Sufizm. Czym jest islam misyjny

REKLAMA

Islam straganowy

Handlowe podejście misjonarskie było niekoniecznie „czysto” sufistyczne, chociaż do pewnego stopnia właśnie z sufizmu czerpało inspiracje do pokojowego czy raczej pozbawionego przemocy podejścia do napotkanych niewiernych. Muzułmańscy żeglarze-kupcy żeglujący między Arabią a Chinami, jak również handlowcy wiodący karawany w głąb Azji Środkowej, a jeszcze bardziej zachodniej Afryki zakładali faktorie ze składami towarów w portach bądź głównych miastach krajów docelowych ich wypraw komercyjnych. Zawsze ustanawiali getta, gdzie praktykowali islam. Tworzyli system połączonych ze sobą faktorii, których uniwersalnym wymiarem były takie same reguły dyktujące sposób na życie, w tym i transakcje handlowe. Oparte one były naturalnie na szariacie.

REKLAMA

Jednocześnie jako eksperci od prawa i przedstawiciele wyższej cywilizacji kupcy stawali się konsultantami przy dworach miejscowych władców, którzy często – szczególnie w Afryce – byli analfabetami. Kupcy żenili się z miejscowymi kobietami. To wszystko doprowadzało do stopniowego, chociaż początkowo bardzo powierzchownego rozszerzania się religii muzułmańskiej. W ten sposób mahometanizm stawał się dodatkiem do lokalnych wierzeń i pozostawiał dużo do życzenia w sprawach ortodoksji, ale dzięki temu sufistycznemu podejściu po kilkuset latach można było przejść do dużo twardszej wersji islamu.

Takie przejście było naturalnie dużo prostsze i krótsze w tych krajach, które padły pod ciosami dżihadu. Ale i tutaj ezoteryzm sufich torował drogę ortodoksji, szczególnie w Indiach. Po prostu czasami trudno było odróżnić, czy to uduchowiony hinduizm, czy też mistyczny sufizm płynnie regulują życie ofiar dżihadu. Na Bałkanach natomiast sufizm w niektórych miejscach zlewał się z lokalnym kultem miejscowych świętych, co prowadziło do galimatiasu pojęciowego wśród prawosławnego ludu, który w rezultacie jeśli już nie przeszedł na islam bezpośrednio, to przynajmniej zaczynał uznawać mahometanizm za bardziej swojski ze względu na tolerancyjne sufistyczne gusła. Na Bałkanach również miało duże znaczenie to, że bractwa sufich zajmowały się bardzo często rzemiosłem. A to z kolei przyciągało miejscowych, pierwotnie chrześcijańskich wyrobników, którzy rozwijali swój kunszt w ramach mahometańskiej instytucji. Znów dochodziło do delikatnego, stopniowego oswajania podbitych i ich islamizacji.

Postmodernistyczny przedpokój islamu

W dzisiejszych czasach „nowej ery” sufizm pozostaje perfekcyjnym narzędziem islamizacji. Zachodni intelektualiści, którzy dawno stracili swą chrześcijańską wiarę, chętnie nadstawiają ucha mistrzom islamskiego mistycyzmu, bowiem przekaz ich często odzwierciedla przesądy synkretyczne i globalistyczne szerzące się po Ameryce Północnej i Europie, szczególnie jej zachodniej części, której fanaberie tak chętnie małpują post-Polacy nad Wisłą. Oto próbka uwiedzenia takowych:

Tylko oddech
Ani ja chrześcijanin, żyd, muzułmanin
I nie hindus, buddysta, sufi czy zen.
To nie religia ani kultura.
Jam nie ze Wschodu czy z Zachodu,
Nie z oceanu czy gleby powstałem,
Bo jam ani naturalny czy nieziemski,
Też nie stworzony z cząstek wcale.
Nie istnieję.
Nie jestem tworem tego ani następnego świata,
Jam nie z Adama czy Ewy ani z żadnej historii powstania.
Moje miejsce nie istnieje, to bezśladowy ślad.
Należę do kochanka.
Widziałem oba światy jak jeden,
Jak ten, wzywany i poznany,
Pierwszy, ostatni, zewnętrzny, wewnętrzny.

Napisał to nawiedzony suficki mistyk Dżalal ad-Dīn Muhammad Rūmī (1207-1273). Prawda, jak postmodernistycznie to brzmi? Trudno się więc dziwić, że większość zakonów-szkół sufickich ma obecnie swoje centra w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Australii, Południowej Afryce i gdzie indziej. To nie jest tylko sprawa imigrantów, ale również i tych elit zachodnich, którzy synkretyzm swoich skołowanych głów i serc starają się wcisnąć w gardło tym z tubylców, którzy pozostają wierni tradycji chrześcijańskiej i logocentrycznej.

Islam nadchodzi. W tym i jego sufickie wcielenie. Warto to wiedzieć!

REKLAMA