Czym było Oświecenie?

REKLAMA

Za klasyczny tekst definiujący epokę Oświecenia uznaje się powszechnie tekst Immanuela Kanta dla berlińskiej gazety „Berlinische Monatsschrift”. Zapewne słusznie, lecz od lat wszyscy zwracają uwagę na niewłaściwe fragmenty tegoż artykułu.

Oświecenie zwykło się dziś uważać za bolesny, lecz ostatecznie korzystny dla ludzkości etap rozwoju na drodze ku nowoczesności. Istnieją wprawdzie dwa przeciwstawne sobie nurty, które bądź to przedstawiają je jako wielkie pasmo nieszczęść, bądź też ukazują jako wielkie zwycięstwo nad „ciemnotą” wieków poprzednich, lecz zdecydowana część osób badających ten okres stara się zająć stanowisko pośrednie, zachowujące równowagę między kosztami a zyskami, jakie przyniosła ze sobą epoka monarchów absolutnych i utrzymywanych przez nich filozofów.

REKLAMA

Na pozytywny wizerunek Oświecenia zapracowały przede wszystkim osiągnięcia naukowe i techniczne (nie mylić z filozoficznymi). I rzeczywiście, ciężko jest zaprzeczyć temu, iż Newton, Linneusz, Lavoisier czy też Franklin dokonali wielkich odkryć, które umożliwiły wspaniały rozkwit techniki użytkowej w późniejszych wiekach. Jednak ta sama epoka Oświecenia wiązała się także chociażby ze ślepym antyklerykalizmem i militaryzmem, które miał doprowadzić do ludobójstw i wojen wywoływanych zarówno przez oświeconych monarchów, jak i przez oświecone rewolucje.

Aby więc uchwycić istotę Oświecenia i wszystkich zjawisk, które były z nim powiązane, należy odwołać się do słynnego tekstu filozofa z Królewca, gdyż sami entuzjaści Oświecenia niezwykle często wskazują na niego jako na niemalże manifest epoki. Hasło przewodnie eseju Kanta brzmi „Sapere aude!” – czym filozof daje z emfazą do zrozumienia, że oto nadszedł rzekomo czas, kiedy to ludzkość powinna wreszcie nauczyć się posługiwać „własnym rozumem bez przewodnictwa innych”.

Tymi „innymi” są dla Kanta oczywiście duchowni oraz wiara jako taka, którzy według niego przyczynili się do „niedojrzałości” człowieka. Filozof pisze nadto, że Oświeceniu nie potrzeba nic poza wolnością myślenia, której do tej pory ponoć brakowało. Niemal każdy komentarz do tekstu Kanta poprzestaje mniej więcej na tych
wnioskach, lecz naprawdę ciekawie robi się dopiero w dalszej części tekstu, którą zazwyczaj zbywa się jako mało istotną. Tymczasem właśnie tam Kant mówi wprost, czym było Oświecenie, jednocześnie uświadamiając, że tak naprawdę epoka ta wciąż trwa. „Bądź posłuszny państwu i myśl o wszystkim, byle mu nie zaszkodzić” – właściwie tak powinno brzmieć prawdziwe hasło płynące z rozważań utrzymanka „Pana na Prusach”.

Najwięcej uwagi w tekście Kant poświęca bowiem Fryderykowi II Hohenzollernowi, który rzekomo stworzył warunki do „swobodnej pracy nad sobą”, a także do zniesienia przeszkód na drodze „do powszechnego oświecenia czy wyjścia z zawinionej przez człowieka niedojrzałości”. Kant stwierdza na dodatek, iż „epoka ta jest epoką oświecenia albo stuleciem Fryderyka”.

Kiepski filozof

Tym, którzy nie mieli nigdy wątpliwej przyjemności zapoznania się z osobą i dziełem Fryca, warto w tym miejscu przypomnieć, iż był on wielkim twórcą potęgi państwa pruskiego – które można nazwać pierwszym w nowożytności prototypem bolszewizmu. Jako domorosły i kiepski filozof Hohenzollern orzekł, iż jego władza jest absolutna i nie podlegająca niczyjej ocenie moralnej. Przez pewien okres jego rządów obowiązywała dożywotnia służba wojskowa, złagodzona później do 25 lat.

Armia Fryderyka była zresztą ruchomą kolonią niewolników, na których polowano po całej Europie, aby następnie prowadzić z wymierzonymi weń lufami oficerów na linie wroga. Prusy były państwem totalitarnym, w którym oficjalna tolerancja religijna (wychwalana pod niebiosa przez Kanta) dotyczyła tylko i wyłącznie rozmaitych odmian protestantyzmu (to właśnie wtedy w Berlinie osiedlili się przedstawiciele wielu radykalnych sekt). Gospodarka Prus oparta była na niewolniczej pracy chłopów (najczęściej słowiańskiego pochodzenia), zaś rządzący nimi junkrzy kontrolowali cały urzędniczy aparat państwa. To właśnie państwo Hohenzollernów jako pierwsze wprowadziło przymus szkolny oraz szereg innych monopoli.

Mając tak „dojrzale myślącego” monarchę, Immanuel Kant czuł się niewątpliwie zobowiązany oddać mu intelektualny hołd. U końca manifestu czytamy zatem: „Jedynie taki [władca], który sam będąc oświecony, który nie boi się [własnego] cienia i jednocześnie dla zagwarantowania publicznego spokoju dysponuje doskonale zdyscyplinowanym i licznym wojskiem, może powiedzieć to, na co nie może się odważyć republika: rozmyślajcie, ile tylko chcecie i nad czym tylko chcecie, lecz bądźcie posłuszni!”. I na tym polegało całe Oświecenie: ówcześni filozofowie bez reszty zaprzedali się państwu. „Dojrzałość” w wydaniu Kanta polegała na tym, iż „oświecony” myśliciel powinien okazywać posłuszeństwo „zdyscyplinowanemu i licznemu wojsku” oraz „oświeconemu władcy”, a poza tym może rozmyślać, „ile tylko chce” i „nad czym tylko chce”. Oczywiście za pieniądze „oświeconego” władcy, który siłą odebrał nauczanie Kościołowi. Ktoś mógłby stwierdzić, że odnoszenie czołobitnego wobec władzy Kanta do całego Oświecenia jest nieuprawnione, lecz w rzeczywistości cała Europa była wówczas pełna Fryderyków II i Kantów.

Wiek XVIII, zwany wówczas wiekiem filozofów, polegał głównie na tym, iż władza kupiła sobie zaszczytami i posadami filozofów, którzy w zamian odwdzięczyli się nową filozofią, której cechami szczególnymi były: skrajny ateizm i antyklerykalizm połączony z uwielbieniem państwa. Jak zauważył Murray Rothbard, to właśnie w czasach Oświecenia porzucono ostatecznie (przynajmniej w głównym nurcie filozofii) refleksję nad prawem naturalnym, które przez wieki stanowiło mechanizm powstrzymujący rozrost władzy państwa. Pełni pychy filozofowie Oświecenia nieprzypadkowo zaatakowali Kościół i niemal całą refleksję chrześcijańskiego średniowiecza, gdyż właśnie ta tradycja stanowiła wielką barierę dla oświeconych monarchów, którzy zapraszali ich na salony, nadawali odznaczenia oraz przyznawali tytuły.

Nie dziwi więc, że Immanuel Kant nadal cieszy się w środowiskach akademickich ogromnym prestiżem, choć jego teorie są równie zawiłe, co pozbawione realizmu. Akademicki obyczaj nakazuje wciąż klękać przed wywodami utrzymanka króla Prus, choć wszystkie dostępne dziś fakty wskazują, iż najprawdopodobniej jego psychika
daleka była od stanu równowagi. Jako rektor Uniwersytetu Albertina w Królewcu nie był zresztą postacią anonimową w państwie, które było wówczas w awangardzie totalitarnych trendów, a mimo to miał jeszcze czelność pouczać cały świat, na czym polega „wolność” i porzucanie „niedojrzałości w myśleniu”!

Najgorszym ze wszystkich skutków Oświecenia było trwałe targnięcie się na wielopaństwowy charakter Europy i uczynienie z niej pola bitwy co najwyżej kilku najważniejszych mocarstw. Oświecenie, choć zazwyczaj nie wiąże się z nim tego wątku, było wielkim ruchem centralizacyjnym. W XVIII wieku – który mniej więcej pokrywa się z epoką myślicieli „oświeconych” (a raczej porażonych państwem) – doszło do masowej unifikacji prawnej na wielkich obszarach kontynentu. Swoje własne jurysdykcje utraciły miasta i państewka, Kościołowi odebrano sądownictwo i szkolnictwo, a wiele państw zwyczajnie przestało istnieć (co chyba dobrze wiedzą Polacy). Im bardziej „wolni” w swym myśleniu i sceptyczni wobec Kościoła i wiary w ogóle byli myśliciele tejże epoki, tym większą władzę zyskiwało państwo.

W tym kontekście dziwi więc niezmiernie, dlaczego Polacy tak wiernie trwają przy micie Konstytucji 3 Maja, która była przecież stuprocentowym wytworem Oświecenia. Najważniejszym wytłumaczeniem jest chyba próba obrony I Rzeczypospolitej poprzez wskazanie na czynnik, który mógł przynieść jej odrodzenie. Warto jednak mieć na uwadze, że „oświecone” konstytucje miały przecież Prusy i Rosja, które wydały później z siebie bolszewizm i nazizm. Jak już wspomniałem, wszechobecna w oświeceniowym stylu myślenia pycha zaznaczała się już w samej na-zwie epoki, lekceważąco usposobionej wobec tego, co działo się przed jej nastaniem.

Pycha ta staje tym większa, gdy uświadomimy sobie, jak bardzo filozofowie sami wytresowali się w oświeceniowym programie Kanta. Państwo jest instytucją, która zyskała sobie bezwarunkową akceptację, a nawet uwielbienie myślicieli, którzy chyba już na poziomie podświadomości przyjęli postawę wyrażaną przez intelektualnego cmokiera z Królewca wobec Fryderyka.

O tym, że Oświecenie tak naprawdę wciąż trwa, świadczy także chociażby wypowiedź jednego z najbardziej popularnych filozofów współczesności – Michela Foucaulta – który w tekście noszącym identyczny tytuł co artykuł Kanta sprzed 230 lat stwierdził, iż ludzkość wciąż nie dojrzała. Tak, to prawda: komunizm nie zapanował na całym świecie, więc z punktu widzenia Oświecenia jeszcze nie dojrzeliśmy. Życzmy sobie, abyśmy z punktu widzenia wielbicieli oświeceniowego programu byli wiecznie niedojrzali i niesamodzielni w myśleniu. Na koniec prowokująca teza: nie dziwmy się, że Królewiec stał się Kaliningradem – wszak nadskakiwaczowi z XVIII wieku bardzo imponowało „liczne i zdyscyplinowane wojsko”, które przecież niosło „wyzwolenie” i „oświecenie” całemu światu.

REKLAMA