Ziemkiewicz: Obecna konstytucja to bubel. Co należy zmienić

REKLAMA

Z Rafałem Ziemkiewiczem rozmawia Rafał Pazio.

NCZAS: Prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości 3 Maja poinformował, że w setną rocznicę odzyskania niepodległości odbędzie się referendum konstytucyjne. Nie wiemy do końca, jak będą wyglądały przygotowania do takiego głosowania. Czy prezydent zrobił stanowczy krok do przodu? Jak interpretujesz zdziwienie polityków Prawa i Sprawiedliwości? Jest imitowane czy faktycznie są zdziwieni?

REKLAMA

ZIEMKIEWICZ: PiS zawsze ma kłopoty komunikacyjne. Jego politycy są przyzwyczajeni do tego, że komunikacja idzie w jedną stronę. Prezes mówi, wszyscy słuchają. Kiedy pojawia się inna sytuacja, PiS-owcy nie wiedzą, co powiedzieć. Tu jest podobnie. Sądzę, że prezydent postanowił rzeczywiście wykazać się inicjatywą polityczną. Chyba zauważa, że cierpi mu wizerunek na tym, iż jest oskarżany o niesamodzielność polityczną. Trzeba przyznać, że merytorycznie wybrał bardzo dobry temat, żeby taką inicjatywę wykazać. Dla każdego, kto ma zielone pojęcie, jest oczywiste, że obecna konstytucja to bubel i naprawdę wymaga wymiany dla dobra państwa.

Nie mamy za wiele informacji o zarysie tych zmian konstytucyjnych. Projektu PiS-u nie znamy, nie możemy zapoznać się z projektem prezydenta. Pewne założenia eksponują przedstawiciele Kukiz’15. Wicemarszałek Stanisław Tyszka mówił o czterech kluczowych zmianach, które powinna zawierać nowa konstytucja. W jakim kierunku powinny iść zmiany w ustawie zasadniczej?

Generalnie te zmiany, o których mówią środowiska wolnościowe i przedstawiciele formacji Kukiza. Są one od dość dawna zgłaszane. Ja się w pełni zgadzam z tym, że należałoby się zabrać do przekonstruowania ustroju państwa w kierunku ustroju prezydenckiego. Obecna konstytucja w trzech czwartych stanowi zbiór rozmaitych formułek, obietnic nie do zrealizowania, zwykłego pustosłowia. Najlepszym przykładem są zapisy, że każdy Polak ma prawo do bezpłatnej służby zdrowia. W praktyce dostęp do służby zdrowia ma ten, kto posiada tzw. ubezpieczenie, nazwijmy to ubezpieczeniem społecznym, bo nie jest to ubezpieczenie w normalnym sensie. Natomiast do dobrej służby zdrowia ma dostęp ten, kto za nią płaci. Tak więc zapis jest absurdem i takich treści mamy wiele. Rozsądek nakazywałby wszystko wywalić w diabły, ponieważ istnienie martwego prawa jest bardzo demoralizujące. Ludzie się przyzwyczajają, że jakieś przepisy są tylko teoretyczne.

Jakie jeszcze zmiany należałoby zaproponować?

Drugą, ważniejszą rzeczą jest konstrukcja władz państwowych, którą tworzy konstytucja. Obecna konstrukcja jest absolutnie chora. Przypomnijmy, że do Konstytucji RP z 1997 roku została przeniesiona z tzw. małej konstytucji z 1992 roku. Mała konstytucja była rodzajem rozejmu pomiędzy Lechem Wałęsą a środowiskiem Unii Demokratycznej. Rozejmem kończącym „wojnę na górze”. Rozdział władz zapisany w konstytucji wynikał wyłącznie z siły obu stron wspomnianej wojny i zaszłości pomiędzy nimi. Stąd jakaś fikcja resortów prezydenckich, pozostawienie bardzo wielu rzeczy w niedomówieniu na zasadzie zamaskowania sprawy formułkami. W praktyce miało dochodzić do ustaleń. Efekt jest taki, że jest to rozejm, więc nikogo nie satysfakcjonuje. Obecna konstytucja skazuje nas na nieustającą walkę prezydenta z większością parlamentarną. Prezydent wybierany w wyborach powszechnych powinien mieć władzę, ponieważ są to wybory, w których Polacy najchętniej uczestniczą. Tymczasem prezydent nie ma adekwatnej władzy.

A co ma?

Ma władzę psucia, bo taka była logika rozejmu. Prezydent nic nie może zrobić, ale może wszystko popsuć większości sejmowej. Jest to sytuacja nie do tolerowania. Tutaj można długo dyskutować, ale obszary do zmiany są dość oczywiste. Chyba wszyscy ludzie dobrej woli się w tej kwestii zgodzą. Problem polega na tym, że w naszej polityce jest wielkie stronnictwo złej woli, które kieruje się zasadą „im gorzej, tym lepiej”. Najlepszym dowodem była sprawa Trybunału Konstytucyjnego. Gdy PiS w pewnym momencie zdał sobie sprawę z tego, że się w tej jeździe po bandzie trochę za bardzo zagalopował, starał się zawrzeć jakiś kompromis. Nie było z kim. Środowisko Platformy Obywatelskiej uznało, że wezbrało wspaniałe paliwo polityczne, a robiąc jazgot o łamaniu konstytucji, ściągną na Polskę sankcje europejskie i wyciągną ludzi na ulice. Teraz widzimy to samo. Tylko padło hasło, że konstytucję należałoby zmienić, należałoby rozważyć zmiany, a już politycy tzw. totalnej opozycji, mimo że sami w swoich karierach postulowali zmiany w konstytucji, zaczynają histerię, odnoszą się na „nie”, ubliżają prezydentowi od kryminalistów. Żenujące. Trudno jest żyć w państwie, w którym absolutnie antypaństwowa siła polityczna ma znaczące społeczne poparcie.

REKLAMA