Fuszerka Tuska czyli skrajna lewaczka pełnomocnikiem do spraw równego traktowania

REKLAMA

Powołanie skrajnej lewaczki Małgorzaty Fuszary na „ministrę” do wdrażania komunistycznej rewolucji kulturowej (oficjalna nazwa: pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania) jest oczywiście ze strony Donalda Tuska posunięciem logicznym – któż bowiem lepiej tę rewolucję będzie wprowadzał niż tego typu lewaczka.

Jednocześnie jest ruchem odsłaniającym nieznane szerszej publiczności zakamarki życia publicznego. Kim bowiem jest „ministra” Małgorzata Fuszara i kto ją promował? Otóż jest to jedna z głównych implementatorek na polski rynek ideologii gender. Korzystając obficie ze wsparcia rozmaitych zachodnich organizacji ideologicznych, doprowadziła do wprowadzenia tej ideologii udającej naukęna wszystkie ważniejsze polskie ośrodki akademickie. Choć czytając jej „dorobek naukowy”, nie można oprzeć się wrażeniu, że jest to niezbyt ciekawa lewacka politgramota dla ciotek rewolucji, a nie żadna nauka. Fuszara zrobiła szybką karierę akademicką, w której pomógł jej nie kto inny jak Lech Kaczyński, który będąc prezydentem, zrobił ją profesorem (sic!).

REKLAMA

Jakie jest modus operandi takich osób jak Fuszara? Otóż prowadzi ona lewacki marsz przez instytucje, kamuflując się posadą uniwersytecką, która dawała jej po pierwsze – dostęp do studentów, czyli napływ uczniów, a po drugie – możliwość funkcjonowania w środkach masowego przekazu jako niezależny „autorytet”. Nikt przecież nie sprawdza dorobku i działalności każdego profesora uniwersyteckiego i nie zastanawia się, czy to przypadkiem nie jest zakamuflowany polityk. A zawód profesora uniwersytetu nieodmiennie cieszy się największym prestiżem w polskim społeczeństwie. W dodatku można zawsze wziąć urlop na uniwersytecie na czas sprawowania funkcji politycznej – i wrócić na uczelnię, gdy władza się zmieni. Znów jest się wtedy „akademikiem” i „profesorem”. Proszę zwrócić uwagę, że ten sam model działania ma szereg innych lewaków, jak np. Magdalena Środa czy Jan Hartman (tego ostatniego zrobił profesorem – no, proszę zgadywać kto – tak, zgadliście, oczywiście Lech Kaczyński).

Dlaczego powołanie Fuszary jest jednak, w mojej ocenie, fuszerką z punktu widzenia korzyści dla obecnej władzy? Otóż dlatego, że Tusk ostatecznie już chyba udowodnił w ten sposób, jak bardzo prawicowa jest jego partia. Ten werbalny promotor liberalizmu kończy sprawowanie władzy, wdrażając w naszym kraju wulgarny zapateryzm.

REKLAMA