NIK: Nie działają regulacje? Trzeba więcej regulacji!

REKLAMA

woda2Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że w latach 2008-2015 ceny za dostarczanie wody i odprowadzanie ścieków wzrosły o ponad 60 procent, mimo że łączna inflacja w tym czasie niewiele przekroczyła 2 procent.

NIK zwraca uwagę, że biorąc pod uwagę siłę nabywczą waluty, w Polsce ceny za dostarczenie wody i odprowadzenie ścieków należą do najwyższych w Unii Europejskiej. Obciążenie budżetów domowych kosztami usług przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych osiągnęło już poziom, powyżej którego zostanie naruszona, wynikająca m.in. z traktatu akcesyjnego, zasada dostępności cenowej usług. Zgodnie z ta zasadą obciążenia budżetu rodziny z tytułu opłat za wodę i ścieki nie powinny przekroczyć 3 procent dochodów netto. Przy okazji okazuje się też, że socjalistyczna Unia Europejska w jednej z dyrektyw napisała, że „woda nie jest produktem handlowym takim jak każdy inny, ale raczej dziedzictwem, które musi być chronione, bronione i traktowane jako takie”.

REKLAMA

NIK obala kolejny mit socjalistów, że państwo ochroni nas przed wysokimi cenami.Okazuje się, że to państwo właśnie (a konkretnie samorząd) winduje ceny w zastraszającym tempie.

NIK wskazuje rzeczywiste źródła problemu: samorząd pełni jednocześnie trzy funkcje, tj. właściciela przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjnego, regulatora rynku oraz przedstawiciela odbiorców usług. Negatywne skutki dodatkowo pogłębia fakt występowania monopolu sieciowego, co daje przedsiębiorstwom wodociągowo-kanalizacyjnym możliwość nadużywania pozycji.

Z badania NIK wynika też, że zagrożeniem dla interesów konsumentów jest traktowanie przez samorządy monopolistycznych usług wodociągowo-kanalizacyjnych jako źródła dochodów dla ich własnych budżetów. W niektórych przypadkach obciążano nabywców m.in. kosztami promocji obejmującymi np. wspieranie organizacji i klubów sportowych, finansowanie wydarzeń kulturalnych (spektakli teatralnych, koncertów, turniejów recytatorskich, imprez plenerowych) czy festynów osiedlowych. Ponadto z zysków finansowano cele niezwiązane ze zbiorowym zaopatrzeniem w wodę i odprowadzaniem ścieków.

Aby wyjść z tej patowej sytuacji spowodowanej przez fakt, że mamy do czynienia z komunalnym monopolem, do branży należałoby wprowadzić własność prywatną i rynek. Tymczasem NIK problem chce rozwiązać… nowymi regulacjami i nowymi urzędnikami! Jak głęboko musi być przeorany socjalizmem mózg, żeby to zaproponować? W Wenezueli gospodarkę zniszczoną socjalizmem rządzący chcą ratować, wprowadzając… jeszcze więcej socjalizmu. Tak samo NIK, która fatalną sytuację spowodowaną nadmiarem regulacji i brakiem rynku zaleca leczyć… nowymi regulacjami i jeszcze większą biurokracją! Otóż chce, by minister infrastruktury i budownictwa podjął działania zmierzające do ustanowienia funkcji zewnętrznego regulatora rynku (jakiego rynku, skoro rynku już dawno nie ma w branży?) na poziomie centralnym lub wojewódzkim, do którego zadań należałoby ustalanie wieloletnich limitów taryf w układzie regionalnym. Ponadto minister miałby określać limit marży zysku ustalanej we wnioskach taryfowych. Akurat rządzą socjaliści, to być może wezmą wnioski NIK-u na poważnie pod uwagę. Skutki będą jeszcze bardziej opłakane. Jak w zniszczonej socjalizmem Wenezueli.

W Mołdawii po drastycznych podwyżkach cen wody przez państwo ludzie przypomnieli sobie o studniach. W Polsce będzie to samo?

Źródło: NIK

Fot. T. Cukiernik

REKLAMA