Co dalej z nielegalnymi imigrantami w UE? Ilu dostanie Polska?

REKLAMA

Najnowsze pomysły brukselskich komisarzy i funkcjonariuszy UE dotyczą planu rozdziału pomiędzy kilkanaście krajów UE ok. 40 tys. uchodźców (na dobry początek) spośród kilkuset tysięcy tych, którzy w tym i ubiegłym roku nielegalnie dotarli do brzegów Grecji, Włoch i Malty z Afryki, Turcji i Bliskiego Wschodu. Z tego planu obowiązkowego przyjęcia tysięcy uchodźców mają być wyłączone, przynajmniej na razie, Wielka Brytania, Dania i Irlandia – ze względu na zapobiegawcze zapisy dawnych akcesyjnych umów tych państw z UE.

Niemcy i Francja mają przyjąć w sumie ok. 40 proc. tej „kwoty” uciekinierów, a reszta krajów UE – pozostałych (wedle tego planu, Polska może zostać zmuszona do przyjęcia i utrzymania ponad 3600 imigrantów). Te „humanitarne” i postępowe europlany wywołują już opór niektórych państw i polityków „Wspólnoty” (największy w Bułgarii, Rumunii, Czechach i na Węgrzech). W związku z tym minister spraw wewnętrznych RFN Thomas de Maizière poczuł się zmuszony przyznać niemieckim dziennikarzom, iż jest mało prawdopodobne, aby 15 czerwca (w dniu specjalnego spotkania ministrów spraw wewnętrznych państw UE) już zapadły jakieś wiążące decyzje w tej sprawie. Z kolei rzeczniczka komisarzy UE wyjaśniała, iż „głównym powodem, dla którego chcemy uruchomić ten mechanizm dla Grecji i Włoch, jest nadzwyczajna sytuacja, w jakiej znalazły się te państwa – bo mamy do czynienia z nagłym napływem imigrantów, który prawdopodobnie jeszcze wzrośnie”.

REKLAMA

Jednocześnie potwierdziła, iż uchodźcy mają być rozmieszczani w poszczególnych krajach UE według klucza opartego przede wszystkim na wielkości ich
PKB oraz liczbie ludności danego kraju (a poziom oficjalnego bezrobocia i liczba już przyjętych uchodźców – w okresie ostatnich pięciu lat – mają
być jedynie kryteriami pomocniczymi).

O ile ubogie kraje pokomunistyczne, jak Bułgaria czy Łotwa, odrzucają (na razie) projekty przyjęcia tysięcy biedaków z Syrii, Iraku, Afganistanu i
Afryki z przyczyn zasadniczych, o tyle zamożne państwa zachodnie spierają się przede wszystkim o „kwoty”, terminy i szczegóły. Np. Hiszpanie chcą, aby w planowaniu tych „kwot” bardziej uwzględniać poziom bezrobocia w danym kraju UE, a urzędnicy i politycy z Paryża czy Berlina – aby w większym
stopniu brać pod uwagę liczbę uchodźców już przyjętych przez kraj w ostatnich latach.

Do wprowadzenia obowiązku przyjęcia tysięcy uchodźców jest wymagane uzyskanie kwalifikowanej większości w Radzie UE. Jest jednak możliwe, że wskutek wspomnianych oporów i sporów tę sprawę będą musieli rozstrzygnąć dopiero szefowie rządów i państw na unijnym „szczycie” – zaplanowanym na 25 i 26 czerwca. Zapewne podejmą też ważne decyzje w sprawach zbankrutowanej Grecji i postulatów rządu brytyjskiego. Będzie ciekawie.

REKLAMA