Ameryka szuka „humanitarnej” metody egzekucji

REKLAMA

Za oceanem trwa gorąca debata publiczna na temat metod wykonywania kary śmierci alternatywnych do zastrzyku. Szczególne emocje budzi propozycja budowy specjalnych komór gazowych w Oklahomie, przywrócenia plutonów egzekucyjnych w Wyoming i Utah oraz powrót do krzeseł elektrycznych w Tennessee.

Wkrótce w Ameryce nie będzie czym wykonywać wyroków śmierci. Brzmi to absurdalnie? Nie do końca, ponieważ w magazynach więziennych skończyły się zapasy tiopentalu, który w połączeniu z bromkiem pankuronium i chlorkiem potasu tworzy śmiertelną mieszankę wstrzykiwaną skazańcom. Od 8 grudnia 2009 roku zastrzyk z „koktajlem” powyższych substancji jest jedyną formą egzekucji dopuszczalną we wszystkich 32 stanach, które utrzymały lub przywróciły karę śmierci.

REKLAMA

Od 2010 roku koncern farmaceutyczny Hospira, jedyny producent barbituranów w USA, wstrzymał produkcję tiopentalu ze względu na załamanie się dostaw składników z niemieckich firm chemicznych. Sam tiopental jest w niewielkich ilościach zwykłym środkiem nasennym stosowanym do narkozy. Ta jego ilość, która jest kierowana na rynek, zaspokaja jedynie potrzeby szpitali i klinik. Nawet w Teksasie, gdzie każdego roku wykonuje się kilkanaście wyroków śmierci, władze musiały wstrzymać kilka zaplanowanych egzekucji.

Cele śmierci zamknięte do odwołania

Braki tiopentalu, służącego do produkcji śmiertelnych zastrzyków, powodują bałagan w wymiarze sprawiedliwości. Organizacje obywatelskie oskarżają władze stanowe o nierówne traktowanie skazańców w różnych stanach. Na przykład w stanie Missouri niedobory tego barbituranu zmusiły gubernatora Jaya Nixona do zamiany kary śmierci na karę dożywotniego więzienia dla Richarda Claya, który w 2005 roku zabił pewnego sprzedawcę samochodów. Amerykańska opinia publiczna przyjęła decyzję gubernatora Nixona jako niesprawiedliwą i świadczącą o bezradności wymiaru sprawiedliwości. Richard Clay nigdy się nie ukorzył ani nie przeprosił za popełnioną zbrodnię. W przeciwieństwie do innych skazańców, miał niezwykłe szczęście, że zabrakło substancji uznanej za najbardziej humanitarny środek zabijania człowieka akurat w czasie wyznaczonym na jego egzekucję.

Ale czy w ogóle istnieje jakiś rodzaj egzekucji, który można zdefiniować jako „humanitarny” czy „mało drastyczny”?

Cierpienie jest „niekonstytucyjne”

Powszechną niechęć do „zastrzyku śmierci” wywołała dramatyczna sytuacja, która miała w miejsce w więzieniu stanowym w Oklahomie. Z braku tiopentalu władze stanu Oklahoma zdecydowały się zastosować te same procedury egzekucyjne, ale przy użyciu toksycznego imidazolu, który miał rzekomo uśmiercać „równie skutecznie i humanitarnie”.

Okazało się jednak, że imidazol zadaje skazańcom straszne cierpienia. Najbardziej drastycznym tego przykładem była egzekucja 38-letniego Claytona Locketta, który ku zdumieniu lekarzy podniósł głowę po kilku minutach od wstrzyknięcia w jego żyły śmiertelnej substancji. Kiedy skazaniec zaczął się miotać i krzyczeć, naczelnik więzienia zdecydował się wstrzymać egzekucję. Przez następne 20 minut Clayton umierał w męczarniach, ponieważ pękła mu żyła, w którą podano truciznę. Przebywający w sali śmierci lekarze nie wiedzieli, co robić, a przerażeni świadkowie obserwujący egzekucję w bocznym pomieszczeniu zakrywali oczy dłońmi. Dopiero 40 minut od rozpoczęcia całej procedury Clayton zmarł na atak serca.

Nieudolnie wykonywane iniekcje zwróciły uwagę różnych instytucji – od obrońców praw człowieka aż po sędziów Sądu Najwyższego, którzy nakazali 29 stycznia 2015 roku wstrzymać egzekucje trzech kolejnych skazańców w stanie Oklahoma. W opinii Sądu Najwyższego, dożylne wprowadzenie trucizny stosowanej w Oklahomie, która nawet w niewielkich ilościach jest lekiem psychotropowym (midazolam) wpływającym bezpośrednio na mięsień sercowy, jest zbyt „bolesne” dla skazańców.

Tym samym sędziowie najwyższej instancji sądowej w USA uznali, że ryzyko bólu i cierpienia nawet w przypadku osób skazanych na śmierć jest „niekonstytucyjne”. Orzeczenie Sądu Najwyższego skutecznie zablokowało egzekucję imidazolem trzech więźniów z Oklahomy: Richarda Glossipa, Johna Granta i Benjamina Cole’a.

Agonia Claytona w celi śmierci i niesprawiedliwe ułaskawienie Richarda Claya ze stanu Missouri skłoniły władze do poszukiwania alternatywnych sposobów wykonywania kary głównej. Aby nie stworzyć obstrukcji prawnej, jaka zapanowała ostatnio w Oklahomie, inne stany przywracają metody, które jeszcze kilka lat temu były uznawane za wysoce „niecywilizowane”.

Przykładem może być stan Wyoming, gdzie jedynym więźniem w celi śmierci jest obecnie 69-letni Dale Wayne Eaton, skazany w 2004 roku za zabójstwo 18-letniej dziewczyny. Ze względu na chęć terminowego wykonania jego egzekucji legislatura stanu poszerzyła metody wykonywania kary głównej o rozstrzelanie przez pluton egzekucyjny.

W ślad za swym północnym sąsiadem poszedł stan Utah, w którym jednak rozstrzelanie może się odbyć jedynie na wyraźną prośbę skazańca jako metoda alternatywna do zastrzyku śmierci. Natomiast brak tiopentalu w więzieniach stanowych Delaware, Waszyngtonu i New Hampshire spowodował powrót do praktyki wieszania więźniów, a znane z filmów grozy krzesło elektryczne wraca jako niezawodna zapasowa metoda uśmiercania przestępców w stanach: Alabama, Arkansas, Floryda, Kentucky, Karolina Południowa, Wirginia, a od stycznia 2015 roku także w Tennessee.

Śmierć ze śmiechem na ustach

Impas prawny, jaki powstał po śmierci Claytona Locketta, blokuje terminowe wykonywanie najwyższego wymiaru kary w stanie Oklahoma oraz budzi ogromne emocje zarówno wśród jego mieszkańców, jak i wszystkich Amerykanów. Oklahoma jest jedynym stanem, w którym obowiązuje zasada, że truciznę można wprowadzić do organizmu skazańca jedynie wtedy, kiedy ten jest znieczulony i nieświadomy, że umiera.

W opinii przedstawicieli obu najważniejszych partii zasiadających w legislaturze stanowej Oklahomy brak tiopentalu przeznaczonego do celów pozamedycznych nie może być jednak powodem do zmieniania wyroku najgorszym przestępcom.

„Nie zgadzam się, że należy dać panu Glossipowi kolejną rundę odwołań” – stanowczo oznajmiła gubernator Oklahomy Mary Fallin, tłumacząc swoją decyzję czasowego zawieszenia wykonania wyroku na Richardzie Glossipie, oskarżonym o zabójstwo swojego szefa – Barry’ego Van Der Treese’a. Dodała jednak, że „skoro Sąd Najwyższy chce się przyjrzeć jego sprawie, to za w pełni uzasadnione uważam opóźnienie jego egzekucji, dopóki ścieżka prawna nie dobiegnie końca”. Zarówno pani gubernator, jak i większość członków stanowej izby reprezentantów zgadza się z tym, że należy znaleźć alternatywną do zastrzyków śmierci metodę „humanitarnego” wykonywania kary głównej.

Szczególne emocje budzi projekt ustawy HB1879, zgłoszonej przez Republikanina Mike’a Christiana, który chce zastąpić lethal injection uśmiercaniem w komorze gazowej za pomocą azotu.

Jak wyglądałaby taka egzekucja? Azot jest gazem bezzapachowym i nietoksycznym, stanowiącym 78 procent ziemskiej atmosfery. Trudno więc go kojarzyć z czymś śmiertelnie groźnym dla życia. Jest on jednak niebezpieczny, jeżeli jest wdychany w dużym stężeniu bez odpowiedniej domieszki tlenu podczas przebywania w miejscu, gdzie występuje wysokie ciśnienie powietrza. Rozpuszczający się w płynach ustrojowych azot dociera do mózgu i przy ciśnieniu powyżej 4 atmosfer powoduje odprężenie i zmniejszenie reakcji na bodźce zewnętrzne, a przy dalszym podnoszeniu ciśnienia powietrza, do 10 atmosfer i powyżej, powoduje utratę świadomości i śpiączkę. Christian proponuje wykorzystanie tych właściwości azotu, aby dostosować procedurę uśmiercania skazańca do stanowych wymogów.

Egzekucja z zastosowaniem azotu odbywałaby się w specjalnej komorze hiperbarycznej. Przebywający w niej skazaniec miałby założoną na twarz maskę z inhalatorem azotowym. Stopniowe podnoszenie ciśnienia powietrza w komorze powodowałoby przejście skazanego do stanu relaksu, a nawet rozbawienia, którego ponurym końcem byłaby utrata świadomości i w ostateczności nieświadoma śmierć.

Pomysł uśmiercania przestępców azotem nie jest żadną nowością. Już w 1995 roku magazyn National Review (to na nim wzorowaliśmy w latach dziewięćdziesiątych „NCz!” – dop. Red.) zaproponował ją jako wysoce humanitarną procedurę wykonywania kary głównej.

Autorzy tego artykułu nazwali ją nawet „śmiercią z uśmiechem na ustach”. Ostatnią bowiem świadomą czynnością skazańca byłby euforyczny śmiech połączony z „gadaniem głupot”. Jeżeli Mike’owi Christianowi uda się przekonać swoich kolegów do wprowadzenia tej procedury, to wspomniany Richard Glossip, skazany za zabójstwo swojego szefa, będzie pierwszą ofiarą tej metody.

Komory gazowe nadal działają

Zwolennicy wprowadzenia egzekucji za pomocą przymusowej inhalacji azotem podkreślają, że może być to nie tylko najbardziej humanitarna metoda wobec skazańców, ale także zaoszczędzenie ogromnego stresu osobom asystującym przy egzekucji.

W 2003 roku Narodowa Rada Bezpieczeństwa Chemicznego (U.S. Chemical Safety Board) wydała biuletyn, w którym opisała 80 przypadków nieświadomego zatrucia się tym gazem przez pracowników różnych zakładów chemicznych w Stanach Zjednoczonych. Sekcja zwłok tych pracowników za każdym razem wskazywała, że zgon nastąpił bez cierpień ofiary. W każdym z tych wypadków jako bezpośrednią przyczynę zgonu podano hipoksję, czyli stan, w którym następuje niedobór tlenu w komórkach ciała, spowodowany w tym wypadku dyfuzją tlenu do płuc.

Stan ten jest doskonale znany lekarzom sił powietrznych, którzy zawsze przestrzegając pilotów przed zdejmowaniem masek tlenowych przy ogromnych przeciążeniach w wyniku gwałtownie wykonywanych figur bojowych.

Z opinią o „humanitarnym” sposobie uśmiercania skazańców azotem zgadza się też znaczna część środowiska medycznego. Magazyn „Journal of Medical Ethics” opublikował w 2009 roku badania nad kilkoma przypadkami samobójstw osób, które odebrały sobie życie, wdychając czysty hel. Nagrania filmowe, które samobójcy pozostawili po sobie dowodzą, że ten typ inhalacji prowadzi do całkowicie bezbolesnego zgonu.

Propozycji ustawodawczej republikańskiego reprezentanta stanowego Mike’a Christiana z Oklahomy przyglądają się z zainteresowaniem prawnicy wszystkich 32 stanów, w których obowiązuje kara śmierci. Jeżeli jego metoda zostanie zaakceptowana przez legislaturę stanową Oklahomy, to zostanie ona zapewne przyjęta także w innych stanach stosujących karę śmierci, a w szczególności w Arizonie, Kalifornii i Missouri, gdzie w przypadku braku zastrzyku śmierci kieruje się skazańców do komór gazowych.

Komory gazowe, które w Europie są jednoznacznie kojarzone z upiornym wynalazkiem nazistów, są w rzeczywistości wynalazkiem amerykańskim. Pierwotnie były to zazwyczaj szczelnie zamknięte szklano-metalowe pomieszczenia z krzesłem pośrodku, pod którym umieszczano pojemnik, do którego wsypywany był kwas chlorowodorowy oraz niewielka ilość cyjanku potasu. Wyziewy cyjanowodoru zabijały skazańca, paląc mu płuca i przełyk. Często zdarzało się, że przestępca dusił się od własnych wymiocin. Kara ta była uważana za tak kontrowersyjną, że tak naprawdę od 1976 roku została zastosowana „zaledwie” 11 razy.

Do 12 marca 2015 roku zastrzyk trucizny zastosowano w 1226 przypadkach. Wbrew założeniom twórców tej metody, znaczna część egzekucji nie odbyła się tak, jak przewidywała procedura. Niemal połowa przypadków zakończyła się pełnym cierpienia konaniem więźnia. Równocześnie od 1982 roku uśmiercono na krześle elektrycznym 158 osób, a trzy zabito przez rozstrzelanie. Jak podkreślają dokumenty procesowe, ich zgon był stosunkowo szybki i bez dodatkowych incydentów, chociaż bez wątpienia towarzyszył mu „ból i przerażenie”. Jak widać, wszystkie dotychczasowe próby znalezienia „humanitarnej” egzekucji przestępców skazanych na najwyższy wymiar kary zakończyły się wielkim niepowodzeniem.

REKLAMA