Jak informuje Money.pl, oczyszczony z zarzutów Marek Isański, niesłusznie aresztowany i oskarżony właściciel Towarzystwa Finansowo Leasingowego z Zielonej Góry, żąda teraz 157 mln zł odszkodowania za doprowadzenie przez urzędników skarbowych firmy do upadku i utracone z tego powodu korzyści.
– Był zwykły błąd urzędnika najniższego szczebla, który zakwestionował wszystkie wcześniejsze wnioski kontrolne urzędu skarbowego. Mieliśmy stałe kontrole i wszystko było ok. Potem przyszedł jeden człowiek i stwierdził, że wszystko, czego dotknąłem, to ukradłem. Od kiedy zapadła decyzja, że spółka niesłusznie naliczała zwrot VAT, absolutnie wszyscy – z naczelnikami i ministrem – stanęli za tym urzędnikiem – opowiada w rozmowie z Money.pl p. Isański. – Nikt [z urzędników – TC] nie poniósł żadnych konsekwencji. Mało tego, wszyscy otrzymali ordery i gratulacje. Przez całe lata chwalili się, jakiego to przestępcę udało im się wykryć. Ile to wpływów dało do budżetu. Dość powiedzieć, że dyrektor izby skarbowej i naczelnik urzędu skarbowego są do dziś najdłużej urzędującymi w Polsce kierownikami takich instytucji – dodaje. – Niby mamy tam jakieś prawa jako podatnicy, ale one nie są niczym gwarantowane. Jak urzędnik chce, to nawet nie łamiąc prawa, może zniszczyć każdego podatnika – zaznacza.
P. Isański już otrzymał od Skarbu Państwa 7 mln zł odsetek naliczonych od bezprawnie przejętego majątku firmy. Teraz Prokuratoria Generalna robi wszystko, by nie doszło do wypłaty 157 mln zł odszkodowania i „zamiast merytorycznie odnosić się do zarzutów” zachowuje się „jak krętacz spod budki z piwem”. Jednak dla przedsiębiorcy ważniejsze od pieniędzy jest odzyskanie dobrego imienia.
Źródło: www.money.pl