Nadgorliwość kompromituje Terlikowskiego i „Frondę”

REKLAMA

Z redaktorem STANISŁAWEM MICHALKIEWICZEM rozmawia Rafał Pazio.

NCZAS: Redaktor Tomasz Terlikowski po artykule w „Gazecie Wyborczej” przeprosił za to, że w Pańskim komentarzu na portalu Fronda.pl napisał Pan o „chwilowo nieczynnym obozie zagłady w Oświęcimiu” w kontekście wyjazdowego posiedzenia izraelskiego parlamentu, które odbędzie się w Polsce. Tomasz Terlikowski przeprosił, przyznał, że przytoczenie słów Michalkiewicza było „poważnym błędem”, i zapowiedział, że nie będzie przedrukowywał pańskich tekstów. Czy Pan chce otworzyć „chwilowo nieczynny obóz”?

REKLAMA

MICHALKIEWICZ: Nie chcę niczego otwierać ani zamykać. Wyraziłem tylko obawę, w przywołanym komentarzu dla portalu Prawy.pl pt. „Zdrada panowie, ale stójcie cicho”, że obóz w Oświęcimiu może być nieczynny chwilowo. Podobne zresztą precedensy już były. Przypomnę, że niemiecki obóz koncentracyjny na Majdanku po wyzwoleniu go z rąk niemieckich był chwilowo nieczynny, a potem został ponownie otwarty i umieszczono tam akowców przed wywiezieniem ich w głąb Rosji. Tak że takie precedensy się zdarzały i mogą się zdarzyć ponownie. A jak się pojawi pomysł, żeby w Oświęcimiu zamykać antysemitów albo przeciwników genderactwa, a może krytyków Jerzego Owsiaka? Wszystko sobie można wyobrazić.

W „Gazecie Wyborczej” czytamy, jakoby Pan sugerował, że Polska miałaby wznowić działalność obozu.

Nie mogę odpowiadać za to, co twierdzi „Gazeta Wyborcza”. Ta gazeta ma od dawna rozmaite urojenia, więc jeśli twierdzi, że ja chcę coś otwierać albo zamykać, to najpierw powinna zadzwonić do mnie i mnie zapytać. Jeżeli pan redaktor Michnik lepiej wie, co ja chcę albo czego nie chcę, wzbudza to podejrzenia, że dysponuje jakąś wiedzą aprioryczną, tak jakby mu sam Najwyższy przez czerwony telefon coś powiedział. Przypuszczam, że to nie Najwyższy, tylko inny pan może mu szeptać do uszka rozmaite sugestie, a redaktor Michnik przez swoich cyngli głośno je powtarza. Tak już bywało i za Stalina, kiedy to media były pasem transmisyjnym UB do tak zwanych mas. Nic tutaj nowego się nie dzieje, a widocznie redaktor Michnik na starość przypomina sobie atmosferę rodzinną.

Z kolei redaktor Tomasz Terlikowski przeprosił swoich czytelników za to, że na stronach „Frondy” pojawił się pański komentarz.

Uważam pana redaktora Terlikowskiego za bęcwała. Buńczucznie oświadcza, że zrywa ze mną współpracę. Ja z panem Terlikowskim w żadnej sprawie nie współpracowałem, nawet nigdy nie miałem takiej intencji, zwłaszcza po różnych idiotycznych deklaracjach, jakie pan Terlikowski i jego współpracownicy wygłaszali. Nie wiem, co on zamierza ze mną zerwać. Jako żywo nie poczuwam się do żadnej współpracy. Nie prosiłem go, aby przedrukowywał komentarz z portalu Prawy.pl. Nie wiem czy nie dopuścił się samowolki, bo na portalu Prawy.pl jest zastrzeżenie, że ewentualne przedruki wymagają uzgodnienia z redakcją portalu. Przypuszczam, że pan Terlikowski czy jego współpracownicy po prostu dopuścili się aktu piractwa, przedrukowując cudze teksty bez jakiegokolwiek pozwolenia.

Dopóki „Gazeta Wyborcza” nie okazała oburzenia, w redakcji „Frondy” nie wiedziano, że należy stronić od pańskiego tekstu.

Nadgorliwość kompromituje pana redaktora Terlikowskiego. Świadczy o tym, że respektuje jurysdykcję „Gazety Wyborczej” w każdej sprawie, a zwłaszcza takiej. To go plasuje jako rodzaj szabes goja pana redaktora Michnika. Ja dla takich ludzi mam jedynie lekceważenie i pogardę. Podejrzewam jednak, ponieważ pan Terlikowski był ostatnio przez niezależne media głównego nurtu trochę krytykowany, że podjął próbę politycznego wyleczenia się moim kosztem. Myślę, że najpierw przedrukował mój komentarz z portalu Prawy.pl, a potem się od niego z wielkim hałasem pryncypialnie odciął. To jest błazeństwo całkowite. W dodatku jeszcze składa takie patetyczne deklaracje. Słusznie zwrócił uwagę Grzegorz Braun, że ta cała „Fronda”, która ma w podtytule „portal poświęcony”, nie wiadomo komu się poświęca.

Wszystko zaczęło się od zapowiedzi, że w Oświęcimiu będzie obradował Kneset. Czego się Pan po tych obradach spodziewa?

Nie znam porządku dziennego tych obrad. Podobno mają uroczyście oświadczyć, że ten obóz nie był polski, tylko niemiecki. Taka deklaracja może wzbudzać wiele wątpliwości. Jak ktoś za bardzo czemuś zaprzecza, różnie to może być interpretowane. Dla mnie nie jest istotne, co tam Kneset uradzi w Oświęcimiu. Dla mnie istotne jest pytanie, na czyje zaproszenie parlament jednego państwa wyznacza sobie sesję na terytorium innego państwa – i to jeszcze w taki sposób, że bezpieczeństwo parlamentarzystom izraelskim będą zapewniać izraelskie formacje zbrojne. Nie słyszeliśmy, żeby Kneset został zaproszony przez władze Rzeczypospolitej Polskiej. Słyszałem niedawno, że został zaproszony przez kierownictwo muzeum w Oświęcimiu. Wynikałoby z tego, że kierownictwo muzeum przejęło politykę zagraniczną państwa z rąk prezydenta Komorowskiego i ministra Sikorskiego. Mnie to by specjalnie nie zdziwiło, gdyż zawsze uważałem, że to są figuranci, a teraz takie spektakularne potwierdzenie tych podejrzeń w zasadzie powinno mnie cieszyć, ale mnie martwi jako obywatela polskiego. To jest poszlaka, że Polska nie jest uważana za państwo suwerenne.

REKLAMA