym świecie są gotowi płacić więcej za produkty objęte 15-letnią gwarancją gdyż wiedzą, że dany produkt przetrwa lata w przeciwieństwie do tanich odpowiedników znanych firm produkowanych w Azji.

Czy zatem tani frank szwajcarski jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania gospodarki? Otóż niewątpliwie by on pomógł lecz nie jest to warunek konieczny. Przeanalizujmy zatem scenariusz wzmocnienia franka względem Euro czy dolara amerykańskiego.

1. Towary eksportowane ze Szwajcarii stają się droższe wraz z drożejącym frankiem. Produkt szwajcarski kosztujący 100 franków przy kursie 1,2 CHF/EURO kosztuje we Francji 83 Euro. W przypadku zrównania ceny franka z Euro ten sam produkt będzie kosztował już 100 Euro czyli 20% więcej. Pewną alternatywą dla utrzymania pierwotnej ceny jest obniżenie marży handlowej przez szwajcarskie korporacje co w przypadku dóbr zaawansowanych technologicznie jest możliwe. Jednocześnie nie zapominajmy, że mocniejszy frank oznacza niższe koszty produkcji towarów opartych na importowanych surowcach czy podzespołach.

2. Wiele towarów luksusowych wytwarzanych w Szwajcarii jest niewrażliwe na wahania cen. Kupcy płacący 50 tys. Euro za zegarek są w stanie zapłacić i owe 60 tys. Euro widząc w astronomicznej cenie synonim luksusu.

3. Wyższy kurs franka względem innych walut pozwala przyciągnąć do Szwajcarii specjalistów wysokiego szczebla z całego świata. Wysokie wynagrodzenia wyrażane w drożejącym franku w połączeniu ze stabilnością kraju są silnym magnesem dla specjalistów z Niemiec, Austrii, Francji czy USA. Ci z kolei są zawsze mile witani w kraju. Rząd zdaje sobie sprawę, iż dobrze wykształceni młodzi ambitni ludzie nie tylko będą płacić podatki lecz także ich wiedza przyczyni się do zwiększenia przewagi technologicznej nad pozostałym krajami.

4. Mocna waluta ogranicza inflację. Szwajcaria poza eksportem także sporo importuje. Ceny importowanych towarów wyrażonych w Euro czy USD wzrastają z każdym rokiem w efekcie ciągłego druku. Drożejący frank eliminuje zatem ryzyko wzrostu inflacji w kraju.

5. Brak inflacji lub jej znaczne ograniczenie w dłuższej perspektywie umożliwia bankowi centralnemu utrzymanie stóp procentowych na relatywnie niskich poziomach. Nie twierdzę, że stopy procentowe w Szwajcarii nie wzrosną lecz ewentualny wzrost globalnych stóp procentowych, z jakim będziemy mieć do czynienia będzie dużo łagodniejszy w Szwajcarii z mocnym frankiem niż w innych krajach.

Co więcej stabilne i niskie stopy procentowe są warunkiem koniecznym dla wzrostu inwestycji zapewniających postęp technologiczny pozwalający na utrzymanie wysokiej jakości produktów oraz wysokie marże handlowe. Inną zaletą niskiej inflacji oraz niskich stóp procentowych są niskie koszty obsługi długu.

6. Płynność w systemie bankowym. Odejście od utrzymania pegu do Euro niewątpliwie wpłynie hamująco na wzrost inflacji. Jeżeli będzie to jednak konieczne SNB jako pierwszy rozpocznie proces podnoszenia stóp procentowych. Ostatecznie jak długo można utrzymać niemalże zerowe stopy procentowe. Niewątpliwie będzie to sygnał przyciągający znaczny kapitał do Szwajcarii.

W ostatnich latach w efekcie nagonki USA i UE na szwajcarską tajemnicę bankową kraj Helwetów stracił na znaczeniu jako centrum finansowe. Polityka mocnego franka pomogłaby odbudować częściowo pozycję oraz zasilić w płynność sektor bankowy. Brak płynności doprowadził do upadku Lehmana. Główną przyczyną było oczywiście zaangażowanie w wątpliwej jakości hipoteki na rynku amerykańskim lecz do samego upadku doprowadził problem z płynnością. Podobnych problemów dozna system bankowy całej Europy, USA oraz Kanady. Jeżeli Szwajcarii uda się na czas przyciągnąć dodatkowy kapitał niewątpliwie ułatwi to przejście przez globalny reset bez większych zawirowań. Co więcej, obcy kapitał może być negatywnie oprocentowany lub być źródłem dodatkowych dochodów dla budżetu. Od kilku lat bowiem szwajcarskie banki pobierają 30% podatek od odsetek w zamian za odstąpienie o przekazywaniu informacji o klientach do ich rodzimych krajów. Jak się okazało podatek ten został zaakceptowany przez szukających schronienia posiadaczy kapitału. W dobie kryzysu ważniejsze staje się utrzymanie majątku niż faktyczny zarobek.

7. Kultura mocnej waluty. W społeczeństwie szwajcarskim zakorzeniona jest wiara w mocnego franka. Ten zaledwie 9 milionowy kraj przez lata opierał się wpływom globalizacji. Szwajcarzy koncentrują się na własnym kraju, ich problemach i nie bardzo chcą przystępować do wojen walutowych gdyż zdają sobie sprawę, że niszczenie waluty jest dobrą metodą na eliminację klasy średniej, która jest podstawą dobrobytu.

Dowodem na dążenie do utrzymania zrównoważonego społeczeństwa są dyskusje nad przeprowadzeniem referendum mającym na celu wprowadzenia gwarantowanego dochodu w wysokości ok 2200 CHF dla każdego pełnoletniego obywatela. Oddzielenie dochodu od pracy jest czymś co ma sens w dobie automatyzacji produkcji. Propagowany model jest oparty na teorii Douglasa i do tej pory sprawdził się w kilku krajach m.in. w Japonii czy Libii wiele lat temu. Jednocześnie jest on z pełną zaciekłością zwalczany przez elity w efekcie czego mało kto zna jego założenia oraz korzyści wynikające z jego zastosowania.

Aby nie patrzeć jednostronnie musimy przeanalizować czynniki przemawiające za utrzymaniem Pegu do Euro czyli stanu, z jakim mamy do czynienia od ponad 2 lat.

1. Eksport w Szwajcarii jest dość znaczącym elementem gospodarki. Producenci stanowią znaczną siłę co zademonstrowali w roku 2011 naciskając na rząd aby ten poprzez bank centralny zareagował na nagłe umocnienie się franka. W przypadku ponownego umocnienia się franka działania producentów zostaną zapewne zintensyfikowane niezależnie czy eksport osłabnie w efekcie umocnienia się franka czy też pogorszenia się sytuacji gospodarczej w krajach importujących towary wyprodukowane w Szwajcarii.

2. W kantonach graniczących z UE a w szczególności w regionach przygranicznych wiele osób ma możliwość dokonywania zakupów zarówno we własnym kraju jak i u sąsiadów, u których te same towary mogą być tańsze 15% czy 20%. W przypadku wzmocnienia franka (złamanie pegu) różnice w cenach pogłębią się jeszcze bardziej. Przełoży się to na spadek dochodów zarówno lokalnych sprzedawców jak i kantonów, do których kierowane jest ok 90% podatków osobistych. To z kolei wymusi presję na rząd federalny aby ten przeciwdziałał umocnieniu się franka.

3. Kolejnym czynnikiem, który może odegrać znaczącą rolę w utrzymaniu pegu jest zamiar wprowadzenia złotego franka funkcjonującego równolegle do CHF. Mimo, iż złoty frank byłby walutą transakcyjną to z czasem jego rola mogłaby się ograniczyć do gromadzenia oszczędności. Dewaluowany CHF emitowany przez Narodowy Bank Szwajcarski służyłby do rozliczania transakcji, przez co towary produkowane w kraju byłby nadal chętnie kupowane poza granicami lecz utrata wartości franka oraz ewentualna inflacja nie dotknęłaby w dużym stopniu społeczeństwa mającego możliwość ochrony w złotym franku. Równoległe funkcjonowanie walut, w którym walutą rozliczeniową jest dewaluowany CHF natomiast funkcję oszczędnościową przejmuje złoto przypomina system Freegold, któremu przyjrzę się bardziej w oddzielnym artykule.

Podsumowanie

Na chwilę obecną niezmiernie trudno jest przewidzieć kurs franka. W obecnych czasach kurs waluty nie jest już odzwierciedleniem siły gospodarki czy wypadkową bilansu handlowego. Dziś decyzje odnośnie kursu waluty zapadają za zamkniętymi drzwiami na bazie informacji i porozumień, do których przeciętny inwestor nie ma dostępu.

Niemniej uważam, że w niedługim czasie peg do Euro zostanie rozerwany i frank szwajcarski zacznie się ponownie umacniać. Zarówno strefa Euro jak i USA (główne rynki eksportowe Szwajcarii) drukują jak szalone. Co więcej poziom zadłużenia przekroczył poziomy, w których możliwe jest uczciwe spłacenie zadłużenia. Szwajcarzy zdają sobie sprawę, że rozwadnianie własnej waluty jest korzystne z krótkoterminowej perspektywy oraz szalenie niebezpieczne dla stabilizacji oraz długofalowego rozwoju kraju.

Przypadki USA do lat 60-tych oraz Niemiec do wprowadzenia EURO pokazują, że kraj wytwarzający produkty technologicznie przewyższające konkurentów może się doskonale rozwijać mimo mocnej waluty. Szwajcarzy poza tym są krajem zaawansowanym technologicznie. Dodatkowo stopień edukacji społecznej stoi na wysokim poziomie przez co populistyczne propozycje nawołujące do dewaluacji waluty nie znajdują posłuchu. Bardzo bym się zdziwił gdyby Szwajcaria utrzymała na dłuższą metę stały peg zawłaszcza w sytuacji dalszej destrukcji strefy Euro oraz dewaluacji wspólnej waluty. Niemniej politycy są nieprzewidywalni.

Zdając sobie sprawę, że powyższy artykuł nie jest zbyt budujący dla posiadaczy kredytów denominowanych we frankach szwajcarskich chciałem zaznaczyć, że problem hipotek frankowych nie jest wyłącznie problemem polskim. W całej Europie nasilają się ruchy mające na celu automatyczne przewalutowanie kredytów walutowych na waluty lokalne po kursie z dnia podpisania kredytu. O ile się nie mylę w 2 krajach projekty takie zostały już zrealizowane pod transparentem ulżenia zadłużonym osobom kosztem banków, które zostały wyratowane z pieniędzy podatników. Jak odniosą się do tego sądy czas pokaże. Pomimo, iż nie popieram takich rozwiązań to w ciągu kilku miesięcy i w Polsce politycy zaczną przedstawiać podobne inicjatywy gdyż jest to dobry temat na kampanię wyborczą. Więcej o tego typu inicjatywach napiszę w oddzielnym artykule, chyba że poprzez wpis w komentarzach wyręczy mnie ktoś z drogich czytelników mający informację z pierwszej ręki np. z Hiszpanii czy Węgier.

(przedruk – za zgodą autora – z independenttrader.pl – Niezależny Portal Finansowy.)

REKLAMA