NCZAS: Od wyborów minęło już trochę czasu. Czy z tej perspektywy – w Twojej ocenie – ma coś z tragizmu fakt, że zabrakło dwóch dziesiątych procenta, aby partia JKM przekroczyła próg wyborczy?
Czy ten Twój poniedziałkowy, powyborczy słynny wpis, że się urżniesz z radości, jeśli KORWiN wejdzie, a PSL spadnie pod próg, bardziej dotyczył PSL-u czy partii KORWiN?
Jedno i drugie by mnie ucieszyło. Sejm bez Korwina jest Sejmem nudnym, no, ale to wiedzą tylko tacy starzy ludzie jak ja, którzy pamiętają Sejm pierwszej kadencji. Ten sprzed 25 lat…
Jakie zadanie stoi przed Kukizem i jego drużyną w parlamencie? Czy teraz spróbuje okrzepnąć jako ta jedyna antysystemowa siła? A może coś jeszcze innego będzie kombinował?
Będzie mu bardzo trudno okrzepnąć, ponieważ jako jedyny nie dostał dotacji budżetowej [startował jako ruch, a nie jako partia czy koalicja – dop. Red.]. To jest bardzo piękne, ale niestety partie bez pieniędzy rozpadają się dużo łatwiej. Tym bardziej że właściwie ruch Kukiza nigdy nie był siłą jednolitą. Jest w nim kilka w miarę zorganizowanych środowisk, ale nie bardzo wiadomo, jak długo zechcą być razem, i nie bardzo wiadomo, jakie ma być ich spoiwo ideowe, programowe. Protest przeciwko państwu Platformy był protestem dość oczywistym. Teraz będzie się trzeba jakoś ustosunkować do prób zmiany tego państwa. Krótko mówiąc, nie chcę śpiewać w chórze ze wszystkimi, którzy wieszczą, że Kukizowi klub parlamentarny zaraz się rozpadnie i że wszyscy poodchodzą. To nie jest przesądzone. Jeżeli jednak nie sformułuje jakiejś wyraźnej linii i nie zdoła wokół niej zintegrować większości swoich dotychczasowych zwolenników, to rzeczywiście może się okazać, że wciąż jest meteorem na scenie politycznej. Pamiętajmy, że już mu to wróżono w tych wyborach. Obronił się jednak debatą, podczas której rzeczywiście zdołał uzyskać sympatię wyborców.
Skoro powiedziałeś o dotacji z budżetu dla partii, co byś radził liderom partii KORWiN? W internecie trwa dyskusja dotycząca tej kwestii.
Oczywiście powinni wziąć dotację. Przecież to, że się chce dotacje zlikwidować, nie znaczy, że się chce samemu wycofać z walki. A w takiej sytuacji, kiedy partie polityczne biorą dotację, ci, którzy nie biorą, robią tak, jakby sobie sami wybijali broń z ręki. Myśmy mieli ten sam problem w latach dziewięćdziesiątych. Uważaliśmy za nieuczciwe to, że rozmaite przedsięwzięcia medialne michnikowszczyzny i komuny były w szczególny sposób traktowane i otrzymywały pomoc z pieniędzy podatnika. Zastanawialiśmy się, czy godzi się występować o rozmaite dotacje. Niestety jeśli się walczy z czymś, co jest dotowane, to skazując się na gorsze warunki funkcjonowania, po prostu oddaje się walkowerem pole. Trzeba wziąć dotację po to, żeby wygrać wybory i zlikwidować dotacje. Odmawiając jej wzięcia, po prostu sankcjonuje się, jakby przyklepuje ten układ, który na scenie politycznej funkcjonuje dzięki tym, którzy są za dotacjami.