Euro-socjaliści za równą i wysoką płacą minimalną w całej UE

REKLAMA

Różnym eurosocjalistom, w tym niektórym tzw. chadekom, marzy się równa dla wszystkich (przynajmniej w całej Europie Zachodniej) równa i wysoka „płaca minimalna”. Nie zważając na długi, deficyty, stagnacje czy recesje, bredzą o tej „sprawiedliwej płacy”, a także np. o dalszym skróceniu tygodnia pracy, podnoszeniu niektórych podatków itp.

Czyni tak m.in. oficjalny kandydat europejskich partii chadeckich na przyszłego przewodniczącego Komisji Europejskiej, czyli Jean-Claude Juncker z Luksemburga. Ten były wieloletni premier tego kraju i faktyczny eurosocjalista opowiedział się 26 kwietnia w Brunszwiku, na wyborczym wiecu niemieckiej CDU, za wprowadzeniem na obszarze całej Unii Europejskiej równej i wysokiej „płacy minimalnej”. Za taką samą pracę musi być wszędzie takie samo minimalne wynagrodzenie – oświadczył Juncker (dwa tygodnie później doprecyzował w wywiadzie dla gazety „Bild”, że postulat równej minimalnej płacy miałby dotyczyć większości krajów „starej” Unii – bez uboższych obecnych krajów UE).

REKLAMA

Ten europejski „chadek” powiedział też między innymi, zapewne z wielką dumą, że w Luksemburgu już od połowy lat siedemdziesiątych obowiązuje płaca minimalna, obecnie w wysokości 11,50 euro za godzinę – ale wcale nie doprowadziło to w tym kraju ani do masowej biedy, ani do klęski głodu (wg dw.de).

No proszę, jaki to wielki sukces. Ale ten żałosny ekonomiczny ignorant (albo wyrachowany lewicowy manipulator) już nie powiedział, że gdyby nie ta od lat przymusowa, nadzwyczaj wysoka i sztuczna „płaca minimalna”, to jego kraj i obywatele byliby z pewnością jeszcze bogatsi, niż są dziś. A także bardziej wolni – nie tylko jako przedsiębiorcy, handlowcy itd. Bo tzw. płaca minimalna nie jest dobrym sposobem na powiększanie powszechnego dobrobytu. Prawdziwi ekonomiści – nie tylko twardzi zwolennicy wolnego rynku – wiedzą to od dawna.

Gdy pomyśleć, że taki polityk jak Juncker ma być szefem władzy wykonawczej UE – jako następca innego lewicowego „chadeka”, rodem z Portugalii – a jego głównym konkurentem do tej władzy ma być jeszcze bardziej skrajny eurosocjalista z Niemiec (tow. Martin Schulz), to przyszłość Europy rysuje się w czarnych barwach.

Należy przypomnieć, że niemieccy przedsiębiorcy i liczni przedstawiciele przemysłu czy związków rolników ostrzegają już od listopada ub. roku, że zaplanowana w Niemczech przez rząd chadeków i SPD (od stycznia 2015 r.) powszechna i przymusowa „płaca minimalna” w wysokości 8,50 euro za godzinę spowoduje znaczny wzrost bezrobocia i osłabi wzrost gospodarczy – przynajmniej w kilku ważnych branżach.

A tu Juncker i inni planują jeszcze wyższą przymusową i jednolitą stawkę. Są to projekty zupełnie oderwane od życia gospodarczego, a więc prawdziwie lewicowo-księżycowe.

Tymczasem nasz od lat dyżurny (w pokomunistycznych mediach warszawskich) i najważniejszy polityczną rangą gospodarczy „liberał” – czyli sam premier Donald Tusk – powiedział w Poznaniu, podczas tzw. szczytu regionalnych polityków z Europejskiej Partii Ludowej, że „Juncker jest najlepszym kandydatem na szefa Komisji Europejskiej, ponieważ uosabia Unię Europejską w najlepszym wymiarze” (wg PAP). No proszę, jakież to propagandowe hasła, zabiegi a niekiedy i eurobełkoty pojawiają się przed tymi „europejskimi” wyborami! Aż na nie rzygać się chce!

REKLAMA