Jak to było z KNP. Co dalej z partią KORWiN?

REKLAMA

Janusz Korwin-Mikke wielokrotnie głosił tezę, że każda instytucja, która nie została starannie zaprojektowana jako prawicowa, prędzej czy później stanie się lewicowa. Przypadek KNP, a wcześniej UPR, wskazuje jednak, że nie da się zaplanować instytucji pod względem ideologicznym. Wszak KNP i UPR były niby zaplanowane jako prawicowe, a skończyły, jak skończyły, w gruncie rzeczy w wyniku jakości materiału ludzkiego, a nie konstrukcji.

Co się właściwie stało? Siłą rzeczy moja relacja będzie zwięzła i subiektywna, bo mam tylko 2700 znaków na mój komentarz, a interpretacji jest tyle, że trudno je nawet poznać w całości. W każdym razie – gdy chcąc pomóc JKM, obejmowałem rok temu funkcję rzecznika KNP, szybko zorientowałem się, że… nie ma on w swojej partii żadnej władzy.

REKLAMA

Początkowo nie mogłem w to uwierzyć, jednak takie były fakty. Efektem tego braku władzy były takie kandydatury na biorące miejsca, z jakimi mieliśmy do czynienia. Co więcej – osoby je zajmujące sprawiały wrażenie, że się obraziły, iż dostały te jedynki, i praktycznie nie uczestniczyły w kampanii, która była z kolei prowadzona przez osoby związane z JKM, które nie miały realnego wpływu na partię.

JKM już wiosną postanowił przynajmniej część władzy w swojej organizacji odzyskać. I udało mu się tego dokonać poprzez wycięcie ze stanowisk decyzyjnych części kontestujących jego zdanie działaczy na słynnym jesiennym konwencie. Niestety przy okazji wycięto też wielu ludzi, którzy byli zupełnie Bogu ducha winni. Okazało się przy tym, że owi odsunięci członkowie władz nadal posiadają realny wpływ – dzięki umocowaniu w „specyficznie zaprojektowanym jako prawicowy” konwentyklu oraz władzach sądowniczych partii. I ci ludzie zdecydowali się na wyrzucenie JKM – już chyba tylko na zasadzie resentymentu, bo naprawdę, mimo dobrej woli, nie widzę żadnego ważnego powodu, który usprawiedliwiałby tak ostre ich działanie.

Korwin w tej sytuacji nie miał innego wyjścia jak przenieść swoją działalność gdzie indziej. I zrobił to, choć wcześniej zaproponował bardzo kompromisowe rozwiązanie polubowne, które także zostało odrzucone… W nowej organizacji JKM ma wreszcie mieć możliwości decyzyjne.

Co będzie dalej? Scenariusz będzie zbliżony do tego, jaki miał miejsce po rozwodzie JKM z UPR. Jednak niemiłe wrażenie pozostanie i może realnie obniżyć szanse wyborcze. Żal też nazwy, której trzon „Nowa Prawica” sam wymyśliłem, nawiązując do sformułowania, którym politologia określa podobne ruchy w Europie. Na pocieszenie warto stwierdzić, że partia czy organizacja jest tylko narzędziem technicznym. Tak naprawdę ważne jest środowisko, jego idea, jego ludzie i ich jakość. A zatem patrzmy do przodu!

REKLAMA