Obowiązkowe szczepienia. Medyczny totalitaryzm?

REKLAMA

Rodzice, którzy odmawiają obowiązkowych szczepień nowo narodzonych dzieci, ryzykują poważnymi konsekwencjami, do odebrania dziecka włącznie. 14 czerwca sąd w Inowrocławiu rozpozna sprawę dwójki rodziców, którzy odmówili obowiązkowego zaszczepienia 3,5-miesięcznej córki, Wandy. Zgodnie z przepisami prawa, sędzia może orzec wobec nich karę finansową, ograniczenie praw rodzicielskich lub – w szczególnym przypadku – odebranie dziecka i umieszczenie go w rodzinie zastępczej.

O tej bulwersującej sprawie poinformowała „Rzeczpospolita”. Jej dziennikarka uzyskała taką relację matki dziecka: „Rodziłam chora, moja starsza córka miała w tym czasie zapalenie oskrzeli i obawiałam się, że Wandzia też może mieć problemy ze zdrowiem. A wtedy szczepienie może zaszkodzić”. Młoda kobieta mówiła również dziennikarce „Rz”, że „jej starsza córka była szczepiona, ale po jednej szczepionce dostawała nagłych ataków gorączki, traciła przytomność i miała problemy z oddychaniem. Teraz szczepienia odroczył dziecku neurolog”. Problemu by nie było, gdyby nie donos i nadgorliwość Tadeusza Derezińskiego. Ten dyrektor przychodni Esculap w Gniewkowie w pobliżu Inowrocławia zgłosił do sądu przypadek niezaszczepienia 3,5-miesięcznej Wandzi. Zawiadomił on Temidę o możliwości narażenia noworodka na utratę zdrowia i życia. Dziennikarce „Rz” tłumaczył, iż chciał, aby to sąd zdecydował o tym, czy jest to dobre dla dziecka.

REKLAMA

Coraz częściej

Jak się okazuje, takich przypadków z roku na rok jest coraz więcej. Do sądu w Pile trafiły trzy donosy urzędników na rodziców, którzy nie chcieli zaszczepić swoich dzieci. Sąd wypowiedział się tylko w jednej sprawie, ale urzędnicy ponieśli klęskę. Skarga została oddalona, a sędzia stwierdził brak podstaw do ograniczenia władzy rodzicielskiej.

Jak wynika ze statystyk inspekcji sanitarnych, w Polsce systematycznie rośnie liczba dzieci niezaszczepionych. Wzrost jest wyjątkowo dynamiczny – 40% rocznie. W latach 2011-2014 zanotowano też dwukrotny wzrost liczby osób uchylających się od poddania się obowiązkowym szczepieniom ochronnym – z około 5 tysięcy do ponad 12 tysięcy. Skąd te dane? Ze statystyk wniosków inspektorów sanitarnych składanych do wojewody, który może każdego z rodziców ukarać grzywną w wysokości 1000 złotych. W samym 2015 roku grzywnę w województwie kujawsko-pomorskim otrzymało 179, a w 2016 już 381 osób.

Co ciekawe, jeden z aspektów tej sprawy stał się również przedmiotem zainteresowania Najwyższej Izby Kontroli. Ujawniła ona, że kary za unikanie szczepień z reguły nie są egzekwowane. Przykładem może być województwo kujawsko-pomorskie. W 2014 roku wojewoda nałożył grzywny na łączną kwotę 59 tys. złotych. Wyegzekwowano zaledwie 1000 złotych. „Liczba osób, które pomimo wszczęcia postępowania egzekucyjnego nie zrealizowały obowiązku szczepień – 119 na 145 wniosków o wszczęcie postępowania egzekucyjnego” – ujawnił „Express Bydgoski”, który przeanalizował te dane. Mamy więc do czynienia z prawnym bublem, którego efektem jest potężne zamieszanie – nikomu do niczego niepotrzebne.

Rodzice nie chcą

O tym, jak na tę sprawę zapatrują się rodzice noworodków, można się przekonać poprzez lekturę forów internetowych poświęconych właśnie szczepieniu dzieci. Ich użytkownicy – jak wynika z wpisów, rodzice noworodków – nie pozostawiają suchej nitki ani na głupim prawie, ani na bezdusznych urzędnikach. Co ciekawe, opisują przypadki nacisków na wykonanie szczepień. Jeden z mężczyzn ujawnił, że dwa dni po tym, jak narodził się jego synek, do jego domu zapukała policja i kazała mu stawić się w obowiązkowym punkcie szczepień. Inny użytkownik, również dwa dni po narodzinach dziecka, dostał pismo z sądu, w którym wezwano go do przeprowadzenia obowiązkowego szczepienia. Z pisma wynikało, że w pierwszej dobie życia dziecka nie dopełnili obowiązku poddania go szczepieniu. To właśnie rodzice, którzy nie życzą sobie przymusu szczepieniowego, doprowadzili do powołania stowarzyszenia STOP NOP. Zrzesza ono rodziców tych dzieci, które w wyniku szczepień doznały powikłań medycznych.

Stowarzyszenie monitoruje przypadki brutalnej ingerencji państwa w życie tych rodzin, które nie chcą szczepić swoich dzieci. W Rzeczniku Praw Dziecka nie ma jednak sojusznika. – Sąd ma wręcz obowiązek wyjaśnić, czy nie są naruszane prawa dziecka. Z pewnością jest w posiadaniu bardziej szczegółowych informacji i będzie mógł ocenić decyzję rodziców. Jeżeli uzna, że prawa i dobro dziecka są naruszane, jest zobowiązany podjąć stosowne decyzje – takie stanowisko zajął Marek Michalak w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, komentując sprawę z Inowrocławia.

CZYTAJ DALEJ

REKLAMA