Przyboczni bin Ladena. O torturowaniu przestępców

REKLAMA

Muzułmańscy terroryści, którzy oskarżają Polskę o stosowanie tortur w tajnych więzieniach CIA, mają na sumieniu dziesiątki zamachów i śmierć tysięcy niewinnych osób.

49-letni dziś Abdul Rahim Al-Nashiri być może przejdzie do historii jako pierwszy terrorysta, który dostanie od Polski odszkodowanie za to, że padł ofiarą tortur stosowanych w tajnych ośrodkach CIA w naszym kraju. W maju 2011 roku jego pełnomocnicy złożyli w Europejskim Trybunale Praw Człowieka pozew przeciwko Polsce. Terrorysta zarzuca naszemu krajowi naruszenie artykułu 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który zakazuje stosowania tortur.

REKLAMA

Trybunał przyjął i zarejestrował sprawę, a w maju 2012 roku zwrócił się do polskiego rządu o zajęcie stanowiska w przedmiocie skargi Saudyjczyka. Zażądał również akt śledztwa prowadzonego w sprawie funkcjonowania w naszym kraju tajnych więzień CIA. Dokumenty miały zostać przesłane do kancelarii tajnej trybunału, aby mogli się z nimi zapoznać sędziowie prowadzący sprawę. Strona polska odmówiła jednak wysłania akt śledztwa, tłumacząc to względami bezpieczeństwa państwa.

W rezultacie na początku lutego 2013 roku sędziowie Trybunału, niezadowoleni ze współpracy z polskim rządem, podjęli decyzję o odtajnieniu tego postępowania. – Po tej decyzji dalsza współpraca polskiego rządu z trybunałem w Strasburgu może być utrudniona – mówił wówczas dziennikarzom Maciej Szpunar, wiceminister spraw zagranicznych, odpowiedzialny m.in. za kontakty z trybunałem. Sprawa się skomplikowała, bo pozwanie Polski zapowiadają również pełnomocnicy Abu Zubaidy – drugiego terrorysty, któremu polska prokuratura w śledztwie w sprawie tajnych więzień CIA przyznała status pokrzywdzonego. W ich ślady pójść mogą inni terroryści, co do których istnieją uzasadnione podejrzenia, że byli przetrzymywani w Polsce.

Sześciu zakładników

W 2008 roku rzecznik Prokuratury Krajowej oficjalnie potwierdził, że prowadzone jest śledztwo w sprawie funkcjonowania na terenie Polski tajnych więzień CIA. W 2009 roku sprawa trafiła do Wydziału V ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie i toczyła się pod sygnaturą Ap. V Ds. 37/09. Prowadzący śledztwo prokurator podjął wówczas decyzję o przyznaniu statusu pokrzywdzonego Al-Nashiriemu oraz
Zubaidzie. Dziś zainteresowanych złożeniem do Trybunału skargi przeciwko Polsce może być co najmniej sześć osób. Taką liczbę wymienia raport „Globalizowanie tortur”, opublikowany 5 lutego 2013 roku przez nowojorską organizację Open Society Justice Initiative.

Z dokumentu wynika, że tajne bazy CIA znajdowały się w 54 krajach, w tym w Polsce, zaś przetrzymywano w nich łącznie 136 osób. Według raportu, w naszym kraju w latach 2002-2003 miało przebywać sześciu więźniów zatrzymanych za działalność terrorystyczną. O tym samym mówił w 2010 roku w wywiadzie dla BBC senator Dick Marty – sprawozdawca Rady Europy ds. tortur. Wymienił on Polskę jako kraj, w którym funkcjonowały tajne więzienia CIA. Jedną z przetrzymywanych w nich osób miał być właśnie Al-Nashiri. Jego nazwisko wymienia również opublikowany w Nowym Jorku raport.

Zwerbowany przez Osamę

Życiorys Al-Nashiriego prześwietliła dokładnie komisja, która w amerykańskim Senacie wyjaśniała okoliczności zamachów z 11 września. W 2004 roku komisja opublikowała raport, w którym przedstawiła swoje ustalenia na temat zamachów. W rozdziale piątym tego raportu opisała najbliższych współpracowników Osamy bin Ladena. Z raportu wynika, że w połowie lat osiemdziesiątych Al-Nashiri pojechał do Afganistanu, aby walczyć przeciw wojskom sowieckim. Ten etap jego życia nie jest szczegółowo znany. Wiadomo, że do domu wrócił w 1991 roku, gdy wojska sowieckie wycofywały się już z Afganistanu.

Pięć lat później zwerbował pierwszą, trzydziestoosobową grupę mudżahedinów, został ich przywódcą i wraz z nimi pojechał do Tadżykistanu, w którym toczyła się wojna domowa. Al-Nashiri i jego kompani przyłączyli się do islamskiej opozycji walczącej przeciwko siłom prezydenta wywodzącego się z sowieckiej elity i wspartego przez wojska rosyjskie.

Wojna domowa zakończyła się w 1997 roku podpisaniem porozumienia w Moskwie. Al-Nashiri i jego ludzie nie złożyli jednak broni. Pojechali do Dżalalabadu w Afganistanie, gdzie spotkali się z Osamą bin Ladenem. Bin Laden przybył tam z Sudanu i w Dżalalabadzie zaczął tworzyć główne centrum swoich operacji terrorystycznych. Al-Nashiriemu zaproponował przyłączenie się do nowego dżihadu – tym razem wymierzonego przeciwko Amerykanom.

Większość mudżahedinów przysięgła wówczas wierność bin Ladenowi. Al- -Nashiri odmówił, wrócił do Arabii Saudyjskiej, a potem do domu w Jemenie. „W Jemenie, obserwując amerykańskie statki pływające wzdłuż północno-zachodniego wybrzeża, wpadł na pomysł przeprowadzenia zamachu” – czytamy w amerykańskim raporcie. Pojechał do Dżalalabadu, spotkał się z bin Ladenem i zgłosił chęć przyłączenia się do Al-Qaidy. Bin Laden jednak pamiętał, że kilka miesięcy wcześniej jego rozmówca odmówił złożenia mu przysięgi wierności. Postawił więc warunek: Al-Nashiri zostanie przyjęty do Al-Qaidy, ale musi udowodnić swoje zaangażowanie i przeprowadzić jakiś zamach.

Saudyjczyk zaproponował atak na amerykańskie statki i przedstawił dokładny plan. Bin Laden zaaprobował plan i wyasygnował pieniądze. Dostał też dowód zaangażowania nowych ludzi. Brat Al-Nashiriego – Mohammed Ali Al-Makki, wcześniej walczący u jego boku w Afganistanie – przeprowadził samobójczy zamach na ambasadę USA w Nairobi (Kenia). Miało to miejsce 7 sierpnia 1998 roku. Furgonetką wypełnioną materiałami wybuchowymi podjechał pod ambasadę, a potem dokonał detonacji. Zginęło 212 osób, w tym sam Al-Makki. Tego samego dnia inny zamachowiec związany z Al-Nashirim według tego samego scenariusza zdetonował bombę przy siedzibie ambasady USA w Dar es Salaam (Tanzania). Zginęło 11 osób.

Informacje o zamachach trafiły na czołówki wszystkich światowych mediów. Na fali swojego „sukcesu” Al-Nashiri zorganizował 3 stycznia pierwszy atak na statek. Wybrał USS „The Sullivans”. Plan zakładał wypełnienie motorówek materiałami wybuchowymi i zdetonowanie ich obok statku. Pomysł spalił na panewce, bo terroryści przeciążyli motorówki i zatonęli, zanim dopłynęli do celu. Al-Nashiri wyciągnął z tego wnioski i kolejny atak przeprowadził już skuteczniej.

W październiku 2000 roku mudżahedini podpłynęli do USS „Cole” i zdetonowali ładunki, zabijając 17 Amerykanów. „Po tej akcji pozycja Al-Nashiriego w strukturach Al-Qaidy wzrosła. Odtąd był uważany za szefa operacji Al-Qaidy na Półwyspie Arabskim i wokół niego” – czytamy w raporcie amerykańskiej komisji. 6 października 2002 roku zorganizował kolejny zamach – tym razem na francuski tankowiec „Limburg”. Zginął jeden marynarz, a 12 zostało rannych.

Po tym sukcesie bin Laden kazał Al-Nashiriemu rozpocząć przygotowania do serii ataków na amerykańskie platformy wiertnicze w Zatoce Perskiej i siedziby spółek wydobywających ropę naftową. Nie wiadomo, jak zakończyłby się ten plan, gdyby terrorysta nie wpadł w sidła Amerykanów. W listopadzie 2002 roku został zatrzymany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i tak skończyła się jego kariera w strukturach Al-Qaidy.

Organizatorzy ataku na USA

Z treści raportu „Globalizacja tortur” wynika, że wśród osób przetrzymywanych w tajnym więzieniu CIA w Polsce byli Khalid Sheikh Mohammed oraz Ramzi bin Al-Shibh. Obaj trafili na listę najbardziej poszukiwanych terrorystów jako współorganizatorzy zamachów z 11 września. Raport amerykańskiej komisji badającej okoliczności zamachów z 11 września wskazuje, że Khalid pochodził z Kuwejtu. Wychował się w bardzo bogatej rodzinie lokalnego szejka, jednak po ukończeniu szkoły średniej wyjechał do USA. W 1987 roku opuścił ten kraj, aby pojechać do Afganistanu i wziąć udział w walce przeciwko Sowietom. Poznał tam przywódców islamskich grup bojowych, którzy ukształtowali go i zachęcili do walki z „niewiernymi”.

Aż do roku 1992 Khalid brał udział w szkoleniach bojowych, a potem sam szkolił młodszych rekrutów. W 1992 roku udał się wraz z grupą podwładnych do Bośni, gdzie walczył po stronie muzułmanów. Potem wyjechał do Kataru i tam zatrudnił się na wysokim państwowym stanowisku w Ministerstwie Elektryczności i Wody. W 1996 roku uciekł do Pakistanu, gdyż władze amerykańskie żądały aresztowania go i wydania USA z powodu jego udziału w ataku bombowym na World Trade Center (instruował zamachowców) w 1993 roku. Drugim zarzutem, jaki przygotowali dla niego Amerykanie, było zorganizowanie ataku na amerykańskie samoloty na Filipinach w 1994 roku.

Od momentu wyjazdu z Kataru sporo podróżował po świecie, w 1995 roku spotkał się w Sudanie z bin Ladenem, jednak wówczas nie przypadli sobie do gustu i nie zaczęli współpracować. Dopiero w 1999 roku, gdy spotkali się znowu w Afganistanie, nawiązali bliższą współpracę. Khalid aż do 2003 roku organizował zamachy terrorystyczne. Był odpowiedzialny m.in. za podłożenie bomb w klubach nocnych na Bali w 2002 roku, w wyniku czego śmierć poniosły 202 osoby, a 209 zostało rannych. W tym samym 2002 roku wydał polecenie zamordowania dziennikarza Daniela Pearla. „Na przełomie 1998 i 1999 roku zaproponował bin Ladenowi dokonanie spektakularnego ataku na Stany Zjednoczone przy pomocy wyszkolonych pilotów, którzy mieli uderzyć samolotami w najważniejsze budynki w USA” – czytamy w amerykańskim raporcie.

Z raportu wynika, że Khalid proponował, aby samoloty uderzyły w budynki żydowskie, ale szef Al-Qaidy nie zgodził się. Ostatecznie zdecydował, że celami będą Biały Dom, Pentagon i dwie wieże World Trade Center. Przygotowując zamach na Nowy Jork i Waszyngton, Khalid zaangażował Al- -Shiba. Ten młody Jemeńczyk, który wówczas studiował w Niemczech, w 1999 roku został członkiem Al-Qaidy i przeszedł przeszkolenie w obozie treningowym obok Kandaharu w Afganistanie.

Wtajemniczony w plan ataku Al-Shib na polecenie Khalida wskazał swojego kolegę z akademika – Mohammeda Attę, który również chciał wziąć udział w dżihadzie. Potem wspólnie wytypowali 18 innych młodych, radykalnych islamistów chcących zaangażować się w walkę z USA. Kilku z nich za pieniądze Al-Qaidy zapisało się do szkoły pilotażu w Niemczech. 11 września 2001 roku uprowadzili samoloty i dokonali ataku na Nowy Jork i Waszyngton, zabijając ok. 3 tysięcy ludzi. Mohammed Atta osobiście pilotował samolot, który uderzył w World Trade Center. Cały plan naszkicował Khalid, a wykonali Al-Shib i jego ludzie. Co ciekawe, na pokładzie miał się również znaleźć Al-Shib, ale amerykańskie władze odmówiły mu wizy. W ten sposób nie mógł wziąć udziału w samobójczym zamachu.

Zidentyfikowano go po kilku miesiącach śledztwa w sprawie zamachu. Amerykańscy agenci znaleźli go i osaczyli w Karaczi. CIA wysłała specjalną grupę szturmową, która miała go aresztować. Wywiązała się strzelanina. Al-Shib został pojmany i przetransportowany do USA. Niemal pół roku później w Rawalpindi grupa agentów CIA i pakistańskich sił specjalnych aresztowała Khalida. Wszystko wskazuje na to, że półtora roku później obaj znaleźli się na pokładzie boeinga 737 lecącego do Szyman, w grupie zakładników transportowanych do tajnego więzienia CIA na Mazurach.

Zaufany bin Ladena

Zanim doszło do aresztowania Khalida, terrorysta był przez kilkanaście dni obserwowany przez amerykańskich i pakistańskich wywiadowców. Oficerowie sprawdzali dokładnie wszystkie osoby, które kontaktowały się z Khalidem. Ten trop doprowadził ich do Abu Yasira Al-Jaziriego, który w strukturach Al-Qaidy odpowiadał za finanse. Al-Jaziri (inne nazwisko: Abu Bakr Muhammad Boulghiti) w chwili zatrzymania miał przy sobie dwa laptopy, w których znajdowały się informacje na temat operacji finansowych Al-Qaidy. W rezultacie w CIA powołano specjalną grupę oficerów, która miała zbadać przepływy pieniężne zbrodniczej organizacji i zidentyfikować osoby, które wspomagały ją finansowo.

Ostatnim terrorystą, który według amerykańskiego raportu miał być przetrzymywany w tajnym więzieniu w Polsce, był Walid Muhammad Salih bin Roshayed bin Attash – Jemeńczyk, którego rodzice przyjaźnili się z Osamą bin Ladenem. Bin Attash (ur. 1979) związał się z Al-Qaidą pod wpływem swoich braci, którzy walczyli w Afganistanie. Amerykanie oskarżyli go o to, że wziął udział w ataku na USS „Cole”. Został schwytany w Karaczi 29 kwietnia 2003 roku i tak skończyła się jego kariera w Al-Qaidzie. Cała szóstka terrorystów, którzy mieli być więzieni w Polsce, dziś przebywa w Guantánamo. Byli wielokrotnie przesłuchiwani, a potem zostali oskarżeni. Kilku z nich (w tym Khalidowi) grozi kara śmierci za zbrodnie przeciwko ludzkości. To bardzo ważna informacja w kontekście głośnej ostatnio awantury o funkcjonowanie w Polsce domniemanych tajnych więzień CIA. Niezależnie bowiem od politycznej awantury wokół tej sprawy, trzeba pamiętać, że Polskę o stosowanie tortur oskarżają nie przypadkowi ludzie, tylko terroryści, którzy sami mają na sumieniu życie kilku tysięcy osób.

REKLAMA