Bruksela zdewastowała polski system prawny

REKLAMA

pawłowicz bez cenzuryProf. Krystyna Pawłowicz, posłanka bezpartyjna z listy PiS, w książce „Bez cenzury. O prawie i Unii Europejskiej” bardzo ostro krytykuje dewastację polskiego systemu i dorobku prawnego, jaka nastąpiła w związku z jego „harmonizacją” z prawem unijnym, a także odchodzenie od wolności gospodarczej.

Choć wydany nieco niechlujnie (nawet z błędami ortograficznymi – bez korekty?) to warto sięgnąć po ten 150-stronicowy wywiad-rzekę, który z prof. Pawłowicz przeprowadził Łukasz Żygadło, gdyż pokazuje inną – wydaje się, że bardziej zgodną z rzeczywistością – stronę tzw. integracji Polski z Unią Europejską.

REKLAMA

Jako profesor prawa, posłanka Pawłowicz ma wystarczające kompetencje, aby głośno mówić, że „walec unijnego dostosowania zaczął niszczyć polskie prawo i dorobek polskiej nauki prawa”, doprowadzając do tego, że istnieje w Polsce niejaki dualizm prawny („co jest prawną patologią”), który całkowicie ignoruje polską konstytucję: „z chwilą przystąpienia Polski do Unii Europejskiej rozpoczęło się u nas równoczesne obowiązywanie dwóch autonomicznych, niezależnych od siebie systemów prawnych. Obok polskiego prawa zaczął obowiązywać równolegle i niezależnie system prawa unijnego, na który polskie władze i sejm nie mają żadnego wpływu”. Prof. Pawłowicz zauważa, że wymaga się, by wszystkie uchwalane projekty ustaw były zgodne z prawem Unii Europejskiej, a nie wymaga się, by były zgodne z polską konstytucją. Wygląda to tak, że „konstytucja sobie, a prawo na poziomie ustawowym sobie. Tzn. ustawy wykonują nakazy i pomysły, dyrektywy ośrodka unijnego, posługując się ich siatką pojęciową i realizując tzw. wspólnotowy interes, a nie wartości polskiej ustawy zasadniczej. Praktyka polskich władz uchyla ważność naszej konstytucji, do której te władze już właściwie nigdzie się nie odnoszą”. W efekcie „polskie ustawy są dla obecnego układu instrumentem jedynie uległego wdrażania do polskiego systemu dyrektyw unijnych, przy zastosowaniu konstrukcji ukształtowanych w Brukseli”, bo żaden „unijny przepis nie jest ‘polską ustawą’ i z reguły, z definicji nie realizuje polskiego ważnego interesu publicznego. Na przykład wszelkie limity produkcji, kary za nadprodukcje mleka czy cukru, patologiczne ‘standardy’ i ograniczenia, wymyślone definicje artykułów znanych i wytwarzanych w Polsce od wieków (wódki, oscypka, czekolady itp.). Poważne ograniczenie wolności gospodarczej dokonywało się przy akcesji poprzez ustanowienie zaporowych barier celnych ze światem ‘pozaunijnym’”.

Prof. Pawłowicz wyraźnie wskazuje, że Unii Europejska ma niewiele wspólnego z wolnością gospodarczą, a jest to „komuna rozumiana jako system o ciągotach totalitarnych i centralistycznych, uzbrojona w komputery, lepsze [niż za czasów ZSRR – przyp. TC] systemy techniczne i informatyczne”. Jej zdaniem już „realizacja układu stowarzyszeniowego (…) zahamowała rozwój wolnej przedsiębiorczości w Polsce i zawróciła nas na tory systemu społecznego centralnie sterowanego i odgórnie nadzorowanego”, bo „w połowie lat 90. niemal zupełnie zarzucono w prawie gospodarczym publicznym dyskusje o wolności gospodarczej”, a „III RP w chwili akcesji wprowadziła do obiegu prawnego ok. 300 nowych, dodatkowych zezwoleń, koncesji, itp. obowiązków”. Posłanka dodaje, że „system unijnych rygorów, reglamentacji, obowiązkowych standardów, regulacji ‘kwot’, limitów produkcji i kar za nadprodukcję itp. jest bardziej dolegliwy dla działalności gospodarczej niż w dawnych państwach socjalistycznych”.

Tomasz Cukiernik

Bez cenzury. O prawie i Unii Europejskiej, Bollinari Publishing House – Polska Księgarnia Narodowa, Warszawa 2015.

REKLAMA