– Ktoś za to coś wziął, gdzieś poszły łapówki, procenty, jakieś dziwne transfery. To był kuriozalny przetarg. Mieliśmy do wydania 3 mld zł. I ostatecznie w roku 2011 została złożona tylko jedna ważna oferta. Inne rzekomo nie spełniły wymogów! Tak się uczciwych, prawdziwych przetargów nie przeprowadza – mówi „wSieci” Czesław Warsewicz, były prezes PKP Intercity i wydawca portalu Nakolei.pl.
Aby kupić Pendolino, spółka PKP Intercity zaciągnęła kredyt w wysokości 1,5 mld zł, choć sama od paru lat przynosi straty (w tym roku mają one sięgnąć 100 mln zł). Sam koszt obsługi tego zadłużenia wyniesie 80-100 mln zł rocznie. Gwarantem dużej części kredytu został Skarb Państwa. Warsewicz uważa, że za zakup Pendolino „w ogromnej mierze zapłaci polski podatnik”.
Spółka PKP Intercity kupiła Pendolino razem z usługą utrzymania i wybudowania nowego zaplecza technicznego za łączną kwotę 665 mln euro (ok. 2,87 mld zł). Sprawa jest tym bardziej śliska, że w każdym kraju, gdzie włoska firma Alstom (producent Pendolino) dostarczała swoje produkty bądź usługi wykrywano korupcję, a łapówki sięgały nawet 15% wartości kontraktu. Czy to oznacza, że tym razem Włosi zapłacili polskim decydentom 430 mln zł łapówki?
Źródło: www.wsieci.pl, fakty.interia.pl